- Czas na LoveR - kręcimy kilometry dla dzieci chorych na raka - już trzeci rok z rzędu pada to hasło. Hasło, które reklamuje akcję wymyśloną przez fundację Krwinka, która opiekuje się dziećmi chorymi na nowotwory.
To był niezapomniany dzień dla podopiecznych fundacji Krwinka. Dzieci spotkały się z piłkarzami Widzewa, którzy przebrali się za postaci z bajek.
Łódzkie fundacje - JiM, Happy Kids i Krwinka - włączyły się w pomoc uchodźcom. Rozmawialiśmy o tym, jak bardzo potrzeba wsparcia. I że pomaganie kosztuje.
Adam ma 12 lat. Powinien spotykać się z kolegami, chodzić do szkoły, może nawet trochę rozrabiać. I marzyć o fajnych wakacjach albo nowej grze komputerowej. A on marzy, żeby żyć. Trwają poszukiwania dawcy szpiku, żeby to marzenie spełnić.
Fundacja Krwinka, która pomaga dzieciom z chorobami nowotworowymi i ich rodzinom, obchodzi 25-lecie istnienia. - Marzę, żebyśmy nie byli potrzebni. Żeby dzieci nie chorowały - mówi prezeska. Ale chorych dzieci z każdym rokiem przybywa.
Jak wyglądałby świat, gdyby nie było fundacji? Lepiej, abyśmy nigdy nie musieli się o tym przekonać. Przedstawiciele czterech łódzkich fundacji opowiedzieli nam, jak ważne jest wsparcie z 1 procentu. Zapraszamy do obejrzenia dyskusji.
Nie ma co udawać, że pieniądze są nieważne. Są bardzo istotne, bo dzięki nim można pomagać. Można wspierać tych, którzy sami nie dają rady. Dać szansę w walce z chorobą. Zapewnić poczucie bezpieczeństwa i pomoc.
Dla podopiecznych fundacji Krwinka z Łodzi maseczki szyją wolontariusze, do akcji ochrony przed koronawirusem włączył się też Teatr Nowy w Łodzi.
Dla podatnika to tak niewiele - odrobina namysłu i szybki wybór. Dzięki 1 procentowi z podatku można zrobić tak wiele dobrego. Są w Łodzi organizacje, które dzięki temu wspierają i uszczęśliwiają tysiące ludzi. A także zwierzęta.
- Mamy naszych chorych dzieci to troskliwe anioły. Chcemy, żeby choć na chwilę zapomniały o troskach i pomyślały o sobie - mówi Elżbieta Budny z Fundacji Krwinka. Zadbali o to specjaliści od urody.
Wersja pierwsza: turnus dla roześmianych dzieci, które chcą świat zawojować. Wersja druga: turnus dla dzieci, które walczą o życie. Obie są prawdziwe.
Kiedyś, jak widziałam w telewizji chore dzieci, mówiłam, że ja to bym chyba tego nie przeżyła. A w szpitalu wstawałam codziennie z uśmiechem. Tu wszystkie mamy tak mają. Jak chcemy sobie popłakać, to wychodzimy na korytarz.
90-metrowy lokal przy ulicy Wyższej dostała w spadku fundacja "Krwinka". Chce go przerobić na mieszkania, w których pacjenci spoza Łodzi mogliby mieszkać z bliskimi w czasie terapii.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.