Wojna domowa w Sudanie pogrążyła kraj w chaosie. Ale śmiertelne niebezpieczeństwo grozi nie tylko ludziom. W potrzasku znalazły się także zwierzęta z azylu pod Chartumem.
Po wezwaniu przez ONZ do trzydniowego rozejmu w piątek walki w Sudanie wciąż trwały. Tymczasem USA, ale też Japonia i Niemcy szukają sposobu na ewakuację swoich obywateli w kraju, w którym zginęło już od początku konfliktu co najmniej 400 osób.
Paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia uważają, że kontrolują pałac prezydencki, rezydencję dowódcy armii i międzynarodowe lotnisko w Chartumie. Ale sudańska armia twierdzi, że to ona ma pod kontrolą wszystkie lotniska i bazy w kraju. Sudan z trudem...
Tysiące osób protestowały w Sudanie przeciwko przejęciu władzy przez wojsko, które w poniedziałek umieściło cywilnego premiera kraju w areszcie domowym. W wyniku starć zginęło co najmniej siedem osób, jest też wielu rannych.
Wojsko umieściło cywilnego premiera Sudanu Abdallę Hamdoka w areszcie domowym - podało w poniedziałek rano ministerstwo informacji. Wzburzeni Sudańczycy wyszli na ulice.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.