To kino dyskomfortu - brutalne, przekreślające marzenia i wysysające nadzieję na zmianę.
W czasach Donalda Trumpa meksykański reżyser Michel Franco pokazuje na festiwalu w Berlinie "Dreams" o relacjach między Stanami a Ameryką Łacińską. Tytułowe sny - albo marzenia - szybko przeradzają się w koszmary.
W przejmującej "Pamięci" jest zawarta pewna ironia losu: ona nie może zapomnieć, on nie może zapamiętać. A co gdyby odwrócić role?
Tim Roth: Aktorzy muszą być ostrożni w zajmowaniu społecznie zaangażowanych stanowisk, przeważnie mówią z pozycji przywileju. Zachęcanie do wspierania akcji karmienia biednych dzieci w Afryce w markowych ciuchach i wartej miliony biżuterii może...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.