Marcin Gienieczko, podróżnik z Trójmiasta, który zamierzał zdobyć na nartach najwyższy szczyt archipelagu Svalbard, został ewakuowany przez norweskie służby ratunkowe.
Dla podróżnika słowo honoru powinno być najważniejsze. W przypadku wyprawy Marcina Gienieczki nieścisłości jest tak dużo, że sam się w nich gubi.
- Niniejszy list jest wyrazem braku zgody polskiego środowiska podróżniczego na fabrykowanie faktów i wspieranie tych, którzy fałszują wyniki swoich wypraw - czytamy w piśmie, które zostało przekazane Andrzejowi Kraśnickiemu, prezesowi Polskiego...
Kilkanaście dni temu rekord polskiego podróżnika zniknął ze strony Guinnessa, a teraz "Wyborcza" otrzymała potwierdzenie - próba Marcina Gienieczki została zdyskwalifikowana
Christian Stangl tłumaczył w 2010 r., że zawrócił w drodze na szczyt K2, bo bał się umrzeć, a skłamał, bo lęk przed porażką był jeszcze większy. Podróżnikom zwykło się wierzyć na słowo i czasami to wykorzystują.
- Marcin Gienieczko, zgłaszając swoją wyprawę do Kolosów, świadomie wprowadził kapitułę w błąd co do istotnych okoliczności jej przebiegu - czytamy w oświadczeniu Kolosów, największego festiwalu podróżniczego w Polsce.
Branżowe media piszą o sprawie polskiego podróżnika i traktują ją jako studium przypadku: jak przyciągnąć sponsorów, pobić rekord Guinnessa, choć wcale nie pobiło się rekordu świata, a na koniec zaciemnić obraz wyprawy, ukrywając istotne fakty, tak...
To historia pełna meandrów jak Amazonka. Pytanie, czy Marcin Gienieczko nabrał wszystkich, czy też wszyscy chcą zabrać Polakowi jego rekord i dlaczego.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.