- Puccini mizoginem ani rasistą nie był - w swoich operach pokazuje skutki bezlitosnych patriarchalnych zachowań - mówi Karolina Sofulak, reżyserka "Dziewczyny z Dzikiego Zachodu".
To zbieg okoliczności, ale poznańska premiera "Alberta Herringa" Benjamina Brittena zbiegła się w czasie z premierą miniserialu "Królowa" ("Queen") na Netflixie i pociąga to za sobą wymowne skutki.
Jeśli sztuka ma przynosić oczyszczenie, a takie było jej przeznaczenie według Arystotelesa, "Turandot" w reżyserii Karoliny Sofulak w Operze Krakowskiej spełnia te warunki w stu procentach.
- Próby to dla całego zespołu rodzaj terapii grupowej - robimy operę, a tuż obok nas trwa okrutna wojna. Dla nas wszystkich to jest czas straszliwy. Dziwnym trafem postać kata z "Turandot" nosi imię Pu-Tin-Pao. Dobrze, że ta opera kończy się happy...
Uchodźcy traktowani jak zwierzęta, imigranci pracujący na czarno, stracone życie i marzenia? Opera "Złoty smok" Petera Eötvösa w reżyserii Karoliny Sofulak rezonuje z aktualną rzeczywistością.
- Do powrotu skłonił mnie brexit, który zrujnował całkowicie brytyjski krajobraz operowy. Pandemia też nie pomogła, ale ogólnie czas był wracać - mówi Karolina Sofulak, która po latach emigracji wróciła do Polski. Teraz reżyseruje w Krakowie operę o...
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.