- To fikcyjny akt oskarżenia, tutaj powinien być mój brat Mirosław i jego żona Aleksandra - mówił dziś (19 listopada) "Wyborczej" w sądzie bydgoski biznesmen Janusz S. oskarżony o zdefraudowanie 35 mln zł i "pranie pieniędzy".
Janusz S., jeden z najbardziej majętnych mieszkańców Bydgoszczy, stanie przed sądem. Jest oskarżony o zdefraudowanie 35 mln zł i "pranie pieniędzy". Grozi mu 10 lat więzienia - dowiedziała się "Wyborcza".
W kamizelce kuloodpornej i towarzystwie prywatnej ochrony zjawił się w sądzie jeden z najbogatszych bydgoszczan - Janusz S. To ze strachu przed bratem, którego obciążał swoimi zeznaniami.
Czy jeden z najbogatszych bydgoszczan - Janusz S. wie, kto zlecił zabójstwo dyrektora z bydgoskiego PZU? We wtorek ma stawić się jako świadek w bydgoskim sądzie - dowiaduje się "Wyborcza".
Janusz S., bydgoski biznesmen, był poszukiwany do niedawna międzynarodowym listem gończym, teraz przestał się ukrywać. Wrócił do Polski i czeka na przesłuchanie. Chroni go list żelazny. Podejrzany wpłacił aż milion złotych poręczenia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.