- Zdjęcia robiłem tylko na terenie koczowiska, w zwykłych, rodzinnych sytuacjach, a nie wtedy, gdy np. Romowie proszą o pieniądze. Chciałem wprowadzić widza w przestrzeń, do której nie ma wstępu - mówi fotoreporter Adam Lach
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.