- W Norwegii panuje szacunek do pracy, niezależnie od tego, co się w życiu robi; równie ważna jest praca kasjerki co animatorki kultury. Ale wbrew mitom pieniądze nie leżą na ulicy - opowiada Agata Kochaniewicz, antropolożka, która mieszka i pracuje w Trondheim. Zanim znalazła satysfakcjonujące zajęcie, przez rok zmagała się z poszukiwaniami. Sprzątała biura, supermarkety, pracowała w restauracji, była instruktorką narciarstwa - utrzymywała się z pracy na pół etatu lub dorywczych zleceń. Dziś jest spokojna o najbliższe lata, które planuje spędzić w Norwegii.
Zainteresował cię ten materiał? Kliknij
TUTAJ
Wszystkie komentarze
Trzeba oczywiście na nią "zapracować".
Toż to barbarzyństwo.
I wystawiają bezwstydnie te zabite zwierzaki na sprzedaż.
Obrzydliwość.
Zakazać.