Najpierw zaczęła tańczyć jedna kobieta. Po tygodniu pląsało z nią ponad 30 osób, a po miesiącu - 400. Same nie mogły się powstrzymać, a nikt inny nie potrafił im pomóc. Naukowcy zastanawiają się, co było przyczyną tego zdarzenia.

Czy zadziwiająca taneczna epidemia, która równo 500 lat temu dotknęła mieszkańców Strasburga, była przejawem zbiorowej histerii? A jeśli tak, to co ją wywołało? Naukowcy od lat szukają odpowiedzi na te pytania, choć mogłoby się wydawać, że nie powinno to być aż tak trudne. Wszystko wydarzyło się przecież stosunkowo niedawno.

Zaproszenie do tańca

Lato 1518 roku w Strasburgu było nieznośnie upalne. Po rozgrzanych kamieniach uliczek tego dumnego, wolnego miasta (burmistrz i rajcy podkreślali, że ich bezpośrednim zwierzchnikiem był jedynie władca Świętego Cesarstwa Rzymskiego) snuli się tylko ci, którzy musieli. Panował głód, bo w poprzednim roku zboża zniszczyła zaraza. Ospa, syfilis i trąd zdziesiątkowały ludzi.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Bardzo ciekawe; aż szkoda że nie można polegać całkowicie na oryginalnych źródłach.
    Pzdr
    już oceniałe(a)ś
    7
    0