Jest wiele rzeczy, które po reformie nie działają, począwszy od podstaw programowych, niegotowych podręczników po przepełnione do granic możliwości szkoły - mówi w 'Temacie dnia' Dorota Łoboda, inicjatorka Ruchu Rodziców Przeciwko Reformie Edukacji. Koszty tej reformy poniosą dzieci, które nie dostaną przecież drugiej szansy, gdy za kilka lat okaże się, że zmiany były złe - dodaje rozmówczyni Wojciecha Maziarskiego. Jej zdaniem, zmiany w szkolnictwie uderzają we wszystkich - uczniów, nauczycieli, rodziców; pogłębiają na wielu poziomach zacofanie edukacyjne.
Wszystkie komentarze
A faktem są wielkie przepełnienia, złe rozłożenie partii materiału na poszczególne lata nauki, niedopasowane podstawy programowe dla przejściowych roczników, braki w podręcznikach. Ale najgorsze problemy rodzi i będzie rodzić destabilizacja, która objęła zawód nauczyciela. Przesunięcia które się dokonały, dokonują i będą dokonywały pozbawiają uczniów w publicznych szkołach najwartościowszych nauczycieli, skazują tych uczniów na edukację w warunkach prowizorki, tymczasowości, stałych zmian kadry. To jest to, o czym mówi redaktor Maziarski. Była świetna zaangażowana nauczycielka, i z dnia na dzień jej nie ma. To się dzieje we wszystkich szkołach. I o ile sprawy podręczników czy przepełnienia szkół da się z czasem rozwiązać, to demolka która nastąpiła w pokojach nauczycielskich, połączona z odpływem świetnych nauczycieli do oświaty niepublicznej i do innych zawodów będzie miała dla szkoły złe następstwa na wiele kolejnych lat.