Chodzi o to, żeby się przestraszyć. Tamte historie nie zdarzyły się raz na zawsze. Jak człowiek o nich czyta to powinien go oblecieć strach

Wojciech Tochman: Mała, kilkuletnia dziewczynka, którą zna Pani dość dobrze...

Hanna Krall: - Znałam dość dobrze...

Gdziś w połowie "Białej Marii" do sklepu wchodzi mężczyzna i pyta o dziewczynkę, która się bawi za sklepem: a ta czarniutka, to kto? Niczego nie kupuje, pyta i wychodzi. Ekspedientka, która jest matką dziewczynki, pośpiesznie zamyka sklep.

- Poszły na wschód. Groblą, jak wszyscy. Po latach któraś z zacnych obywatelek napisze o tej kobiecie ze sklepu: nie pożegnała się, nie podziękowała, poszła sobie. Było w tym takie echo - no proszę, wszyscy wiedzieli, kim ona była, wszyscy wiedzieli, kim było to dziecko, nikt nie zakapował, nie doniósł. I taka wdzięczność potem.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze