Jeśli coś bulwersuje społeczeństwo, to na świecie jest świetnym powodem, by zrobić o tym film, natomiast u nas to powód, żeby go nie robić. Bo mogą być kłopoty - mówi Krzysztof Krauze, reżyser m.in. "Długu" i "Placu Zbawiciela"

Donata Subbotko: Jakie to uczucie - odrzucić Nicka Noltego?

Krzysztof Krauze: Ja bym mu się pewnie nie oparł, ale nasza bohaterka ma w filmie 25 lat... A mówiąc poważnie, Nick Nolte zbliża się do siedemdziesiątki, tymczasem "Ptaki śpiewają w Kigali" to historia miłości młodej czarnoskórej dziewczyny i białego mężczyzny - ornitologa, introwertyka, człowieka dojrzałego, ale nie aż tak. Mogłoby wyjść na to, że on szuka pielęgniarki, a ona sponsora.

Nolte zadzwonił do mojej żony, Joanny, kiedy była w spożywczym i właśnie sięgała po dżem. Powiedział, że jest zainteresowany, ale nie doszło do poważnych rozmów, to nie miało sensu. Został z tego tylko słoik dżemu truskawkowego na pamiątkę. Co innego, gdyby zadzwonił 20 lat temu.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze