Prezydent-elekt Donald Trump ogłosił, że jego szefowa kampanii, Susie Wiles, obejmie stanowisko szefowej personelu Białego Domu, gdy obejmie urząd.
- Susie Wiles właśnie pomogła mi osiągnąć jedno z największych zwycięstw politycznych w historii Ameryki i była integralną częścią moich udanych kampanii w 2016 i 2020 roku - powiedział Trump w oświadczeniu wydanym w czwartek. - Susie jest twarda, inteligentna, innowacyjna i powszechnie podziwiana i szanowana. Susie będzie nadal niestrudzenie pracować, aby ponownie uczynić Amerykę wielką. To zaszczyt, że Susie jest pierwszą kobietą szefową sztabu w historii Stanów Zjednoczonych. Nie mam wątpliwości, że uczyni nasz kraj dumnym.
Sojusznicy Donalda Trumpa dyskretnie przygotowują się do akcji deportowania migrantów przebywających w Stanach Zjednoczonych - poinformował portal stacji CNN.
Według portalu jedną z kluczowych funkcji związanych z kwestiami migracji mógłby objąć dawny szef wydziału imigracji Tom Homan. W niedawnym wywiadzie dla stacji CBS Homan zapewnił, że plany zakładają "aresztowania ukierunkowane". - Będziemy wiedzieć, kogo aresztujemy, gdzie najprawdopodobniej ich znajdziemy, na podstawie prowadzonych dochodzeń - zapowiedział.
Co najmniej 200 osób zebrało się w środę wieczorem przed Trump International Hotel and Tower w Chicago, aby zaprotestować przeciwko reelekcji Donalda Trumpa i wezwać do zakończenia wojny w Gazie.
Prezydent-elekt Donald Trump powiedział w czwartek, że on i prezydent Joe Biden zgodzili się na wspólny lunch. Szczegóły ustalili podczas rozmowy telefonicznej -podaje NBC News .
Trump rozmawiał przez telefon z NBC i powiedział, że jego rozmowy z Bidenem i wiceprezydent Kamalą Harris po ogłoszeniu wyników wyborów były "bardzo miłe i pełne szacunku dla obu stron".
Zdradził, że Harris "mówiła o okresie przejściowym i powiedziała, że chciałaby, aby przebiegł on tak gładko, jak to tylko możliwe, z czym oczywiście się zgadzam".
FBI poinformowało jednego z głównych prawników prezydenta-elekta Donalda Trumpa, że jego telefon komórkowy był podsłuchiwany przez chińskich hakerów. Informacje te pochodzą ze źródeł zaznajomionych ze sprawą i stanowią część szeroko zakrojonej operacji trwającej od miesięcy, której celem są czołowi republikanie i demokraci w amerykańskiej polityce.
FBI poinformowało adwokata, Todda Blanche, w zeszłym tygodniu, że hakerzy byli w stanie uzyskać pewne nagrania głosowe i wiadomości tekstowe z jego telefonu, ale żadna z tych informacji nie była związana z Trumpem, powiedziało jedno ze źródeł. FBI przekazało prawnikowi, że musi zacząć używać innego numeru po włamaniu.
"Prezydent Biden uważa, że podjął właściwą decyzję, kiedy postanowił ustąpić i natychmiast poparł wiceprezydent, a partia stanęła za nią (...). Odsunął się na bok, bo nie kierował się swoim interesem, chodziło o to, co było słuszne dla narodu amerykańskiego" - powiedziała Jean-Pierre, odpowiadając podczas czwartkowego briefingu na pytanie, czy Biden uważa, że wygrałby wybory z Trumpem. Rzeczniczka zaznaczyła później, że Biden wygrał z Trumpem w 2020 r.
Pytana o słowa prezydenta, który w czwartek zapewniał Amerykanów, że "amerykański eksperyment będzie trwał dalej" i "wszystko będzie w porządku" mimo wcześniejszych ostrzeżeń o Trumpie jako zagrożeniu dla demokracji, Jean-Pierre sugerowała, że Biden nie zmienił opinii na temat swojego poprzednika.
"Szanujemy wybór wyborców. On (Biden) wciąż jest przywódcą, chce pokazać optymizm, prawda? Chce zapewnić, żeby ludzie rozumieli, że jest przyszłość" - powiedziała Jean-Pierre o czwartkowym orędziu Bidena. Stwierdziła, że mówiąc o Trumpie jako zagrożeniu, Biden "chciał być szczery z Amerykanami", a to samo o swoim zwierzchniku mówili byli podwładni Republikanina, w tym szefowie Pentagonu i doradcy.
Odnosząc się do obaw innych przywódców państw co do przyszłej polityki Ameryki, Jean-Pierre oznajmiła, że nie może spekulować, jakie decyzje będzie podejmować zespół Trumpa. Dodała, że przesłaniem prezydenta Bidena jest, że Ameryka pozostanie przy sojusznikach. Zapowiedziała też, że zgodnie z wcześniejszymi obietnicami Bidena Biały Dom zamierza do końca kadencji 20 stycznia rozdysponować całość przeznaczonej przez Kongres kwoty na wsparcie Ukrainy.
Jak informuje agencja Reuters, w przyszłym tygodniu prezydent-elekt spotkania się z prezydentem Argentyny, Javierem Milei oraz Elonem Muskiem.
Do spotkania ma dojść w Mar-a-Lago, prywatnym klubie Trumpa na południu Florydy.
W wywiadzie dla amerykańskiej stacji NBC Trump stwierdził, że "nie ma wyboru i musi realizować plan" największej akcji deportacyjnej w historii USA.
Zadeklarował, że on i jego sztab dotrzymają słowa "za wszelką cenę".
"The New York Times": Fakt, że Republikanie przejęli kontrolę nad Senatem — a być może i Izbą Reprezentantów — daje Trumpowi szansę na zmiany w ustawie o ochronie zdrowia z 2010 r. (tzw. Obamacare) i przebudowę krajowego systemu opieki zdrowotnej.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu, Jean-Pierre, zapowiedziała, że wkrótce rozpoczną się prace nad zorganizowaniem spotkania Bidena i Trumpa, by ci mogli omówić procedurę przekazania władzy.
- Jacques Chirac powiedział kiedyś: o jakiej demokracji w Stanach Zjednoczonych my mówimy, jeśli bez miliardów dolarów w kieszeni myśl o udziale w wyborach nie powinna ci nawet przyjść do głowy? A ci ludzie, którzy zapewnili [Trumpowi] te miliardy biorą udział w budowaniu zespołu. Jeśli delegują do niego kogoś, mają wpływ na tych, którzy rządzą. Zobaczymy, czy prezydentowi elektowi uda się zbudować realcje z tzw. deep state [termin określający przedstawicieli finansjery, którzy według niektórych teorii spiskowych, z ukrycia rządzą światem - red.] i relacje z wyborcami - mówi Putin, odpowiadając na pytanie o to, jak wybór Trumpa zmieni układ sił w trójkącie największych państ świata: Rosji, Chin i USA.
Na koniec dodał:
- Mam nadzieję, że nasze relacje ze Stanami Zjednoczonymi zostaną odnowione w pewnym momencie, na co jesteśmy otwarci.
- Chciałbym skorzystać z tej okazji i pogratulować mu wyboru na prezydenta Stanów Zjednoczonych - powiedział Putin zapytany o wyniki wyborów podczas forum think thanku Valdai Discussion Club w Soczi (Rosja).
- Akurat Polska robi to, czego Trump się domagał. To inni w Europie będą mieli problem - mówi na antenie TVP Info Radosław Sikorski, komentując naciski Trumpa na większe wydatki na obronność państw członkowskich.
Szef MSZ zwraca też uwagę, że zapowiedzi Trumpa z czasu kampanii zweryfikuje objęcie przez niego urzędu, kiedy to zyska dostęp do pełnych informacji. To - zdaniem Sikorskiego - może wpłynąć na jego podejście do zakończenia wojny w Ukrainie.
"Biden był najbardziej propracowniczym prezydentem mojego życia - uratował emerytury związkowe, stworzył miliony dobrze płatnych miejsc pracy [...]. Od ulg podatkowych na dzieci, przez 25 tys. na zaliczkę na dom, po Medicare pokrywający koszty opieki zdrowotnej dla seniorów w ich domach. Jest wiele spojrzeń na te wybory, ale to nie jest słuszne" - napisał w mediach społecznościowych Jaime Harrison, lider Demokratów.
To odpowiedź na wczorajsze oświadczenie Berniego Sandersa, który porażkę Demokratów tłumaczył: "Nie powinno być wielkim zaskoczeniem, że Partia Demokratyczna, która porzuciła klasę robotniczą, odkryje, że klasa robotnicza porzuciła ją".
"Macron jest znany jako najgłośniejszy zwolennik idei, że Unia powinna stać się bardziej niezależna od rywali handlowych, takich jak Chiny i Stany Zjednoczone, w każdej dziedzinie, od obronności i bezpieczeństwa po najnowocześniejsze technologie" - przypomina Politico.
Prezydent Francji dał temu wyraz po raz kolejny podczas spotkania europejskich liderów w Budapeszcie.
- Dla mnie to proste. Świat składa się z roślinożerców i mięsożerców. Jeśli zdecydujemy się pozostać roślinożercami, to wygrają mięsożercy i będziemy dla nich rynkiem zbytu. Myślę, że przynajmniej powinniśmy wybrać, by stać się wszystkożercami. Nie chcę być agresywny, po prostu chcę wiedzieć, jak się bronić w tych wszystkich kwestiach – powiedział.
"Biden nawiązuje do jednego z najbardziej definiujących go momentów, kiedy kilka dni po tym, jak po raz pierwszy został wybrany na senatora, jego żona i córka zginęły w wypadku samochodowym" - komentuje Peter Baker, korespondent "The New York Times" z Białego Domu.
W ostatniej części przemówienia Biden zwrócił się do swoich współpracowników i wyborców partii Demokratycznej.
- Niepowodzenia są nieuniknione, ale poddanie się, jest niewybaczalne. Czasem zostajemy znokautowani, ale miarą naszego charakteru jest to, jak szybko się podnosimy. Przegrana nie oznacza, że zostaliśmy pokonani. Przegraliśmy tę bitwę, Ameryka waszych marzeń wzywa posiłki. Tak wygląda historia Ameryki od ponad 240 lat i to się nie zmieni. To historia nas wszystkich, a nie tylko niektórych - mówił.
Na zakończenie dodał:
- Nic nam nie będzie. Ale musimy się zaangażować, nie możemy się zatrzymywać, a ponad wszystko, musimy dalej wierzyć. Jestem dumny z tego, że mogłem z wami pracować. Na prawdę, mówię to szczerze. Niech Bóg wam wszystkim błogosławi, niech Bóg błogosławi Amerykę.
- Coś co możemy zrobić wszyscy, niezależnie od tego, jak zagłosowaliśmy, to spojrzeć na innych nie jak na przeciwników, ale jak na współrodaków, obniżyć temperaturę. Możemy też zadać sobie pytanie o uczciwość systemu wyborczego w Stanach Zjednoczonych. On jest uczciwy, sprawiedliwy, przejrzysty. I można mu ufać - podkreślał Biden.
I dodał: - Powinniśmy podziękować pracownikom, dzięki którym on działa. [...] Wielu z nich to wolontariusze, którzy robią to po prostu z miłości do kraju. I tak, jak oni uważają to za swój obowiązek, tak ja jako prezydent spełnię swój obowiązek i 20 stycznia pokojowo przekażemy władzę.
- Wczoraj rozmawiałem też z wiceprezydent Harris, która przeprowadziła inspirującą kampanię i każdy powinien dostrzec to, co ja zauważyłem już dawno i co zawsze w niej bardzo szanowałem. Jej charakter. Włożyła w te kampanię całe swoje serce i wysiłek - mówił Biden.
Prezydent zwrócił się też do swojej administracji:
- Nie zapominajcie, ile nam się udało, ile zrobiliśmy. Razem zmieniliśmy Amerykę. Zostało nam 74 dni, zróbmy jak najwięcej w tym czasie dla Amerykanów.