Obłożona chińskimi sankcjami amerykańska firma nie może znaleźć dostawcy akumulatorów do dronów dla ukraińskiej armii i oskarżyła Chiny o "wykorzystywanie łańcucha dostaw jako broni". Spółka zwróciła się do władz USA o pomoc.
Szef firmy Skydio, Adam Bry, napisał w liście do klientów, że nałożone na firmę sankcje są próbą wyeliminowania wiodącego producenta dronów i "zwiększenia zależności świata od chińskich dostawców". Skydio jest w Pekinie postrzegane jako konkurent chińskiego producenta DJI, którego drony są wykorzystywane zarówno przez Ukrainę, jak i Rosję.
Skydio to największy producent dronów w USA i dostawca dronów wywiadowczych dla ukraińskiej armii – pisze "FT". Dotychczas przedsiębiorstwo wyeksportowało na Ukrainę ponad tysiąc dronów, które były wykorzystywane m.in. do dokumentowania zbrodni wojennych armii rosyjskiej. Ponadto rząd w Kijowie złożył zamówienie na "tysiące dronów" nowszego modelu.
Kryzys w tej amerykańskiej firmie uwypukla ryzyko, z jakim mierzą się spółki USA, które polegały na dostawach komponentów z Chin. Jak twierdzi "FT", nałożone 11 października sankcje stanowiły odwet za zgodę Waszyngtonu na sprzedaż dronów bojowych Tajwanowi. Skydio niedawno wygrało kontrakt z tajwańską agencją straży pożarnej. Sankcje nałożono, nim firma znalazła alternatywnych dostawców.
Jeden z amerykańskich urzędników, z którymi rozmawiała gazeta, zauważył, że jedyną korzyścią z obecnej sytuacji jest szansa, że przyspieszy ona prace nad dywersyfikacją łańcuchów dostaw, oddalając je od Chin. Przedstawiciele władz USA wyrazili nadzieję, że kryzys związany ze Skydio zwiększy świadomość sektora prywatnego na temat zagrożeń wynikających z koncentracji łańcuchów dostaw w Chinach.
Źródło: PAP
Wszyscy w Unii Europejskiej wiemy, że sankcje nałożone na Rosję nie działają - stwierdził w propagandowym rosyjskim programie "60 minut" słowacki premier Robert Fico.
Rosyjskie wojska zajęły miejscowości Sełydowe, Wysznewe i Zoriane w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, a także przesunęły się w kierunku Nowoukrainki, Nowodmytriwki i Kurachiwki - poinformował w czwartek ukraiński projekt DeepState, który prowadzi mapę działań wojennych.
Komunikat w tej sprawie zamieszczono na Telegramie.
Wcześniej w czwartek sztab generalny Sił Zbrojnych Ukrainy poinformował, że w ciągu ostatniej doby w obwodzie donieckim odnotowano 145 starć, w tym blisko 70 na kierunkach kurachowskim i pokrowskim.
Sztab nie potwierdził dotąd informacji o zajęciu przez armię rosyjską miejscowości wskazanych przez DeepState.
Źródło: z Kijowa Iryna Hirnyk / PAP
Na Majdan wrócę, ale dopiero po zwycięstwie - zapowiada Swiatoslaw Wakarczuk, bohater pomarańczowej rewolucji i Euromajdanu. Dziennikarz "Wyborczej" Jędrzej Słodkowski pojechał do Kijowa, by w spektakularnych okolicznościach porozmawiać z liderem Okeanu Elzy, najpopularniejszej grupy rockowej w tej części świata.
Muzyk opowiada, że mierzył się z dylematem moralnym, czy grać koncerty w czasie wojny.
- Odpowiadam z całą stanowczością: tak, to jest w porządku. Co więcej, trzeba to robić! Trwa wojna, ale musimy w miarę możliwości utrzymywać rzeczywistość taką, jaka była przed wojną - mówi Wakarczuk, dodając, że o to też walczą ukraińscy żołnierze.
Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy podał zaktualizowane dane o stratach wojennych Rosji. Agresor stracił w ciągu doby 1310 żołnierzy rannych lub zabitych. Łącznie, według sztabu, od początku wojny Ukraińcy wyeliminowali 694 950 rosyjskich żołnierzy.
Trzy dni temu sekretarz generalny NATO Mark Rutte określił liczbę start Rosjan na 600 tys.
W nocy Rosjanie zaatakowali most na ujściu Dniestru - podały Siły Powietrzne Ukrainy w komunikacie. Z Krymu wystrzelono dwa rakiety balistyczne Iskander-M/KN-23 i osiem kierowanych rakiet powietrznych Ch-59/69 z samolotów nad Morzem Czarnym.
Okupanci zaatakowali także Kramatorsk dwoma rakietami balistycznymi Iskander-M/KN-23 z obwodu rostowskiego.
Ponadto Rosjanie skierowali na Ukrainę 43 drony, z których 17 zestrzelono, 23 zneutralizowano za pomocą walki elektronicznej, a trzy wyleciały z Ukrainy do Rosji.
Rozpisanie przedterminowych wyborów parlamentarnych w Gruzji obecnie nie wydaje się realne - oceniła była ministerka obrony Gruzji Tinatin Chidaszeli. Według niej wyniki głosowania, nieuznane przez opozycję i prozachodnią prezydentkę, cieszą Kreml.
Według oficjalnych danych przedstawionych przez gruzińską Centralną Komisję Wyborczą sobotnie wybory parlamentarne wygrała rządząca partia Gruzińskie Marzenie (GM) z wynikiem ok. 54 proc., natomiast cztery siły opozycyjne łącznie zdobyły ok. 38 proc. głosów. Pozostałe ugrupowania nie przekroczyły 5-procentowego progu wyborczego. Prozachodnia opozycja i prezydent Salome Zurabiszwili nie uznają oficjalnych wyników, a obserwatorzy informują o nadużyciach podczas procesu wyborczego. Opozycjoniści chcą rozpisania nowych wyborów, które miałyby zostać przeprowadzone pod międzynarodowymi auspicjami.
Była ministerka obrony i dyrektorka think tanku Civic IDEA uważa, że nawet gdyby nie doszło do nadużyć, GM zajęłoby pierwsze miejsce w wyborach, zdobywając najwięcej głosów jako jedno ugrupowanie. Według niej w Gruzji w tej sprawie nie ma dużej rozbieżności zdań.
"Pojawia się jednak pytanie, czy mieliby więcej głosów niż cztery opozycyjne ugrupowania razem wzięte. Nie uważam, by to było możliwe" - oświadczyła była deputowana.
Zgadza się z nią Natia Seskuria, szefowa gruzińskiego ośrodka badawczego Regional Institute for Security Studies (RISS). W komentarzu dla PAP zwróciła uwagę, że obecnie nie jest znana dokładna skala fałszerstw wyborczych, a wyniki sondaży wskazywały na przewagę sił opozycji nad GM.
"Mało prawdopodobne, by w ramach wolnych i sprawiedliwych wyborów Gruzińskie Marzenie wygrało przytłaczającą większością głosów, bo prognozowano, że dostanie poparcie na poziomie 30-40 proc." - podkreśliła.
Seskuria zaznaczyła, że opozycja jest w lepszej formie niż wcześniej, ale powinna postarać się dotrzeć do obywateli na prowincji, a nie w dużych miastach. Jej zdaniem jest za wcześnie, by mówić o porażce opozycji, jednak trudno będzie jej doprowadzić do unieważnienia wyników i będzie to zależało od tego, jak efektywnie będzie współpracować z partnerami i dowodzić, że doszło do fałszerstw na dużą skalę.
Źródło: PAP
Rosjanie gwałcą, okaleczają narządy płciowe, upokarzają i torturują wziętych do niewoli mężczyzn i chłopców. Zgodnie z prawem międzynarodowym czyny te stanowią zbrodnie wojenne.
"Dzięki pracy sił obrony powietrznej i walki elektronicznej, wszystkie drony szturmowe, za pomocą których wojska rosyjskie próbowały zaatakować Kijów, zostały tej nocy zneutralizowane" - poinformowała na Telegramie administracja kijowska.
Zniszczenia są małe - uszkodzone zostały okna w dwóch budynkach mieszkalnych i jednym administracyjnym, a na otwartej powierzchni wybuchł pożar. Nie ma ofiar.
Rosyjska bomba kierowana uderzyła w środę wieczorem w wielokondygnacyjny blok mieszkalny w Charkowie, drugim co do wielkości mieście w Ukrainie.
Szef władz obwodowych Ołeh Syniehubow poinformował, że 11-letnie dziecko zostało wyciągnięte spod gruzów z poważnymi obrażeniami, m.in. głowy, ale służby medyczne nie były w stanie go uratować.
W wyniku ataku powietrznego zniszczonych zostało kilka pięter budynku.
Przed godziną 6 spad gruzów wyciągnięto kolejne ciało. Trwa identyfikacja. Liczba rannych na tą godzinę wynosi 34.
Dzień dobry. Trwa 972. dzień wojny w Ukrainie, zaczynamy relację na żywo.