To wszystko na dziś. Zapraszamy do śledzenia relacji jutro od godziny 6.
Rosjanie ostrzelali z drona samochód osobowy, którym jechało dwojga starszych ludzi w miejscowości Prymorśke w obwodzie zaporoskim - podały lokalne władze.
Zginął 71-letni mężczyzna, a 67-letnia kobieta została ranna.
Wierzy, że do swoich planów gospodarczych przekona kongresmenów, zapewnia, że nie spotka się z Putinem bez Zełenskiego, a izraelskiego premiera Beniamina Netanjahu nie nazwie "bliskim sojusznikiem" - Kamala Harris w wywiadzie dla programu "60 minut" telewizji CBS nie straciła rezonu na żadnym polu.
Wiceprezydentka Kamala Harris uważa, że przyszłość Ukrainy jest w NATO - powiedział PAP jej doradca w Białym Domu. Wyjaśnił w ten sposób niejednoznaczną wypowiedź kandydatki Demokratów podczas wywiadu w telewizji CBS.
"Wiceprezydentka jasno dała do zrozumienia, że uważa, że przyszłość Ukrainy jest w NATO. Jednak, jak powiedziała w programie 60 Minutes, obecnie skupia się na pomocy Ukrainie, by wygrywała każdego dnia, broniąc się przed agresją Rosji" - powiedział doradca wiceprezydentki, wypowiadając się pod warunkiem zachowania anonimowości.
Odpowiedział w ten sposób na pytanie o odpowiedź kandydatki Demokratów na prezydenta w poniedziałkowym wywiadzie w programie "60 Minutes" w telewizji CBS. Pytana o to, czy popiera rozszerzenie NATO o Ukrainę, Harris odpowiedziała, że "To są wszystko kwestie, którymi się zajmiemy" i że "w tej chwili wspieramy zdolność Ukrainy do obrony przed niesprowokowaną agresją Rosji".
Sformułowanie "przyszłość Ukrainy jest w NATO" zostało zawarte w konkluzjach szczytu Sojuszu w Wilnie w 2023 r. i podtrzymane podczas tegorocznego szczytu w Waszyngtonie. W Waszyngtonie państwa NATO oznajmiły też, że droga Ukrainy do członkostwa jest "nieodwracalna".
Źródło: PAP
Donald Trump kilkakrotnie potajemnie rozmawiał z Władimirem Putinem już po opuszczeniu Białego Domu - powiadomiła we wtorek telewizja CNN. Ujawniono również m.in., że we wrześniu 2022 roku władze w Waszyngtonie szacowały prawdopodobieństwo użycia przez Rosję broni jądrowej na 50 proc.
Telewizja przekazała te doniesienia, powołując się na fragmenty nieopublikowanej dotąd książki dziennikarza Boba Woodwarda "Wojna".
Jak poinformował CNN, nowa książka dziennikarza znanego z odkrycia afery Watergate opisuje kulisy kluczowych momentów dotyczących m.in. wojny w Ukrainie i Strefie Gazy, ale również potajemne kontakty Trumpa z Putinem, zarówno w czasie prezydentury Republikanina, jak i już po opuszczeniu Białego Domu. Według dziennikarza politycy "pozostali w kontakcie" po zakończeniu kadencji Trumpa i - jak stwierdził doradca byłego prezydenta - rozmawiali "do siedmiu razy".
W książce opisana jest scena, w której były prezydent mówi doradcom, by opuścili pokój, ponieważ chce przeprowadzić "prywatną rozmowę" z Putinem. Pytany o sprawę doradca Trumpa Jason Miller oznajmił, że nie jest świadomy takich rozmów, zaś Dyrektor Wywiadu Narodowego Avril Haines nie dała mu jasnej odpowiedzi na pytanie, mówiąc, że "nie twierdziłaby, że jest świadoma wszystkich kontaktów z Putinem" i tego "co mógł lub nie mógł robić prezydent Trump".
Jeszcze jako prezydent, Trump podczas pandemii Covid-19 miał po cichu wysłać Putinowi maszyny do testów na koronawirusa do jego osobistego użytku. Putin miał prosić Trumpa, by dar pozostał tajemnicą, bo "ludzie będą na niego (Trumpa) wściekli".
Na rewelacje te zareagował we wtorek rzecznik Trumpa Steven Cheung.
"Żadna z tych zmyślonych historii Boba Woodwarda nie jest prawdziwa i są one efektem (działań) prawdziwie pomylonego i obłąkanego człowieka" - napisał rzecznik w oświadczeniu.
Według CNN jedna z najbardziej dramatycznych scen opisanych w książce ma dotyczyć tego, jak bardzo prezydent Joe Biden był zaniepokojony możliwością użycia przez Rosję broni jądrowej.
We wrześniu 2022 roku - kiedy ukraińskie wojska przeprowadziły zaskakującą i nadspodziewanie udaną kontrofensywę w obwodzie charkowskim - na biurko prezydenta miał trafić raport amerykańskich służb, zawierający "głęboko niepokojącą ocenę" Putina. Według dokumentu, którego wiarygodność oceniono na "znakomitą", Putin był tak zdesperowany rosyjskimi stratami, że mógł użyć taktycznej broni jądrowej w Ukrainie. W oparciu o te doniesienia Biały Dom miał szacować ryzyko użycia tej broni przez Rosję na 50 proc., wcześniej oceniając je na 5-10 proc.
Książka Woodwarda potwierdza też doniesienia i spekulacje o tym, że amerykańskie służby miały agenta na Kremlu i m.in. dzięki temu znały bardzo szczegółowe plany rosyjskiej inwazji.
Podczas jednej z telefonicznych konfrontacji Bidena z Putinem, jeszcze przed inwazją, rozmowa obu przywódców miała być tak "gorąca", że w pewnym momencie Putin zagroził Bidenowi wojną nuklearną, na co Biden miał przypomnieć mu, że taka wojna jest "niemożliwa do wygrania".
Dziennikarz potwierdził również to, że prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski niemal do końca nie wierzył w rosyjski atak. Jedno z ostatnich ostrzeżeń dla Zełenskiego - kilka dni przed inwazją - dostarczyła wiceprezydent Kamala Harris podczas spotkania na marginesie Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Harris miała wówczas powiedzieć Zełenskiemu, by "zaczął myśleć o rzeczach takich jak plan sukcesji na wypadek, gdyby został porwany lub zabity bądź nie był w stanie rządzić".
Opisywane przez CNN fragmenty książki Woodwarda mówią też o frustracji Bidena w związku z działaniami i postawą Izraela podczas trwającej wojny w Strefie Gazy. Prezydent USA miał powiedzieć izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, że "nie ma żadnej strategii", krzyczeć na niego, gdy przeprowadził zamach na jednego z czołowych dowódców wojskowych Hezbollahu, a prywatnie określać go mianem "pieprzonego kłamcy".
Źródło: z Waszyngtonu Oskar Górzyński / PAP
Rosyjski szpieg Paweł Rubcow, używający hiszpańskiego nazwiska Pablo Gonzalez, inwigilował środowisko współpracowników amerykańskiego wywiadu w Europie Wschodniej, a także potencjalnych kandydatów na tych współpracowników - powiadomił we wtorek madrycki dziennik "El Mundo".
Gazeta, opierając się na danych zgromadzonych na temat Rubcowa przez polski wymiar sprawiedliwości, nazwała go w swoim artykule "szpiegiem". Zmienia to dotychczasową retorykę hiszpańskich mediów w Hiszpanii, które wcześniej wielokrotnie broniły rzekomego dziennikarza-freelancera.
Część z nich twierdziła nawet, że zatrzymany w 2022 roku przez polskie służby mężczyzna został "niesłusznie aresztowany podczas wykonywania pracy dziennikarskiej".
"Fałszywy dziennikarz Pablo Gonzalez szpiegował współpracowników służb wywiadowczych USA w Europie Wschodniej" - napisał we wtorek "El Mundo".
Jednym z dowodów na taką działalność Rubcowa jest - jak przekazał dziennik - zarekwirowany przez polskie służby podczas zatrzymania szpiega dokument z 2019 roku autorstwa Rosjanina.
"Raportował on do GRU (rosyjskiego wywiadu wojskowego - PAP) z Gruzji i Ukrainy na temat Amerykanów oraz opracowywał na ich temat materiały informacyjne" - ujawnił "El Mundo".
Jak ustalił dziennik, Gonzalez przygotowywał też po rosyjsku, na potrzeby GRU, profile osób, w których kręgu się obracał. Wśród nich były osoby poznane m.in. podczas letniej szkoły dziennikarstwa w Pradze, zorganizowanej przez Fundację im. Borysa Niemcowa.
Z akt śledztwa wynika, że Rubcow wszedł w krąg osób z kierownictwa tej organizacji, a nawet nawiązał "relację uczuciową" z córką Niemcowa, Żanną.
Jedną z inwigilowanych przez Rubcowa osób był uczestnik szkoły letniej w Pradze Justin Tomczyk. Rzekomy dziennikarz miał o nim napisać, że jest on Amerykaninem zamieszkałym w Armenii, który w przyszłości może być niewygodny dla Kremla z powodu swoich antyrosyjskich poglądów. Określił go mianem dobrego kandydata dla amerykańskich służb wywiadowczych.
"El Mundo", bazując na polskim śledztwie przekazał, że Rubcow, poprzez utworzoną przez siebie stronę internetową Eulixe, rozsiewał prorosyjską propagandę. Pięć dni przed rosyjską inwazją na Ukrainę opublikował na niej tekst sugerujący, że neonazistowskie organizacje rekrutują w tym kraju bojowników.
Śledztwo, jak odnotowała gazeta, wykazało, że portal Eulixe był rozwijany za zgodą GRU, zaś materiały z tego serwisu wykorzystywano do działań hybrydowych prowadzonych przez Kreml.
Hiszpański dziennik ustalił, że Rubcow zbierał też "informacje o infrastrukturze kluczowej dla bezpieczeństwa Polski", a także udostępnił Rosji dane o co najmniej trzech edycjach ćwiczeń wojskowych na poligonie w okolicach Lwowa.
Rubcow został przekazany Rosji 1 sierpnia br. w trakcie wymiany więźniów pomiędzy Zachodem a Rosją, przeprowadzonej w Ankarze.
Nazajutrz po uwolnieniu Rubcowa w hiszpańskich mediach ukazały się artykuły o "niewinności" Rubcowa, o której przekonywali jego adwokaci. Nieliczne media podejmowały wówczas wątek dotyczący współpracy mężczyzny z GRU.
Źródło: PAP
"Dziś wieczorem Rosjanie zrzucili na miasto trzy kierowane bomby lotnicze, celując w dwa budynki mieszkalne i wcześniej zniszczony budynek. Uszkodzonych zostało siedemnaście bloków, trzy instytucje oświatowe, trzy stacje benzynowe i siedem samochodów" - podał szef donieckiej administracji wojskowej Wadym Fiłaszkin.
Zginęła jedna osoba, a sześć zostało rannych.
Ukraina może stanąć w obliczu najcięższej zimy od czasu rozpoczęcia pełnowymiarowej inwazji Rosji, ponieważ Moskwa nadal atakuje krytyczną infrastrukturę energetyczną tego kraju - powiedział we wtorek sekretarz generalny NATO Mark Rutte.
"NATO musi zrobić więcej, aby pomóc Ukrainie. Im więcej wsparcia wojskowego udzielimy, tym szybciej ta wojna się zakończy" — powiedział Rutte w kwaterze głównej NATO w Brukseli na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Finlandii Alexandrem Stubbem.
Rutte przyznał, że sytuacja na polu bitwy na Ukrainie jest "trudna", ale podkreślił, że siły rosyjskie ponoszą w tej wojnie bardzo wysokie koszty. Zdaniem szefa NATO codziennie ginie i zostaje rannych ponad 1000 rosyjskich żołnierzy, a w sumie zabitych lub rannych zostało 500 000 Rosjan.
"Ukraińcy potrzebują naszego ciągłego wsparcia, to jest absolutnie jasne. Potrzebują go teraz i cały czas" – podsumował Rutte.
Źródło: PAP
Federalna Służba ds. Nadzoru w Sferze Łączności, Technologii Informacyjnych i Komunikacji Masowej zablokowała w Rosji komunikator Discord za naruszenie rosyjskiego prawa - podała rosyjska agencja TASS.
Wielka Brytania nałożyła we wtorek sankcje na oddziały obrony radiologicznej, chemicznej i biologicznej rosyjskich sił zbrojnych, ich dowódcę Igora Kiryłłowa oraz dwa laboratoria rosyjskiego ministerstwa obrony, w których opracowywane i produkowane są chemiczne środki bojowe.
W komunikacie ministerstwa spraw zagranicznych wyjaśniono, że wojska rosyjskie "otwarcie przyznały się do użycia niebezpiecznej broni chemicznej na polu bitwy" w Ukrainie, szeroko stosują gazy łzawiące używane do rozpraszania zamieszek i są doniesienia o używaniu przez nie chloropikryny, toksycznego środka duszącego po raz pierwszy zastosowanego podczas I wojny światowej.
Dodano, że Kiryłłow jest nie tylko odpowiedzialny za pomoc w użyciu przez Rosję broni chemicznej, ale też jest ważnym elementem kremlowskiej dezinformacji, szerząc kłamstwa w celu ukrycia haniebnego i niebezpiecznego zachowania Rosji.
Podkreślono, że rażące lekceważenie przez Rosję Konwencji o zakazie broni chemicznej stanowi poważne naruszenie prawa międzynarodowego, i przypomniano, że rosyjscy agenci byli również odpowiedzialni za użycie śmiercionośnego środka paralityczno-drgawkowego Nowiczok w angielskim mieście Salisbury w 2018 roku oraz przeciwko liderowi opozycji Aleksiejowi Nawalnemu w 2020 roku.
"Wielka Brytania nie będzie bezczynnie przyglądać się, jak Putin i jego mafijne państwo lekceważą prawo międzynarodowe, w tym Konwencję o zakazie broni chemicznej. Moją osobistą misją jest rzucenie wyzwania tym wrogim działaniom i nie cofnę się przed niczym. Okrutna i nieludzka taktyka Rosji na polu bitwy jest odrażająca i wykorzystam cały arsenał uprawnień, jakim dysponuję, aby zwalczać wrogie działania Rosji" - oświadczył minister spraw zagranicznych David Lammy.
Sankcje polegają na zamrożeniu aktywów, a w przypadku osób fizycznych również na zakazie wjazdu do Wielkiej Brytanii.
Źródło: z Londynu Bartłomiej Niedziński / PAP
Do ponad 5 mln gospodarstw domowych w Szwecji trafi w listopadzie poradnik, jak przygotować się na wojnę - poinformował we wtorek minister obrony cywilnej Carl-Oskar Bohlin. Broszura - to zaktualizowana o doświadczenia Ukrainy wersja wydawnictwa z 2018 roku.
"Nowy, niepewny świat wymaga większych przygotowań" - oznajmił Bohlin podczas prezentacji poradnika.
Na żółtej, rzucającej się w oczy okładce, jest grafika ze szwedzką żołnierką z karabinem.
W 31-stronicowym wydawnictwie, rozszerzonym o 11 stron względem poprzedniej wersji, znalazły się zalecenia i tzw. checklisty, czyli spis rzeczy do zrobienia pozwalające przetrwać przez tydzień w przypadku kryzysu lub wojny bez pomocy z zewnątrz. Zaleca się zrobienie zapasów żywności także dla zwierząt domowych.
Nowy rozdział poświęcono schronieniu i ewakuacji w przypadku ataków z powietrza rakietami i dronami. Jak wyjaśniono, doświadczenia rosyjskiej wojny w Ukrainie pokazują, że obiekty cywilne w dużym stopniu mogą stać się celami.
Inne dodane tematy - to Szwecja w NATO, a także obrona psychologiczna i cyberataki.
Poradnik jest dostępny na stronie internetowej Urzędu ds. Ochrony Ludności i Gotowości (MSB).
W listopadzie papierowa wersja zostanie rozesłana pocztą do wszystkich gospodarstw domowych w Szwecji.
Źródło: Ze Sztokholmu Daniel Zyśk / PAP
Znany rosyjski opozycjonista Ildar Dadin, który walczył po stronie sił ukraińskich, zginął na froncie. Niezależny portal Nowaja Gazieta.Jewropa powiadomił we wtorek, że Rosjanin znalazł się pod ostrzałem artyleryjskim w obwodzie charkowskim na północnym wschodzie kraju.
Dadin wyjechał z kraju do Warszawy w 2022 roku, gdy Rosja zaatakowała Ukrainę. Później dołączył do sił walczących na Ukrainie przeciwko armii rosyjskiej. Opozycjonista wybrał sobie pseudonim wojskowy "Gandhi".
Jako pierwsza o śmierci 42-letniego Dadina poinformowała 5 października była dziennikarka radia Echo Moskwy Ksenia Larina. "Właśnie dowiedziałam się, że zginął Ildar Dadin. Podczas walki w obwodzie charkowskim" - powiadomiła w mediach społecznościowych. Śmierć Rosjanina potwierdził portalowi The Insider Legion "Wolność Rosji".
Dadin był pierwszą osobą skazaną w Rosji na karę pozbawienia wolności za wielokrotne naruszanie przepisów o zgromadzeniach. W roku 2015 został skazany na trzy lata kolonii karnej, później sąd zmniejszył karę do 2,5 roku. Podczas odbywania wyroku Dadin ogłosił, że w kolonii karnej w Karelii padł ofiarą tortur. Opozycjonista wyszedł na wolność w 2017 roku na mocy decyzji Sądu Najwyższego Federacji Rosyjskiej.
Źródło: PAP
Rosjanie zrzucili cztery bomby lotnicze na Charków w kolejnym już dzisiaj uderzeniu w miasto - poinformował szef charkowskiej administracji wojskowej Ołeh Syniehubow.
Nie żyją dwie osoby, a trzy zostały ranne.
"Dziś rosyjscy okupanci ponownie zaatakowali dronem transport publiczny w Chersoniu" - poinformował Roman Mroczko, szef administracji woskowej Chersonia.
Pasażerowie i kierowca nie odnieśli obrażeń. Dach autobusu został przebity, a boczna szyba rozbita.
Po uderzeniu Rosjan w strefę przemysłową Charkowa we wtorek liczba rannych wzrosła do 28 - poinformowały lokalne władze. 17 z nich jest hospitalizowanych.
Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało o zdobyciu przez rosyjskie wojsko wsi Zorianoje Pierwoje i Zołotaja Niwa w samozwańczej Donieckiej Republice Ludowej - podała rosyjska redakcja BBC powołując się na komunikat rosyjskiego MON.
Białoruski komitet śledczy poinformował we wtorek o wszczęciu sprawy karnej dotyczącej "próby przejęcia władzy" wobec 45 osób, które były zaangażowane w przygotowania opozycji do wyborów prezydenckich w Białorusi i brały udział w demonstracjach za granicą.
Komitet powiadomił, że wobec 22 osób wszczął sprawę na podstawie artykułu dotyczącego konspiracji mającej na celu przejęcie władzy. Jak dodano, osoby podejrzane "dołączyły do działalności" Swiatłany Cichanouskiej, która jest liderką białoruskiej opozycji.
Chodzi o dokument "Platforma 2025", przyjęty przez białoruską opozycję podczas konferencji zorganizowanej w sierpniu w Wilnie, w którym określono cele nadchodzącej kampanii wyborczej - podał niezależny białoruski serwis Nasza Niwa. Mińsk zarzucił opozycji biorącej udział w przygotowaniu dokumentu chęć "opracowania planu zakłócenia wyborów w 2025 roku".
Komitet poinformował też o wszczęciu sprawy wobec 23 osób w związku z artykułem dotyczącym utworzenia "formacji ekstremistycznej" albo członkostwa w niej. W tym przypadku sprawa dotyczy osób, które wzięły udział w akcjach solidarności, które odbyły się 9 sierpnia w różnych miastach poza granicami Białorusi.
Wybory prezydenckie powinny odbyć się w tym kraju w 2025 roku, wstępnie zaplanowane są na luty. Alaksandr Łukaszenka, który mimo protestów i oskarżeń o fałszerstwa wyborcze ogłosił swoją wygraną w poprzednim głosowaniu w 2020 roku, ogłosił, że będzie ubiegać się o reelekcję.
Kilka dni temu Nasza Niwa napisała, że zimą na Białorusi może dojść do masowych zatrzymań. Strukturom siłowym polecono, by zapobiegały protestom przed wyborami i w czasie głosowania. Według źródeł sporządzono już listy osób, które mają podlegać "prewencyjnym" przeszukaniom i zatrzymaniom.
Źródło: PAP
Powinniśmy dążyć do zakończenia "konfliktu" w Ukrainie, a nie zawieszenia broni - powiedział minister spraw zagranicznych Rosji Sergiej Ławrow w wywiadzie dla amerykańskiego "Newsweeka". Zapewnił, że Rosja jest otwarta na rozwiązanie polityczno-dyplomatyczne.
W rozmowie, która ukazała się w poniedziałek, szef rosyjskiej dyplomacji zagroził USA "niebezpiecznymi konsekwencjami", jeśli będą one zwiększać pomoc wojskową dla Ukrainy, w tym o pociski dalekiego zasięgu, zamiast poprzeć proponowane przez Rosję rozwiązanie.
Przedstawiona przez Kreml propozycja zakończenia wojny w Ukrainie obejmuje m.in. oddanie pod kontrolę Rosji czterech całych obwodów ukraińskich (donieckiego, chersońskiego, ługańskiego, zaporoskiego; wraz z terytoriami niekontrolowanymi przez rosyjskie wojska) oraz Krymu.
"Nawet jeśli Moskwa ponosi koszty, to Kijów i jego zwolennicy mogą stracić więcej w tej długiej wojnie" – oznajmił Ławrow.
Pytany, w jaki sposób wybory prezydenckie w USA wpłyną na stosunki amerykańsko-rosyjskie, ocenił, że "wynik (tych wyborów) nie ma znaczenia, gdyż obie partie osiągnęły konsensus co do przeciwdziałania (Rosji)". "(…) byłoby naturalne, aby gospodarz Białego Domu, bez względu na to, kim jest, zajął się sprawami wewnętrznymi (swojego kraju) zamiast szukać przygód dziesiątki tysięcy mil od amerykańskich wybrzeży" – dodał.
"Newsweek" zauważa jednak, że wynik wyborów prezydenckich w USA 5 listopada może okazać się kluczowy dla dalszego przebiegu wojny w Ukrainie, m.in. dlatego, że dalsze wsparcie USA dla Ukrainy jest jednym z tematów toczącej się kampanii pomiędzy kandydatami: wiceprezydentką Kamalą Harris a byłym prezydentem Donaldem Trumpem.
Źródło: PAP
Pożar w Teodozji wciąż trwa, a jego powierzchnia wzrosła do 2500 metrów kwadratowych — informują lokalne media. "Dotychczas powierzchnia pożaru wynosiła 800 metrów kwadratowych, wieczorem wzrosła do 1000 metrów kwadratowych, a dziś wynosi już 2500 metrów kwadratowych" - czytamy.