To wszystko na dziś. Dziękujemy za śledzenie naszej relacji i zapraszamy jutro na strony Gazety Wyborczej.
Po szybkich zdobyczach za północną granicą Ukrainy, majowa ofensywa Rosji w obwodzie charkowskim straciła impet - opisuje The Kyiv Independent.
Kiedy okazało się, że Polska Agencja Prasowa opublikowała nieprawdziwą depeszę na temat ogłoszenia przez Polskę rzekomej mobilizacji, media szybko zaczęły ją prostować. Są jednak profile, które postanowiły ją wykorzystać - na niekorzyść rządu Tuska i na korzyść Rosji.
Państwa NATO odpowiedzą na falę rosyjskich ataków hybrydowych wymierzonych w kilku członków organizacji, zadeklarował w piątek amerykański sekretarz stanu Antony Blinken - poinformowała agencja AFP.
"Praktycznie każdy kraj sojuszniczy był ofiarą rosyjskich ataków hybrydowych" – powiedział Blinken dziennikarzom po zakończeniu nieformalnego spotkania ministrów spraw zagranicznych państw NATO, które odbyło się w stolicy Czech. "Kreml intensyfikuje ataki (...), podpalając i sabotując magazyny zaopatrzenia, lekceważąc granice morskie i demarkacje w krajach bałtyckich, organizując coraz więcej cyberataków i w dalszym ciągu szerząc dezinformację. (...) Wiemy, co zamierzają, i w razie potrzeby zareagujemy indywidualnie i zbiorowo" - cytuje AFP.
Agencja przypomniała, że w poniedziałek szef estońskiego MSZ ostrzegał, iż Rosja "testuje nasze granice" i stara się wykorzystać obawy Europejczyków do swoich ataków hybrydowych. Natomiast sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg potwierdził we wtorek, że został zaobserwowany "wzrost aktywności rosyjskich tajnych służb na terytorium Sojuszu", toteż państwa NATO wzmocniły nadzór, a służby "bardzo uważnie monitorują poczynania Rosjan".
AFP przypomina w tym kontekście, że Polska poinformowała, iż w piątek w serwisie agencji PAP pojawiła się fałszywa informacja o rzekomej mobilizacji 200 tys. Polaków, będąca najprawdopodobniej wynikiem rosyjskiego cyberataku. Dwa dni wcześniej polskie służby bezpieczeństwa powiadomiły o aresztowaniu trzech osób podejrzanych o organizowanie zleconych przez Rosję podpaleń w różnych regionach kraju, zaś pod koniec kwietnia w Wielkiej Brytanii postawiono dwudziestolatkowi zarzuty organizowania ataków na "przedsiębiorstwa powiązane z Ukrainą".
Źródło: PAP
Rosyjskie wojska zaatakowały 31 maja wieś Drobyszewo w obwodzie donieckim, zabijając jedną osobę i raniąc trzy inne.
W Rzeszowie powstanie oddział Biura Narodów Zjednoczonych ds. Usług Projektowych (UNOPS) – poinformował w piątek poseł Koalicji Obywatelskiej Paweł Kowal. UNOPS będzie pomagać firmom zainteresowanym odbudową Ukrainy.
„UNOPS specjalizuje się w odbudowie po sytuacjach konfliktowych w różnych częściach świata. Rzeszowskie biuro będzie pełnić funkcję informacyjną, zajmie się też szkoleniem firm zainteresowanych udziałem w przetargach międzynarodowych” – poinformował poseł Kowal, szef Rady ds. Współpracy z Ukrainą, która również ma swoje przedstawicielstwo w Rzeszowie.
Rada działa od połowy kwietnia br. przy wojewodzie podkarpackim. „Od początku wojny w Ukrainie jesteśmy sercem międzynarodowej pomocy” – przypomniała wojewoda Teresa Kubas-Hul. Stąd pomysł, by to właśnie w Rzeszowie zapadały decyzje jak pomagać Ukrainie.
Teraz Rzeszów ma być hubem przy odbudowie Ukrainy. „Hubem w sensie infrastrukturalnym, ale także umieszczenia w Rzeszowie kluczowych instytucji odpowiedzialnych za inwestycje i handel” – dodał Paweł Kowal.
UNOPS ma rozpocząć działalność w Polsce jeszcze w tym roku. „Mam nadzieję, że Sejm ratyfikuje umowę” – powiedział poseł Kowal. Na 13 czerwca zaplanowano wysłuchanie publiczne.
Paweł Kowal chce też, żeby proces odbudowy Ukrainy miał wymiar regionalny. Będzie do tego przekonywał 11 i 12 czerwca podczas konferencji w Berlinie. „Spróbujemy stworzyć format Karpackiej Odbudowy – Polska, Słowacja Ukraina i pokazać, że nie da się prowadzić skutecznej odbudowy Ukrainy bez wymiaru regionalnego i transgranicznego – powiedział Kowal.
Źródło: PAP
Duńskie myśliwce F-16 wkrótce mają zostać dostarczone na Ukrainę. "Musimy przyspieszyć i zwiększyć nasze wsparcie dla Ukrainy, ponieważ sytuacja na polu bitwy jest bardzo krytyczna" - podkreśliła premier Danii Mette Frederiksen.
Przed wyborami do Europarlamentu Rosja dyskredytuje proces wyborczy, kandydatów i instytucje UE. „Rosji zależy na tym, żeby jak najmniej z nas poszło na wybory” – powiedziała PAP Martyna Bildziukiewicz, szefowa East Stratcom Task Force, komórki walczącej z rosyjską dezinformacją w UE.
Na kilka dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego Rosja intensyfikuje ataki, w tym kampanię dezinformacyjną wymierzoną w Unię Europejską - zwracają uwagę eksperci od cyberbezpieczeństwa.
Jak zauważyła w rozmowie z PAP Martyna Bildziukiewicz, Rosja posługiwała się dezinformacją już podczas wyborów europejskich w 2019 r. i chociaż w ciągu ostatnich pięciu lat nie zmieniła znacząco swojej narracji, to na pewno rozbudowała system dezinformacji i nasiliła działania. East Stratcom Task Force szacuje, że dzisiaj Rosja stosuje przynajmniej 250 różnych technik dezinformacyjnych; sama treść dezinformacji jest - jak mówi Bildziukiewicz - "do bólu przewidywalna".
Są trzy najpopularniejsze narracje. Pierwsza dotyczy samych wyborów, a raczej tego, żeby na nie iść. W tym celu Moskwa podaje w wątpliwość uczciwość samego procesu wyborczego i jego bezpieczeństwo; stąd doniesienia np. o rzekomych ładunkach wybuchowych podłożonych w lokalach wyborczych.
„Rosji zależy na tym, żeby jak najmniej z nas poszło na wybory, żeby potem mówić: "Co to za wybory, którymi nikt się nie interesuje?" i obarczać za to winą tzw. brukselskie elity. Kreml będzie też próbował przekonywać ludzi, że ich głos nie ma żadnego znaczenia” – wyjaśniała PAP ekspertka.
Drugi temat to ataki na instytucje unijne, liderów i sam proces demokratyczny. Tu najczęściej atakowani są: przewodnicząca KE Ursula von der Leyen, szef unijnej dyplomacji Josep Borrell i szef Rady Europejskiej Charles Michel.
„Mówi się, że to biurokraci, których nikt nigdy nie wybrał, że podejmują decyzje w sposób niejasny. Są też oczywiście teorie spiskowe, jak te o globalnym rządzie w UE, oraz nieładne wycieczki personalne” – wymieniła w rozmowie z PAP Bildziukiewicz. Ich ofiarą padła min. żona prezydenta Francji Brigitte Macron, o której rosyjskie konta pisały m.in., że urodziła się jako mężczyzna i ukrywa swoją tożsamość.
Trzeci rodzaj przekazów to przetwarzanie tematów już rozpalających emocje mieszkańców Wspólnoty, jak Zielony Ład czy pomoc i współpraca z Ukrainą, i podburzanie Europejczyków przeciwko nim. Tu jednak Kreml nie może odtrąbić sukcesu - jak pokazały najnowsze badania Eurobarometru, nadal prawie dziewięciu na dziesięciu Europejczyków uważa, że UE powinna wspierać Ukrainę, a siedmiu na dziesięciu wspiera sankcje na Rosję.
Źródło: PAP
Siedemdziesięciu pięciu wziętych w niewolę rosyjskich i ukraińskich żołnierzy wróciło do swoich ojczyzn. Agencja prasowa Reutersa informuje, że do wymiany doszło dzięki pośrednictwu Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
"A tak wyglądają skutki ukraińskiego ataku na rosyjski naftoport w Kraju Krasnodarskim. Na zdjęciach satelitarnych widoczne są zniszczenia jednego z terminali. Z naftoportu wyprowadzono też duże statki" - opisuje Biełsat.
Od poniedziałku będziemy codziennie publikować komunikaty dotyczące stanu cyberbezpieczeństwa w Polsce - gdzie jesteśmy, co się dzieje na tej mapie cyberochrony - zapowiedział w piątek wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski.
W piątek na konferencji minister odniósł się do ataku hakerskiego na PAP, w wyniku którego w serwisie Agencji pojawiła się pochodząca spoza PAP depesza z nieprawdziwą treścią o rzekomej mobilizacji wojskowej w Polsce.
Gawkowski - jako pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa - zapowiedział, że poczynając od przyszłego poniedziałku będą codziennie publikowane komunikaty. "Codziennie będę ogłaszał, w jakim jesteśmy miejscu, co się dzieje na tej mapie cyberochrony - tak, by obywatele (...) mieli świadomość, że państwo obejmuje cybertarczą całą Polskę, chroni nas i działa - tak jak dzisiaj - w ciągu minut" - zapowiedział.
Polityk podziękował również dziennikarzom, redakcjom i stacjom telewizyjnym za "niepodjęcie próby" i nie podawania dalej fałszywej informacji.
Źródło: PAP
Alarm przeciwlotniczy obowiązuje w wielu regionach Ukrainy. Pojawiają się informacje o eksplozjach m.in. w okolicach Odessy.
W sobotę 1 czerwca w godz. od 18:00 do 23:00 na terenie całej Ukrainy obowiązywać będą limity poboru energii elektrycznej dla odbiorców przemysłowych i domowych.
Mamy już potwierdzenie, że doszło do cyberataku na PAP. Wskazują na to nasze systemy - mówi serwisowi Wyborcza.biz wicepremier Krzysztof Gawkowski. Minister cyfryzacji przyznaje, że podobnych ataków udaremniono w ostatnich dniach więcej.
Jak podaje Ukrinform, w piątek w ciągu dnia (31 maja) Rosjanie zaatakowali przy użyciu co najmniej pięciu dronów kamikadze rejon Nikopola. W wyniku jednego z uderzeń zapaliła się sucha trawa, strażacy ugasili już ogień. Nie ma ofiar, ani rannych osób.
Agresja wobec Polski trwa, nie ustają próby rosyjskiej destabilizacji sytuacji w kraju – powiedział szef MSWiA Tomasz Siemoniak, odnosząc się do cyberataku na PAP. Jak dodał, jest w tej sprawie w kontakcie m.in. z premierem i ministrem cyfryzacji.
"To pokazuje – napisał o tym przed chwilą w sieci premier Donald Tusk - że nie ustają rozmaite próby rosyjskie destabilizacji sytuacji w Polsce. Walczymy z próbami aktów sabotażu na zlecenie służb rosyjskich, jest cała seria aresztowań, działań Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policji, oczywiście pod nadzorem prokuratury" – powiedział szef MSWiA, minister koordynator służb specjalnych Tomasz Siemoniak podczas piątkowej konferencji prasowej w Gliwicach.
Przypomniał, że zaostrza się też sytuacja na wschodniej granicy, gdzie polski żołnierz i funkcjonariusze Straży Granicznej zostali zranieni przez osoby próbujące nielegalnie przedostać się do Polski.
"Ta agresja wobec Polski trwa. Nie mamy wątpliwości, ona ma związek z tym, że Polska wspiera Ukrainę, tak jak cały wolny świat, tak jak i cały Zachód. I też oczywiście ma to związek ze zbliżającymi się wyborami do Parlamentu Europejskiego. Chce się destabilizować, siać chaos. Tego typu działania Rosja i Białoruś podejmują nie tylko wobec Polski" - wskazał minister.
Siemoniak powiedział, że w sprawie cyberataku na PAP jest w kontakcie z premierem Donaldem Tuskiem i wicepremierem, ministrem cyfryzacji Krzysztofem Gawkowskim. "Odpowiednie polecenia otrzymała Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, żeby natychmiast tą sprawą się zająć. Również rozmawiałem z szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego panem ministrem Jackiem Siewierą, tak żeby wszystkie organy państwa miały ten sam poziom informacji" – dodał szef MSWiA.
Źródło: PAP
Jak podaje Ukrinform, 20 maja w obwodzie donieckim zginął holenderski wolontariusz. Jego nazwisko nie zostało podane. Jak czytamy, jest to już trzeci holenderski wolontariusz, który zginął w Ukrainie.
Zwłoka prezydenta USA Joe Bidena w wydaniu zgody na użycie zachodniej broni przeciw celom w Rosji sprawiła, że jej wojska śmieją się z Ukrainy i mogą "polować" na jej obywateli - powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski w piątek wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "The Guardian".
Zełenski ocenił, że to niezdecydowanie Białego Domu kosztowało życie wielu ludzi, i wezwał prezydenta USA do przezwyciężenia jego nieustannych obaw o możliwą eskalację nuklearną w konflikcie z Rosją.
W czwartek wieczorem Stany Zjednoczone, po miesiącach lobbingu, zrobiły niewielki krok w tym kierunku, pozwalając ukraińskim wojskom broniącym Charkowa na użycie niektórych rodzajów amerykańskiej broni do ostrzału bliskiego terytorium Rosji. Jednak Zełenski w rozmowie wyraźnie zaznaczył, że Ukraina musi mieć możliwość użycia "potężnej" broni dalekiego zasięgu, która mogłaby trafiać cele głęboko na terytorium Rosji. Powiedział, że USA muszą "bardziej w nas wierzyć".
Jak wyjaśnił, bez tego zielonego światła ze strony USA, inni sojusznicy Ukrainy, w tym Wielka Brytania, również mogą nie pozwolić Ukrainie na użycie broni dalekiego zasięgu. "Uwierzcie nam, musimy zareagować. Oni nie rozumieją niczego poza siłą. Nie jesteśmy pierwszym i ostatnim celem" - powiedział o Rosji.
"Myślę, że posiadanie (zachodniej) broni i patrzenie na morderców, terrorystów, którzy zabijają nas z rosyjskiej strony, jest absolutnie nielogiczne. Myślę, że czasami po prostu śmieją się z tej sytuacji. To dla nich jak polowanie. Polowanie na ludzi. Rozumieją, że możemy ich zobaczyć, ale nie możemy ich dosięgnąć" - przekonywał.
Zełenski powiedział, że wbrew pojawiającym się sugestiom, także Wielka Brytania nie dała "stuprocentowej zgody" na użycie przekazanej przez nią broni dalekiego zasięgu i zasugerował, że podobnie jak inne kraje, czeka ona na Amerykanów.
Zapytany, czy czuje się zawiedziony tym, że Biden prawdopodobnie nie weźmie udziału w szczycie pokojowym w sprawie Ukrainy, który w czerwcu odbędzie się w Szwajcarii, odparł: "Myślę, że powinni bardziej w nas wierzyć".
Zełenski przyznał, że kraje zachodnie, w których panuje pokój, mają "różne priorytety" i, co zrozumiałe, nie podzielają ukraińskiego poczucia egzystencjalnej pilności. Oznacza to, że "dialog" zamiast działania może być frustrujący. "Dla nas czas to nasze życie. Jeśli nie zejdziesz na dół w ciągu minuty (do schronu), możesz zginąć. Dlatego podejście do czasu jest zupełnie inne" - wyjaśnił.
Źródło: PAP
"W mieście Istra niedaleko Moskwy uczniom nakazano szycie maskotek dla uczestników "specjalnej operacji wojskowej" na Ukrainie. Dzieci mają robić Kiwaczki (ros. Czeburaszki) w formie breloczków do kluczy oraz czołgi z papieru. Do prezentów uczniowie mają dołączać liściki: "Dla was! Za Rosję! Za Ojczyznę!" - głosi laurka, którą pochwaliły się miejscowe władze" - opisuje Biełsat.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski potwierdził w piątek, że otrzymał zgodę USA na ograniczone użycie amerykańskiej broni na terytorium Rosji, ale nie ujawnił innych szczegółów. Tę informację również przekazał rzecznik prezydenta Ukrainy Serhij Nykyforow portalowi Europejska Prawda.
„Wczesnym rankiem otrzymaliśmy wiadomość od strony amerykańskiej. Otrzymałem tę wiadomość od moich wojskowych, ale nie mogę powiedzieć szczegółów” - powiedział Zełenski na konferencji prasowej w Sztokholmie po trzecim szczycie nordycko-ukraińskim.
„Chcę zobaczyć w praktyce, co się wydarzy, ale nadal uważam, że jest to krok naprzód do celu, o którym mówiliśmy wcześniej, aby mieć możliwość ochrony naszych ludzi, którzy mieszkają w regionie przygranicznym” - dodał prezydent.
Nykyforow potwierdził doniesienia mediów, które pojawiły się dzień wcześniej, że administracja prezydenta USA Joe Bidena zgodziła się na ukraińskie ataki na terytorium Rosji przy użyciu amerykańskiej broni, ale tylko w pobliżu obwodu charkowskiego. Zgodnie z jej decyzją Ukraina może używać dostarczanych przez USA systemów rakietowych HIMARS do atakowania rosyjskich żołnierzy oraz centrów dowodzenia i kontroli.
W komentarzu dla Europejskiej Prawdy Nykyforow oświadczył: „Zaczęliśmy otrzymywać pozytywne sygnały kanałami dyplomatycznymi ze strony Stanów Zjednoczonych o ograniczonym użyciu broni w regionie graniczącym z Charkowem”.
Jednocześnie Biały Dom nadal nalega, aby zakaz głębokich uderzeń na Federację Rosyjską był respektowany. Ukraina nadal nie będzie mogła używać systemu dalekiego zasięgu ATACMS do uderzania w terytorium Rosji.
Źródło: PAP