Ukraina może wykorzystywać szwedzką broń przeciwko celom na terenie Rosji o ile działania te są zgodne z prawem wojennym - oświadczył w niedzielę minister obrony Szwecji Pal Jonson na łamach gazety "Hallandsposten".
Szef szwedzkiego resortu obrony przypomniał, że Ukraina odpiera niesprowokowaną inwazję ze strony Rosji. "Zgodnie z międzynarodowym prawem Ukraina ma prawo do obrony poprzez działania bojowe skierowane na terytorium przeciwnika, o ile jest to zgodne z prawem wojennym" - podkreślił Jonson. Dodał, że "Szwecja stoi za prawem międzynarodowym i prawem Ukrainy do obrony".
Prawo wojenne, inaczej nazywane prawem konfliktów zbrojnych lub prawem humanitarnym, to zbiór międzynarodowych umów, zawierający postanowienia m.in. konwencji genewskich, a także prawo zwyczajowe.
Komentator gazety "Hallandsposten" domaga się, aby Szwecja przekonywała publicznie, a nie tylko w zaciszu gabinetów, inne państwa Zachodu do wyrażenia zgody na stosowanie przez Ukrainę przekazanej przez nie broni na terenie Rosji. Publicysta zauważa, że tego rodzaju debata trwa już w administracji USA. "Coraz wyraźniej widać, że problemy Ukrainy na polu bitwy wynikają z tych ograniczeń" - podkreślił.
Autor przypomina, że Rosja wykorzystuje obszar przy granicy lądowej z Ukrainą jako bufor do zbierania swoich sił, aby dokonywać zniszczeń na północ od Charkowa. "Rosjanie nie są tam chronieni, ale Ukraina atakuje ich swoimi pociskami i dronami, które nie mają zasięgu, precyzji ani mocy w porównaniu z zachodnią bronią" - zaznaczył.
Publicysta uważa, że nie należy brać na poważnie rosyjskich ostrzeżeń wobec krajów, których broń zostanie skierowana na terytorium Rosji. Odnosi się do wcześniejszych gróźb, jakie były artykułowane przed decyzjami państw o przekazaniu Ukrainie darowizn w postaci każdego rodzaju uzbrojenia.
Do tej pory Szwecja przekazała Ukrainie m.in. 50 bojowych wozów piechoty CV90, 10 czołgów Leopard 2, osiem haubic samobieżnych Archer, a także 10 łodzi Stridsbat 90.
Źródło: Daniel Zyśk / PAP
Rosja jest wewnętrznie podzielona a jedność, o której tam się mówi jest iluzoryczna - powiedział w niedzielę bułgarski dziennikarz śledczy Christo Grozew na sesji Zgromadzenia Parlamentarnego NATO w Sofii. Jego zdaniem miliony ludzi w Rosji to praktycznie dysydenci, którzy jednak nie wyrażają głośno swej niezgody na panującą sytuację.
Grozew brał udział online w drugim dniu sesji, w której uczestniczą przedstawiciele państw członkowskich NATO oraz 25 krajów partnerskich. Według niego niezgodni z oficjalną polityką Kremla są w Rosji cichą mniejszością, a większość jest zdezorientowana, nie rozumie przyczyn i celów wojny przeciwko Ukrainie.
Dziennikarz uważa, że rosyjski rząd skutecznie rozprzestrzenia fałszywe narracje o upadającym Zachodzie i wartościach demokratycznych. Nowe technologie są wykorzystywane nie na korzyść dobra, lecz zła - uważa Grozew. Jego zdaniem sztuczna inteligencja jest tak samo dobra w identyfikowaniu nieprawdziwych wiadomości jak i w ich tworzeniu. Budowa stabilnego i wiarygodnego mechanizmu zapobiegania dezinformacji jest inwestycją w przyszłość - podkreślił.
Na sobotnim posiedzeniu Zgromadzenia Parlamentarnego NATO bułgarski minister spraw wewnętrznych Kalin Stojanow powiedział, że MSW jest gotowe przeciwstawić się rosyjskiej dezinformacji, przed którą dzień wcześniej przestrzegał minister obrony Atanas Zaprianow. Jako przykład Stojanow podał szerzące się twierdzenia o wzmożonej presji migracyjnej, podczas gdy ona w Bułgarii maleje. Od 1 stycznia do 10 maja br. odnotowano o 70 procent mniej prób przekroczenia granicy z Turcją przez nielegalnych imigrantów. Ośrodki dla migrantów są zapełnione zaledwie w 25 procentach, gdy rok temu były prawie pełne.
Szef MSW podkreślił, że panujące społeczne niezadowolenie w Bułgarii sprzyja rozprzestrzenianiu dezinformacji. Przywrócenie zaufania społecznego jest skuteczną bronią w walce z tym zjawiskiem - dodał Stojanow.
Sesja Zgromadzenia Parlamentarnego NATO będzie kontynuowała obrady w poniedziałek z udziałem sekretarza generalnego Sojusz Północnoatlantyckiego Jensa Stoltenberga.
Źródło: Ewgenia Manołowa / PAP
Informację przekazał Ołeh Siniehubow, szef charkowskiej administracji wojskowej.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski powiedział w niedzielę, że Rosja koncentruje kolejne zgrupowanie swych wojsk w pobliżu granicy z Ukrainą, 90 km na północny zachód od Charkowa, przygotowując się do podjęcia nowych działań ofensywnych.
„Rosja przygotowuje się do kolejnej próby ofensywnej, 90 km stąd na północny zachód, w pobliżu naszej granicy i tworzy tam zgrupowanie wojsk” – powiedział prezydent w wystąpieniu opublikowanym na Telegramie.
Jak podkreślił Zełenski, „ten, kto to wszystko robi, nie chce pokoju”.
We wtorkowym wywiadzie dla "New York Timesa" prezydent po raz kolejny zaapelował do sojuszników o wyrażenie zgody na użycie zachodniej broni do ataków na pozycje rosyjskie rozlokowane w samej Rosji, skąd najeźdźca prowadzi ostrzał artyleryjski i lotniczy i gdzie przygotowuje swoje oddziały do ataków na Ukrainę.
Dwa tygodnie temu armia rosyjska przedarła się przez granicę ukraińską w obwodzie charkowskim i wciąż trwają walki. Według Zełenskiego straty rosyjskiego wojska wynoszą obecnie ośmiu żołnierzy na jednego ukraińskiego żołnierza.
Źródło: PAP
Ani Kijów, ani Waszyngton nie wierzą w sygnały płynące z Kremla na temat potencjalnego zawieszenia broni.
Rosja produkuje pociski artyleryjskie około trzy razy szybciej niż zachodni sojusznicy Ukrainy i za około jedną czwartą ich kosztów - podała w niedzielę stacja Sky News, przywołując udostępnioną jej analizę firmy konsultingowej Bain & Company.
Według Bain & Company, która opiera się na publicznie dostępnych danych, przewiduje się, że rosyjskie fabryki wyprodukują lub odnowią w tym roku ok. 4,5 mln pocisków artyleryjskich, podczas gdy europejscy członkowie NATO i USA wyprodukują łącznie ok. 1,3 mln pocisków.
Jeśli chodzi o koszty, stwierdzono, że średni koszt produkcji pocisku 155 mm - typu produkowanego przez kraje NATO - wynosił ok. 4 tys. dolarów za sztukę, choć różnił się znacznie w zależności od kraju. Tymczasem koszt produkcji w Rosji pojedynczego pocisku 152 mm, którego używają siły zbrojne tego kraju, to ok. 1000 dolarów.
Jak zauważa Sky News, dane te podkreślają główne wyzwanie stojące przed ukraińskimi siłami zbrojnymi, które odpierając rosyjską inwazję, polegają na dostawach amunicji ze Stanów Zjednoczonych i Europy, a amunicja artyleryjska to tylko jeden z wielu niedoborów, z jakimi boryka się Ukraina.
Dodaje, że wojna od samego początku określana jest mianem "bitwy ogniowej" ze względu na liczbę użytych pocisków artyleryjskich. Skłoniło to USA, Wielką Brytanię i innych europejskich sojuszników Ukrainy do zwiększenia produkcji w swoich fabrykach, ale pomimo że ich łączna siła gospodarcza znacznie przewyższa siłę rosyjskiej gospodarki, to pod względem możliwości wytwarzania pocisków artyleryjskich Zachód nadal pozostaje w tyle.
Źródło: PAP
Rosjanie ostrzelali okolice miasta Izium w obwodzie charkowskim - podał Ołeh Siniehubow.
Zginęła 72-letnia kobieta, a dwie osoby cywilne zostały ranne, w tym 9-letni chłopiec.
Rosjanie uderzyli w Izium. Zginęła starsza kobieta, ranne zostało dziecko.
Minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski przekazał, że rośnie zasięg działania obcych służb, zwłaszcza związanych z Federacją Rosyjską.
Podczas konferencji powiedział, że ostatnie dwa tygodnie to wzmożone taki na infrastrukturę krytyczną, jak i wzmożenie działań na polach aktywności dezinformacyjnej, a Polska stała się dziś głównym aktorem frontu cybernetycznej wojny. Zaznaczył, że te działania są adresowane przez zwierzchników Kremla, chcących żeby sytuacja przed eurowyborami destabilizowała się, pragną wzmacniać ruchy, które chcą Europę od środka rozbijać, a jednocześnie osłabiać te, które chcą ją integrować. Wicepremier podał, że cyberataków na Polskę jest coraz więcej, w 2022 r. było ich 40 tys., w 2023 r. - 80 tys., a wszystko wskazuje na to pod koniec drugiego kwartału 2024 r. będzie ich 100 proc. więcej niż takim okresie zeszłego roku.
"Tak wygląda obecnie tymczasowo okupowany Bachmut w obwodzie donieckim. Kiedyś kwitnące miasto, które rosyjscy dranie zamienili w gruzy i popiół. Teraz przez ukraińskie miasta i wsie pełza plaga rosyjskiego faszyzmu, niosąc ze sobą piekło wojny, paląc wszystko wokół i zabijając wszystko na swojej drodze".
Liczba ofiar śmiertelnych rosyjskiego ataku na hipermarket budowlany "Epicentr" w Charkowie wzrosła do 15 - poinformował szef OVA, Ołeh Syniehubow.
Ratownicy i policja nadal pracują na miejscu ataku, a krewni ofiar czekają na znalezienie ciał lub szczątków swoich bliskich wśród gruzów.
"Rosyjskie siły okupacyjne nie osiągnęły założonego przez władcę Kremla Władimira Putina celu, jakim było utworzenie strefy buforowej na północy obwodu charkowskiego" - stwierdza w raporcie Ministerstwo Obrony Wielkiej Brytanii.
Armia Putina w dalszym ciągu posuwa się na Wołczańsk, ale miasto pozostaje pod kontrolą sił ukraińskich, które odpierają większość rosyjskich ataków. Wojska rosyjskie w dalszym ciągu przeprowadzają ataki w regionie wsi Lipce, jednak według ukraińskiego Sztabu Generalnego SZ nie poczyniły one znaczących postępów.
Wywiad przypomina, że 17 maja Putin ogłosił, że wojska rosyjskie powinny utworzyć w obwodzie charkowskim strefę buforową. Jak dotąd jednak się to nie udało – dodał departament.
"Wróg za wszelką cenę stara się zdobyć Czasiw Jar. Przeprowadza ataki artyleryjskie i bombowe. W ciągu ostatniej doby odnotowano tam 1114 ataków moździerzowych i artyleryjskich, dnia poprzedniego odnotowano nieco mniej – 1029" – powiedział rzecznik OSU Nazar Wołoszyn. "Wcześniej wróg przeprowadzał ataki małymi grupami piechoty, obecnie w żuciu są pojazdy opancerzone. Rano zginęło tam około pół setki rosyjskich żołnierzy, kolejnych 80 zostało rannych, zniszczono także rosyjski sprzęt - dodał rzecznik. W rejonie Biełogoriwki armia rosyjska nie ustaje w próbach przełamania pozycji Sił Obronnych – dodał rzecznik.
Rosji zabrakło niewiele żeby stać się europejską i światową potęgą gospodarczą, opartą na wolnym rynku i rządach konstytucyjnych.
W Chersoniu słychać eksplozje - przekazują lokalne władze.
Rosyjscy eksperci wojskowi wyjeżdżają do Korei Północnej, aby pomóc jej w opracowaniu satelity szpiegowskiego – donosi agencja Yonhap. W ten sposób Kreml ma dziękować Kim Dzong-unowi za dostawy broni. KRLD planuje wkrótce wynieść na orbitę drugiego satelitę szpiegowskiego. Pierwszy z nich został uruchomiony w 2023 roku.
USA zagroziły zaostrzeniem sankcji wobec europejskich banków za kontynuowanie współpracy z Rosją
Europejskie banki, które nadal prowadzą działalność w Rosji, mogą zostać objęte ostrzejszymi sankcjami USA, powiedziała agencji Reuters szefowa Departamentu Skarbu USA Janet Yellen. Według niej chodzi o organizacje kredytowe, które prowadzą operacje pomagające Rosji w osiąganiu "celów wojskowych".
Yellen odmówiła wymienienia konkretnych banków, zauważając, że sankcje zostaną nałożone tylko wtedy, gdy fakt takich transakcji zostanie udowodniony. Dodała jednak, że działalność europejskich organizacji finansowych w Rosji "stwarza bardzo duże ryzyko".
Ciała 7 osób wciąż są poszukiwane po ataku na centrum Budowlane w Charkowie - przekazały lokalne władze. Dotychczas znaleziono 14 ciał.
Włochy nie chcą, by Ukraina uderzyła zachodnią bronią w terytorium Rosji
Włoski minister spraw zagranicznych Antonio Tajani zareagował na oświadczenie sekretarza generalnego NATO Jensa Stoltenberga wzywające sojuszników dostarczających broń Ukrainie do zniesienia zakazu jej użycia do uderzenia w obiekty wojskowe w Rosji.
"Jesteśmy integralną częścią NATO, ale każda decyzja musi być podejmowana kolegialnie" - powiedział Tajani cytowany przez włoską agencję prasową Ansa. "Wybór Kijowa jest wyborem Kijowa" - powiedział. Polityk podkreślił, że w Ukrainie nie będzie włoskich żołnierzy, a włoska broń dostarczana Ukrainie będzie używana wewnątrz kraju.
Oblicza wojny: "Chłopiec na zdjęciu ma 8 lat. Jego ojciec pracował w supermarkecie w Charkowie, w który wczoraj uderzyły rosyjskie pociski. Policja pobiera próbkę DNA Mychajła, aby móc zidentyfikować jego tatę".