Dziękujemy za lekturę relacji na żywo i zapraszamy jutro od 6:00.
Hiszpania ma wysłać Ukrainie nowy pakiet pomocowy, który będzie obejmował czołgi Leopard, rakiety Patriot i amunicję 155 mm. Dostawa planowana jest na koniec czerwca.
Donald Tusk powiedział w wieczornym programie, że sprawa aktów sabotażu na rzecz Rosji jest "bardzo poważna".
Jak podaje Ukrinform, Wołczańsk i Chasów Jar znajdują się obecnie pod kontrolą Sił Obronnych Ukrainy. Rosjanie mają jednak cały czas próbować zdobyć obie te miejscowości.
Państwa Trójkąta Weimarskiego, czyli Polska, Niemcy i Francja, we wtorek na posiedzeniu unijnych ministrów w Brukseli wezwą wspólnie do walki z wpływami rosyjskimi - poinformowało źródło unijne. Ich apel mają poprzeć także Czechy, Rumunia i Słowenia, a możliwe, że także Litwa.
Apel ma dotyczyć lepszej koordynacji państw członkowskich i instytucji UE w walce z wpływem rosyjskiej dezinformacji na procesy polityczne w Europie, co jest szczególnie ważne w kontekście nadchodzących wyborów do Parlamentu Europejskiego. Jak jednak poinformowało źródło unijne, inicjatywa krajów Trójkąta Weimarskiego nie koncentruje się na nadchodzących wyborach, ale jej celem jest rozpoczęcie prac nad narzędziami, które zwiększą odporność Unii na rosyjskie wpływy.
Rozmawiali o tym ministrowie ds. europejskich Trójkąta Weimarskiego podczas spotkania w Paryżu pod koniec kwietnia.
W UE przekonanie o tym, że Rosja ingeruje w procesy polityczne w Europie, jest raczej powszechne. Źródło unijne wskazuje m.in. w tym kontekście na brexit czy protesty żółtych kamizelek we Francji.
Odbywająca się we wtorek w Brukseli Rada ds. Ogólnych, w której biorą udział ministrowie odpowiedzialni za sprawy europejskie, ma być dobrą okazją do tego, żeby przedyskutować możliwe rozwiązania i nadać im formalny bieg. Chociaż bowiem państwa członkowskie podejmują na własną rękę działania związane ze zwalczaniem dezinformacji, teraz chodzi o to, żeby połączyć te doświadczenia i wypracować wspólne rozwiązania.
Z podobną inicjatywą wyszła sprawująca obecnie prezydencję Belgia, dążąc do utworzenia specjalnej grupy zadaniowej w celu wymiany informacji na temat kampanii dezinformacyjnych między krajami członkowskimi. Inicjatywa Belgii koncentruje się jednak na nadchodzących wyborach do Parlamentu Europejskiego, podczas gdy Polska, Niemcy i Francja chcą długoterminowych rozwiązań. Takie inicjatywy jednak będzie można zrealizować dopiero po ukonstytuowaniu się nowych władz UE po wyborach, co nałoży się zapewne na polską prezydencję w Radzie Unii w pierwszej połowie 2025 r.
Źródło: PAP
"Dokładanie dwa lata temu, po trzech miesiącach ciężkich walk, ukraińscy obrońcy zakładów Azowstal opuścili teren huty i stali się jeńcami Rosjan. Większość z nich do tej pory nie wróciła na Ukrainę" - przypomina Biełsat.
Zachodnia pomoc napływa na Ukrainę zbyt powoli, sojusznicy mogą nam pomóc bardziej bezpośrednio, np. sami strącając rosyjskie rakiety nad ukraińską przestrzenią powietrzną - powiedział prezydent Wołodymyr Zełenski w poniedziałek w wywiadzie dla agencji Reutera.
Każda podejmowana w sprawie pomocy decyzja jest spóźniona o ok. rok; to jeden krok naprzód i dwa kroki w tył - ocenił Zełenski. Jak zaznacza Reuters, frustrację ukraińskiego przywódcy budzą szczególnie trudności z dostawami obrony przeciwlotniczej.
Prezydent zasugerował jednak rozwiązania, które umożliwiłyby sojusznikom Kijowa większą pomoc w obronie ukraińskiego nieba - zauważa agencja.
"Rosjanie używają nad Ukrainą 300 samolotów. My do obrony naszego nieba potrzebujemy co najmniej 120-130. Nie możecie nam tego teraz dostarczyć, tak? Ok. (...) Odnosząc się do samolotów, które macie na terytoriach sąsiednich państw NATO: podnieście je, (...) niech zestrzeliwują cele i chronią cywilów" - oświadczył Zełenski.
Jestem przekonany, że te państwa mogłyby to zrobić - podkreślił prezydent. "Czy to byłby atak dokonany przez państwa NATO, zaangażowanie? Nie" - zapewnił.
Zełenski powiedział również Reutersowi, że Kijów negocjuje ze swoimi partnerami możliwość użycia przekazanej przez nich broni do ataków na rosyjskie uzbrojenie w obszarze przygranicznym i dalej, na terytorium Rosji. Na razie te rozmowy nie skończyły się sukcesem - dodał.
USA nadal opierają się prośbom Ukrainy i nie pozwalają na używanie amerykańskiego uzbrojenia do ataków na terytorium Rosji, co wyraża ogólniejsze obawy Zachodu o ryzyko eskalacji - przypomina agencja.
Ostre uwagi Zełenskiego pojawiają się w momencie, gdy wojska rosyjskie - mające przewagę w liczbie żołnierzy i sprzęcie - zdobywają kolejne tereny na północnym wschodzie i wschodzie Ukrainy - komentuje Reuters.
Źródło: PAP
Premier Donald Tusk pytany w poniedziałek w TVN24 o akty sabotażu w Polsce podkreślił, że sprawa jest bardzo poważna. Zwrócił uwagę, że sytuacja dotyczy kilku państw europejskich - w tej chwili z całą pewności Litwy, Łotwy, Polski. Dodał, że ze Szwecji także płyną podobne sygnały.
"Mamy w tej chwili aresztowanych dziewięciu podejrzanych z postawionymi zarzutami, którzy zaangażowali się bezpośrednio na zlecenie rosyjskich służb w akty sabotażu w Polsce. Dotyczy to pobicia, podpalenia, próby podpalenia" - poinformował szef rządu.
Podkreślił, że państwo działa w tej kwestii w porozumieniu z sąsiadami i sojusznikami. "Jestem naprawdę zadowolony z efektywności w tej chwili naszych służb" - dodał.
Tusk pytany o powołanie komisji ds. wpływów rosyjskich odpowiedział, że we wtorek na posiedzeniu rządu poinformuje o szczegółach, a następnie zostanie wydane rozporządzenie.
Dodał, że to nie będzie komisja, która ma za zadnie zaimponować opinii publicznej spektaklami. "Zależy mi na tym, żeby ta komisja pracowała intensywnie, w dyskrecji. Tam nie będzie mediów" - wymieniał.
Źródło: PAP
Jak informuje Nexta, Putin zwolnił kolejnego wiceministra obrony. "Putin odwołał Jurija Sadowienkę ze stanowiska wiceministra obrony Rosji. Sadovenko współpracuje z Shojgu (Sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej - red.) od 30 lat. W Ministerstwie Obrony Narodowej był szefem swojej administracji" - czytamy.
W wielu regionach ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Siły Powietrzne Ukrainy zgłaszają zagrożenie atakami rakietowymi ze wschodu.
Szef MSZ Słowacji Juraj Blanar sprzeciwił się propozycji polityka niemieckiej SPD, który zaproponował rozmieszczenie w państwach sąsiadujących z Ukrainą tarczy rakietowej do obrony jej zachodniej części. „Nie pozwolimy Niemcom bronić Ukrainy z terytorium Słowacji” - napisał Blanar.
Na wpis ministra na Facebooku zwróciła uwagę agencja SITA, a jego treść przedrukowały w poniedziałek niektóre słowackie media. Blanar stwierdził, że zaakceptowanie niemieckiej propozycji mogłoby wciągnąć Słowację do wojny i nie wchodzi w rachubę
„Uważam Niemcy za kluczowego partnera Republiki Słowackiej, także w sprawach europejskich. Niemniej muszę zabrać głos, gdy interesy naszej ojczyzny mogą być zagrożone. A wciąganie naszego terytorium w konflikt zbrojny przekracza wszelkie granice tolerancji w standardowych stosunkach międzynarodowych” - napisał Blanar w niedzielę.
Szef słowackiej dyplomacji zwrócił uwagę, że propozycja zgłoszona przez polityka partii Olafa Scholza nie została odrzucona przez jego partyjnych kolegów. Ironizował też, że na początku otwartej wojny na Ukrainie Niemcy zamierzały przekazać zaatakowanemu krajowi hełmy, a teraz proponują cięższy kaliber, aby zachować własne bezpieczeństwo.
Według niemieckich i słowackich mediów poseł niemieckiej SPD Joe Weingarten zaproponował umieszczenie niemieckich systemów przeciwrakietowych w krajach sąsiadujących z Ukrainą. Miał wymienić Polskę, Słowację i Węgry. Tym samym posiadane przez Ukrainę systemy można byłoby przenieść na wschód kraju i chronić niebo bliżej frontu, w okolicach Charkowa, Odessy czy Kijowa. W chronionej strefie na zachodzie kraju Ukraińcy mogliby tymczasem rozwijać swój przemysł obronny, szkolić żołnierzy lub budować bazy dla spodziewanych przez Kijów F-16.
Źródło: PAP
USA uzgodniły z rządem wojskowym Nigru wycofanie stamtąd wszystkich swoich żołnierzy. Pentagon ma nadzieję, że pozostawione wyposażenie nie wpadnie w ręce Rosjan.
Jak podaje Ukrinform, w wyniku ostrzału wsi Łypci w obwodzie charkowskim 57-letni mężczyzna został ranny. Na terenie osady zniszczone zostały budynki mieszkalne. Według wstępnych informacji Rosjanie ostrzelali wieś artylerią.
"Trwają wali uliczne o Wołczańsk, Rosjanom udało się dotrzeć do dzielącej miasto rzeki Wołcza. Okupanci wznowili intensywny szturm na Czasiw Jar przy użyciu dużej liczby pojazdów opancerzonych, a do możliwej ofensywy przygotowuje się obwód sumski" - informuje Biełsat.
Państwa NATO nie powinny się obawiać, że wysłanie wojsk na Ukrainę w celu szkolenia ukraińskich żołnierzy może wciągnąć sojusz w wojnę z Rosją - przekonuje w poniedziałek w rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Financial Times" premierka Estonii Kaja Kallas.
Kallas zwróciła uwagę, że "są kraje, które już szkolą żołnierzy w terenie" i robią to na własne ryzyko. Wyjaśniła, że gdyby personel szkoleniowy został zaatakowany przez siły rosyjskie, nie uruchomiłoby to automatycznie art. 5 traktatu waszyngtońskiego, który mówi o wzajemnej obronie członków NATO.
"Nie mogę sobie wyobrazić, że jeśli ktoś zostanie tam ranny, to ci, którzy wysłali swoich ludzi, powiedzą +to artykuł 5. Zbombardujmy Rosję+. To nie tak działa. To nie działa automatycznie. Więc te obawy nie są uzasadnione. Jeśli wysyłasz swoich ludzi, by pomagali Ukraińcom, wiesz, że kraj jest w stanie wojny i udajesz się do strefy ryzyka. Więc podejmujesz ryzyko" - powiedziała.
Ukraińscy i zachodni urzędnicy mówią, że w sytuacji, gdy Ukraina musi rekrutować i szkolić setki tysięcy żołnierzy w nadchodzących miesiącach, bardziej efektywne byłoby robienie tego na Ukrainie niż transportowanie żołnierzy i broni do Polski lub Niemiec i z powrotem.
Jak zauważa "FT", zachodni przywódcy zaczęli zmieniać stanowisko w sprawie tego, jak najlepiej pomóc Kijowowi. W czwartek gen. Charles Q. Brown, szef połączonych sztabów USA, zasugerował, że Europejczycy "w końcu, z czasem dojdą do tego", żeby wysłać większą liczbę żołnierzy na Ukrainę. Gazeta przypomina, że o możliwości wysłania wojsk wspomniał na początku roku prezydent Francji Emmanuel Macron.
Kallas powiedziała, że w Estonii kwestia wysłania wojsk jest przedmiotem otwartej publicznej debaty, i zastrzegła, że niczego nie należy wykluczać. "FT" przypomina, że Estonia, wraz z pozostałymi dwoma krajami bałtyckimi, jest wskazywana jako potencjalny cel Rosji, gdyby w przypadku zwycięstwa na Ukrainie Władimir Putin zdecydował się przetestować jedność NATO.
Estońska premierka podkreśliła, że pomoc w szkoleniu sił Ukrainy na jej własnym terytorium nie byłaby eskalacją. "Rosyjska propaganda mówi o wojnie z NATO, więc nie potrzebuje wymówki. Cokolwiek zrobimy po naszej stronie... jeśli będą chcieli zaatakować, to zaatakują" - zauważyła.
Źródło: PAP
Ma być ekspercka, pracować przy rządzie i tropić białoruskie oraz rosyjskie wpływy. We wtorek zdecydują się losy specjalnej komisji, którą zapowiedział premier.
W Ukrainie ogłoszono alarm powietrzny w związku ze startem rosyjskich myśliwców MiG-31K. łącznie zarejestrowano sześć startów takich myśliwców, większość z lotniska w Sawaslejce.
Stanisław Nietiosow przyszedł na komisariat, aby zgłosić, że został pobity i okradziony. Moskiewscy policjanci bardziej niż zgłoszeniem przejęli się jednak włosami ofiary, które były pofarbowane na niebiesko, żółto i zielono. "Stanisław Nietiosow został ukarany grzywną w wysokości 50 tys. rubli. Mężczyzna został uznany winnym "dyskredytowania rosyjskiej armii".
Głównym wyzwaniem prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego jest utrzymanie Ukrainy na mapie świata - powiedział w poniedziałek PAP ukraiński publicysta Witalij Portnikow.
"Fakt, że teraz zaczynają próbować podsumować wyniki kadencji Wołodymyra Zełenskiego, wydaje mi się zupełnie niepotrzebnym punktem odniesienia związanym z symboliczną datą 20 maja, którą wybraliśmy po prostu dlatego, że gdyby nie było wojny, konstytucyjne uprawnienia prezydenta Ukrainy wygasłyby tego dnia" - uważa publicysta.
"Polityków ocenia się nie po ich mocnych i słabych stronach, ale po ich wynikach. A wyniki pracy Wołodymyra Zełenskiego będą jasne dopiero po zakończeniu wojny. Jeśli Ukraina pozostanie na politycznej mapie świata lub nie, jeśli będzie w tych samych granicach lub w innych, jeśli na Ukrainie będzie mieszkać 30 milionów ludzi lub 10 milionów - będzie to okazja do oceny jego władzy" - zaznacza Portnikow.
20 maja 2019 roku Wołodymyr Zełenski złożył przysięgę prezydencką w parlamencie Ukrainy. „Każdy z nas jest prezydentem. Nie 73 procent, którzy za mnie głosowali, lecz całe 100 procent Ukraińców. To nie jest tylko moje zwycięstwo, jest to zwycięstwo nas wszystkich. I jest to nasza wspólna szansa. Nie tylko ja złożyłem dziś przysięgę, złożył ją każdy z nas. Od dziś każdy z nas ponosi odpowiedzialność za państwo” – powiedział w swojej mowie inauguracyjnej.
Według Portnikowa prezydenturę Zełenskiego można podzielić na dwa okresy. "Jest to okres przed inwazją na pełną skalę i okres wojny. Oczywiście jest to zupełnie inny poziom wyzwań. Ocena tych dwóch okresów jest dość trudna. Wydaje mi się, że w 2019 r. zarówno sam prezydent, jak i większość społeczeństwa nie zdawali sobie sprawy z pełnej skali wyzwań" - zauważa.
"Prezydent, jak wiadomo, został wybrany pod hasłem, że wojna, konflikt, który miał miejsce w latach 2014-2019, który był w zasadzie zamrożonym konfliktem, powinien zostać zakończony, ponieważ jesteśmy zmęczeni wojną. Zakończyliśmy ją w naszych głowach. Mówił to nie tylko prezydent, mówili to zwykli ludzie na ulicach. A prezydent był w rzeczywistości odzwierciedleniem tego społecznego zapotrzebowania" - podkreśla Portnikow.
Według niego "większość ludzi wierzy, że wojna zakończy się przywróceniem integralności terytorialnej Ukrainy i klęską Rosji. Jednak społeczeństwo tak naprawdę nie rozumie, jakich narzędzi należy użyć, aby to osiągnąć. A co najważniejsze, nie chce być w to bezpośrednio zaangażowane. To jest sytuacja, w której się znajdujemy" - mówi Portnikow.
Źródło: PAP
Ogłoszony projekt Tarczy Wschód obejmie granicę Polski z Rosją i Białorusią. Na czym miałby polegać? W tej sprawie panuje jeszcze dezorientacja, jednak MON ujawnił pierwsze oficjalne informacji na ten temat.