Aleksandra Rodzewicz*, nauczycielka dyplomowana, twórczyni profilu #Facetka_z_Poradni. : Przed zeszłorocznymi wyborami do parlamentu. W poście na Facebooku napisałam, że atmosfera robi się gorąca, nabiera rumieńców i niestety są to rumieńce dzieci. Bo po tym, jak skończyły się argumenty, wiele polityków i polityczek zaczęło udostępniać w swoich mediach społecznościowych zdjęcia z dziećmi - ze spotkań z wyborcami, szkół itd. Strategia, którą obserwuję od lat.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Skoro mówisz, że mądre jest zakładanie, że ludzie są źli, to przyznajesz, że tobie też nie można ufać. Ani temu co napisałaś.
Osobiście wyciągnął bym raczej wniosek, "że istnieją ludzie, którzy są źli " zamiast "wszyscy ludzie są źli".
"istnieją ludzie, którzy są źli"
I nie wiedziałe/aś tego bez tego artykułu? Ten artykuł nawołuje do podporządkowania swojego życia obawie przed otoczeniem - czyli praktycznie każe ci żyć w strachu przed innymi, zawsze i wszędzie. I ludzie tak zaczynają żyć - i co najgorsze, bojąc się nie pedofili czy nożowników, o których trudno, tylko posądzenia, o co łatwo.
Ja się boję wielu rzeczy: złodzieji, kierowców piratów itp. Dlatego podejmuję pewne działania aby nie paść ich ofiarą. Nie wiem czy w ten sposób podporządkowuję im swoje życie.
Publikowanie zdjęć swoich dzieci w socjal mediach uważam za coś z czego można bez wielkiego bólu zrezygnować. Mylę się?
Ja zajmuję się fotografią - dla przyjemności. Publikuje zdjęcia swoich córek ale na FB korzystając z ustawienia tylko dla znajomych (200 osób) Instagram konto prywatne. Generalnie praktycznie nigdy nie publikuje z widocznością dla wszystkich. Oczywiście można uznać, że 200 osób ma FB z czego pewnie z 3/4 nie utrzymuje kontaktu to też potencjalne zagrożenie. W życiu chodzi chyba o znalezienie równowagi i nie popadanie w skrajności. Ja mam potrzebę fotografowania, doskonalenia swojego warsztatu - zdjęcia ludzi, którzy są blisko są intymne i jednocześnie takie zdjęcia niosą wartość emocjonalna. Myślę, że Pani jest w jednej skrajności - rodzice wrzucający milion zdjęć z pełną widocznością w drugiej.
Tak samo bez wielkiego bólu możesz trzymać dzieci w domu, wszedzie wozić je samochodem, założyć im czipy, do telefonów wgrać aplikacje szpiegujące itd.
To spowoduje mniejszy ból dla ciebie, dodam. Mylę się?
Fotografowanie ludzi zawsze będzie ryzykowne. Proponuję jednak zainteresować się krajobrazami.
Nie to są zdecydowanie różne rzeczy i jestem zaszokowany, że je porównujesz.
Nie publikowanie zdjęć to tylko powstrzymanie swojej zachcianki, to co opisujesz to totalna, wręcz patologiczna kontrola nad dziećmi, która uczyni z nich kaleki
Ale nie jesteś zaszokowany użytą przez przez autorów publikacji metodą straszenia?
Zgadzam się oczywiście z tym, że patologiczna kontrola czyni dzieci kalekami, ale może ty zgodzisz się, że "patologiczna kontrola czyichkolwiek zachowań czyni te osoby kalekami"?
Jeśli tak, to wyobraź sobie, że patologiczna kontrola zachowań rodziców, do czego przecież ten tytuł nawołuje, czyni kalekami najpierw rodziców, a potem siłą rzeczy te właśnie dzieci.
P.S.1
Przez takie straszenie moje córki muszą teraz nagle w PL publicznie non stop udowadniać, że są matkami swoich własnych dzieci, bo te noszą inne nazwiska niż ich mamy. Nie wystarczy, że dzieci mówią do nich "mamo" i nie oderwiesz ich od nich inaczej niż siłą. Nie mów, że o tym nie słyszałeś.
P.S.2
Ja przecież nie nawołuję do publikowania wszystkiego i wszędzie. Wręcz odwrotnie, uważam, że należy prowadzic działania uświadamiające, że robiąc to, w ten sposób naruszamy bardzo często prywatność naszych bliskich. Ale nie przez straszenie czarownicami (tu możliwością, że ktoś coś może coś ze zdjęciami zrobić, choć to i mało prawdopodobne, i na pewno nie powinno być przyczyną by podporządkowywać temu własne życie).
To powinno być karalne, jak każde nawoływanie odwołujące sie do straszenia.
Idziesz na plażę i grożą ci, że się utopisz.
Zdarza się to jednemu na ileś tam tysięcy, ale się zdarza.
Po co robić coś absolutnie zbędnego i podejmować to ryzyko? Minimalne, ale jednak
Fotografuje krajobrazy nawet częściej. Życie jest ryzykowne, każda sekunda i zawsze kończy się śmiercią może zatem powoływanie ludzi na ten świat jest największą nieodpowiedzialnością? Nie ma dzieci nie ma ryzyk.
Przykład podałeś zły, bo nie mówimy o zdarzeniach losowych w naturze (i nie żadnych AI), tylko o złej ludzkiej woli.
Jeśli ktoś mi utopi dziecko w wodzie, to on będzie winny, a nie ja, tylko dlatego, że wpuściłem dziecko do wody.
Więc obawiam się, że nie starasz się zrozumieć, o czym piszę.
Tytuł mówi, odnosząc to do plaży czy ulicy,czy do zdjęć, że ja będę winien, bo wypuściłem moje dziecko na ulicę, czy do wody, albo przesłałem komuś jego zdjęcie. Otóż nie, winien będzie ten ktoś, kto mu zrobił krzywdę.
To niezrozumienie, jakie prezentujesz, jest zresztą powszechne. To z niego wypływają potem takie działania, które stygmatyzują wszystkich rodziców w Polsce, WSZYSTKICH, którzy wszędzie muszą teraz udowadniać "na wszelki wypadek" że są rodzicami dzieci, a nie porywaczami.
Ten tytuł to patologia, wzywająca do totalnej kontroli, nieufności i nienawiści. A ty o wypadkach losowych w wodzie...
Tego ostatniego nie rozumiem. Mamy nie chodzić na plażę, bo można się utopić? Serio? Na plaży? A nie w wodzie?
Poza tym - nie kąpać się, bo jest ryzyko utopienia się? Samochodem też nie jeździć? Rowerem także? Nie wychodzić na ulicę? (co roku ginie wielu pieszych)
Zgadzam się z tym, że autorka artykułu panikuje. Jeżeli można przez AI ze zdjęcia każdej osoby stworzyć zdjęcia pornograficzne, to i tak ktoś to zrobi, nawet robiąc potajemnie zdjęcia na ulicy. Wystarczy iść z telefonem i niby "rozmawiać". Po prostu za chwile nikt nie będzie wierzył, że to prawdziwe zdjęcia, każdy pomyśli, że sztucznie wygenerowane. Nawet jak ktoś nieopatrznie wstawi swoje nagie zdjęcia do sieci. Albo opatrznie, bo po prostu nie wstydzi się ciała, bo je lubi, podoba się sobie a w sumie czemu miałby się wstydzić? Czy każdy z nas nie ma ciała? A w nim części intymnych?
www.theguardian.com/tv-and-radio/article/2024/aug/25/kirstie-allsop-reported-to-social-services-for-allowing-son-15-to-travel-abroad
Ja na koniec dodam link do dzisiejszego artykułu z angielskiej prasy o szoku, jaki spotkał mamę i dziecko, kiedy zostali napadnięci, bo jak to inaczej nazwać, przez urzędników kierującyh się, a jakże, "dobrem dziecka".
Dlaczego zostali napadnięci? Bo rodzice puścili piętnastolatka samodzielnie w podróż poza granice WB.
“Safeguarding children is an absolute priority." - zasłaniając się tym hasłem urzędnicy mogą ci teraz zrobić wszystko, w szczególności zrobić praktycznie dowolną krzywdę tymże dzieciom. A dlaczego? Bo takie artykuły jak ten pod tytułem "Publikujesz zdjęcie dziecka w sieci? Sztuczna Inteligencja może je rozebrać i zrobić film porno" napędzają strach społeczny przed czarownicami. A strach pozwala usprawiedliwić wszystko, nawet rozpalenie stosu.
No to chyba nie czytała Pani regulaminu, pod którym wyraziła Pani zgodę. Albo go Pani nie zrozumiała. Publikując jakiekolwiek zdjęcia w mediach społecznościowych, udziela Pani licencji tym mediom na udostępnianie tychże zdjęć stronom trzecim bez pytania Pani o zgodę. Krótko mówiąc, wydaje się Pani, że fotografie córek oglądają tylko znajomi. Otóż nie. FB, Instagram czy inne medium może te zdjęcia udostępnić komukolwiek.
W czasach kiedy ja bylem malym dzieckiem na szczescie innej mozliwosci nie bylo... w dodatku sa to czarno-biale zdjecia.... i fajnie sie do nich wraca w starym albumie (podobnie jak do zdjec rodzicow, ktorzy juz odeszli, a na tych zdjeciach sa tacy mlodzi....)
Masz rację PT Współforumowiczu/ko - to święte słowa.
Tak właśnie robiliśmy przez niemal 200 lat czyli od czasu wynalezienia fotografii.
Ale potem ... przyszedł fotoszopek i wszystko zmienił - oprócz ludzkich umysłów. Bo one zmieniają się ewolucyjnie, a technika w drodze rewolucji.
Problem z selekcją. Robimy tyle zdjęć że trudno wybrać te najlepsze....jest ich aż tyle.
zwłaszcza, że wywołując mamy pełną kontrolę nad kopiami zapasowymi... Czy może jednak własna ciemna w domu?
Zgadzam się, że to świetna pamiątka, jednak takie postępowanie w ogóle nie rozwiązuje problemu npowstawania niechcianych wizerunków.
Idę o 1000 zakładów, że nikt, dosłownie nikt, zero, null, z proponujących tutaj różne ograniczenia nie żądą od właścicieli rozmieszczoych wszędzie stacjonarnych kamer filmujących non stop wszystko ich wyłaczenia, czyli wszyscy, dosłownie, wszyscy milcząco dają swoją zgodę na filmowanie swoich dzieci przez te kamery, wystarczy im, że nie widzą fotografa. Takie wyparcie.
W dodatku nie są to filmy, na których dzieci się uśmiechają i robią milusińskie miny czy pozy, tylko takie, na których płaczą, dłubią w nosie czy w kroku. Jak proponujesz rozwiązać ten problem? A może to nie jest problem?
Proszę zgadywać, ilu rodziców w klasie nie podpisało tej zgody? Jeden - ja.
A teraz najlepsze - szkoły (te, do których uczęszczało/uczęszcza moje dziecko) nie prowadzą żadnej ewidencji tych zgód! Zakładają, że każdy podpisuje. Musiałam raz interweniować w tej sprawie. Wychowawczyni zareagowała poprawnie i szybko, zaś dyrektorka uznała mnie za wrzód na tyłku.
I tego mi w tej rozmowie zabrakło - rodzic owszem decyduje za dziecko, ale jeśli zgody nie podpisze, to i tak ten brak zgody domyślnie jest traktowany jak zgoda.
i dobrze ze sie boja. to seeio spore zagrozenie. mowie to jako osoba zwolniona przez AI i zmuszona po 50ce zmienic kompletnie zawod. Serio.Mi sie udalo, po znajomosci, a inni?...
Osoba zwolniona przez AI???
Może zwolnona dlatego, że nie potrafisz korzystać z dostępnych i bardzo dobrych narzędzi?
Raczej dlatego, że za AI nie trzeba płacić ZUS, a zrobi to samo co człowiek który domaga się pensji i urlopu.
I słusznie się boją, bo przecież problem istnieje, nie tylko zresztą z dziećmi. Każdego można w coś wkleić czy wmontować, a jak ktoś zdjęć nie zamieszcza w sieci, to po prostu można mu zdjecie zrobić samemu. Jaki problem gdy jest zła wola by komuś zaszkodzić...
to, że darmowe narzędzia AI mają wbudowane "bezpieczniki" i nie wygenerują takich treści nie oznacza, że nie są w stanie.
Nie, to świadczy o głupocie tych, którzy tam wrzucają np. zdjęcia dzieci. Profil szkoły na FB to nic złego, choć osobiście wolę tradycyjną witrynę internetową z przydatnymi informacjami.
Wystarczy chwilę pomyśleć - jeżeli z wyjazdu dzieci np. do jakiegoś centrum nauki są robione zdjęcia - to nauczyciel wysyła te zdjęcia rodzicom na komunikatorze. Dzieci, których rodzice zgody nie wyrazili na fotki - po prostu nie są fotografowane.
Sama rozmowa mi się podobała, wnioski są oczywiste dla myślących ludzi. Czyli niestety dla mniejszości. Ktoś przecież nabija kabzę tym celebrytom.
Po prostu niektórym się wydaje, że marketing jest wszystkim lub też że fb to tylko taka gablotka na korytarzu w szkole. Oczywiście, oba te poglądy świadczą wyłącznie o głupocie.
A insta-tatusiowie?
Insta tatusiowie są spoko i cool. A w ogóle to takich nie ma. Przecież wiadomo, że zło czynią tylko matki.
Insta tatusiów jest pewnie tyle samo, co mam płacących alimenty na dzieci wychowywanych przez ojców.
Jedno nie wyklucza drugiego. A zrezygnowanie z wrzucania 5150. filmiku z golym dzieckiem to chyba nic trudnego.
To chodzi także o szacunek dla własnego dziecka. Brakiem szacunku i lekceważeniem jest wrzucanie jego zdjec do sieci.nie zrozumie tego ten, kto traktuje dziecko jak swoją własność.
Każdy ma swoją rolę do spełnienia.
To co kontroluje życie wielu ludzi, to kultura mediów społecznościowych. Parcie na lajki, pozytywny image, kupczenie prywatnością, swoją i swoich dzieci. Wywiad właśnie pokazuje jak można choć częściowo wyzwolić się spod tej dominacji.
Nie z gołym dzieckiem, tylko z dzieckiem. AI potrafi rozebrać.