Spotkanie prowadzi sama Grażyna. Mówię "Grażyna", bo znamy się od 50 lat - poznaliśmy się bowiem w pierwszej klasie liceum.

To było jak zabawa w łączenie punkcików na mapie. Grażyna Torbicka zaprosiła mnie na początek sierpnia do Kazimierza, Piotr Duda – do Szczebrzeszyna i Zamościa, Elżbieta Szymańska – do Horyńca. I tak moja festiwalowa trasa narysowała się sama. Jak kilkuetapowy wyścig z samym sobą. Rozmowa z pejzażem, mieszkańcami, koleżankami i kolegami „po klawiaturze", jak mówił Krzysztof Mętrak, po słowach, dźwiękach, myślach, obrazach, historiach.

***

Rzadko biorę udział w festiwalach. Za dużo w nich nagromadzenia zaplanowanych zdarzeń, za dużo terminów, dyscypliny, koordynacji, zależności w rodzaju „Mam spotkanie o 16. Czy pan przyjdzie?". I nazajutrz przy śniadaniu trzeba się często tłumaczyć, że po drodze spotkałem kogo innego, zapatrzyłem się na motyla, na Wisłę. Ponadto niełatwo jest zgrać zaproszenie z terminem wolnym także dla siebie. Tym razem sierpień układa się jednak bezkonfliktowo, jedźmy więc. Bo ktoś woła.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Dziękuję za tak odkrywczy i poetycki artykuł.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Bardzo dobrze się czytało
    już oceniałe(a)ś
    3
    0