Sprzężenie zwrotne między ociepleniem klimatu a uprawami monokulturowymi przyspiesza katastrofę

Świat skupił się na walce z ociepleniem klimatu, a zbyt mało uwagi poświęca negatywnym skutkom dominującego przemysłowego systemu produkcji żywności. Powoduje on niszczenie środowiska naturalnego i utratę bioróżnorodności. Jest też źródłem emisji 35 proc. gazów cieplarnianych (licząc od pola do stołu). Co więcej, skutki zależności między tymi zagrożeniami mają kluczowy wpływ na stan planety.

Ryzosfera jak jelito

Zdrowe gleby są niezbędne nie tylko do wyżywienia ludzi, ale także do skutecznej walki ze zmianami klimatycznymi oraz zapobiegania powodziom i suszom. Aż 95 proc. żywności produkuje się z użyciem gleby, a 90 proc. leków produkuje się z wykorzystaniem roślin.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Masowe rolnictwo, które miało w zamyśle uratować od głodu i wykarmić ciągle wzrastającą populację Ziemi, jest jednocześnie zagładą przyrody, która to zagłada będzie z kolei zagładą dla tejże uratowanej wcześniej ludzkości.

    Nieźle to obmyśliliśmy, nie ma co...
    @ammma
    Tylko że nikt sobie tego nie obmyślił, to niestety nasz wrodzony hmm... talent.
    Rosnąca populacja (popyt) wymusza zmiany w rolnictwie, rosnąca wydajność rolnictwa (no i postęp w medycynie) powoduje wzrost populacji i tak w kółko, sprzężenie zwrotne.
    Ale, jak pokazuje przykład krajów rozwiniętych, wraz z rozwojem dzietność spada i ten trend się rozszerza, więc może zagładę będzie można odwołać :-)
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @DonDiaz
    Obciążenie środowiska nie zależy jedynie od wielkości populacji. Nie tylko jest nas coraz więcej, ale przede wszystkim coraz więcej konsumujemy per capita. Kraje rozwinięte o spadającej dzietności nie notują jednocześnie spadku konsumpcji dóbr.
    Dzisiaj mamy inną wiedzę niż kilkadziesiąt lat temu, więc możemy reagować na różne sposoby. Bardzo obiecująca wydaje się rosnąca popularność rolnictwa regeneratywnego, opartego przede wszystkim na dbałości o glebę. Swoją drogą obecnie w Polsce rolnik stosujący metody regeneratywne traci dopłaty, bo to niezgodne z obowiązującymi dogmatami przemysłowej produkcji rolnej.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Wszystkie kwestie klimatyczne sprowadzają się do jednego pytania: czy ludzkość przetrwa? Odwróćmy: co się stanie, jeżeli ludzkość nie przetrwa? Odpowiedź jest prosta: nic. Dlaczego zatem mam się przejmować niczym? Ewolucja pójdzie dalej, wszechświat nie zauważy i nikt nie będzie po nas płakać. Płyń, Titanicu
    @HLI1507
    Doceniam:-))
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    @HLI1507 "...co się stanie, jeżeli ludzkość nie przetrwa? Odpowiedź jest prosta: nic. Dlaczego zatem mam się przejmować niczym?"
    Niczym? No tak, Ziemia i wszechświat nawet nie zauważą, im to obojętne.
    No to puśćmy może trochę wodze fantazji. Jakby ten koniec mógł wyglądać? Raczej nie byłby piękny. Upadek państw, struktur, służb. Głód i nędza. Gangi, powszechna przemoc i walka o przetrwanie. Gwałty, mordy i prawo silniejszego. Kanibalizm.
    I spotyka to nie abstrakcyjną "ludzkość" tylko Ciebie i Twoich bliskich. Patrzysz na to co robią Twoim bliskim i dzieciom, czekając na swoją kolej. Nie "kiedyś" tylko, powiedzmy, jutro lub pojutrze. OK? Nadal "nic"?
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    @HLI1507
    Mała uwaga: zanim ludzkość zniknie, wykończy masę innych gatunków. Już spowodowaliśmy szóste wielkie wymieranie, o zatrważającym tempie. Nie będzie tak, że niczym w filmach katastroficznych po ruinach miast będą biegać dzikie zwierzęta pośród bujnej zieleni, niczym w edenie. Zostawimy po sobie planetę jałową, bez dużych zwierząt, zanieczyszczoną, niestabilną klimatycznie. Ten Titanic przypomina raczej arkę Noego - tonąc pociągniemy za sobą sporą część istniejącego dziś na planecie życia. Choć oczywiście życie jako takie przetrwa.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Też bardzo mnie boli jak bardzo niszczymy środowisko i biosferę Ziemi poprzez ciągle rosnącą ludzką populację, naszą chciwość, bezwzględność i bezmyślność. I w tym popieram apel Autora.
    Sam nie mam dzieci (nikogo oczywiście nie namawiam), nie posiadam samochodu, mięso jadam rzadko, staram się nie uczestniczyć w konsumpcyjnym wyścigu, a przy tym wcale nie mam poczucia abym z czegokolwiek musiał rezygnować lub czegoś mi brakowało.

    Ale również musze się zgodzić z argumentacją red. Naszkowskiej w polemice - niestety nie jest możliwe wyżywienie 8 mld ludzi ( a wkrótce więcej) bez użycia nawozów szt. i pestycydów. Też wolałbym, aby zredukowano ich zużycie.
    100 lat temu ich nie używano, ale żywności nie wystarczało nawet dla tych 2 mld, które wówczas żyły. Nawet w Europie powszechnie niedojadano (ubożsi), a i głód nie był niczym nadzwyczajnym. Nawet w USA w latach Wlk. Kryzysu wielu ludzi głodowało!

    Podstawa wyżywienia świata to pszenica, ryż, kukurydza, ziemniaki, soja (żywność i pasza dla zwierząt hodowlanych) "... jeśli rolnik zrezygnuje ze stosowania ...to zamiast 6-8t pszenicy z ha zbierze 3t"
    Wyobraźmy sobie co mogłoby się stać po takiej redukcji plonów.
    50zł za chleb czy 200zł za kg mięsa dla nas byłoby sporą niedogodnością.
    Ale w Indiach, Afryce czy Chinach zwyczajnie zabrakłoby jedzenia, nie chcę sobie nawet wyobrażać co by się wówczas działo. I nas też by to wówczas nie ominęło.

    Co do wielkości plonów bez nawożenia i śr. ochr. roślin.
    Przed wojną na wsi w Polsce głód nie był czymś nadzwyczajnym, a mięso jadano w święta i na weselach.
    W 70-tych (!) na wsi moich dziadków mięso (kogut lub królik na całą rodzinę) było raz w tyg. w niedzielę. Świniobicie na święta (B. Nar. lub Wielkanoc) lub wesele.

    Co do nawożenia i pestycydów - technologia powinna zmienić to diametralnie. Obecnie już prowadzi się próby z AI - rozpoznawanie obrazu (faktyczny stan każdej rośliny, ew. choroby, szkodniki) i mikrodawkowanie środków indywidualnie dla każdej rośliny.
    Wysokotowarowe gospodarstwa będą stosować tę technikę bo to się będzie opłacać (niższe zużycie środków, wyższa jakość żywności), a środowisko na tym skorzysta, bardzo na to liczę.
    Jakkolwiek popieram ogólną wymowę artykułu i wiele zawartych w nim tez, to jednak niektóre z nich budzą poważne wątpliwości i obniżają wartość argumentacji.

    "W Rio de Janeiro temp. tego lata przekroczyła 62°C, a wody w Amazonce nawet 40°C."
    Gdyby faktycznie tak było, prawie wszystko co żyje (i w Rio i w Amazonce) już by nie żyło (poza bakteriami).
    "...Holandia, ale też wiele innych krajów zachodnich, wycina lasy tropikalne m.in. w Indonezji..." Holandia wycina lasy w Indonezji? Wycinają je lokalni przedsiębiorcy w pogoni za zyskiem, za wiedza i zgodą rządu Indonezji. Olej palmowy stosują wszyscy na świecie bez wyjątku.
    "Niestety, bliska jest perspektywa burz piaskowych na rozległych ukraińskich czarnoziemach." Burze piaskowe w Ukrainie blisko, naprawdę? W taki razie u nas powinny być jeszcze wcześniej?
    " Zatem płodozmian itp. oraz biologiczne substytuty chem. środków produkcji..." Płodozmian? Obornik? Wydawało mi się, że trójpolówka stosowana była już od średniowiecza?

    Wiele zawartych postulatów jest słusznych, ale na dłuższą metę jedynie redukcja globalnej populacji (poprzez zmniejszenie dzietności, co już ma miejsce w krajach rozwiniętych, a w rozwijających się zaczyna powoli następować, np. w Chinach)
    może realnie zatrzymać degradację biosfery.
    już oceniałe(a)ś
    13
    2
    @DonDiaz
    Dałoby się wyżywić 8 mld ludzi, gdyby mniejszą część upraw przeznaczać na paszę do przemysłowej hodowli zwierząt.
    już oceniałe(a)ś
    16
    2
    @DonDiaz
    Uprawami monokulturowymi w takich krajach jak Indonezja trudnią się przede wszystkim wielkie międzynarodowe koncerny, a nie lokalni przedsiębiorcy.
    już oceniałe(a)ś
    19
    1
    @Fobos "Dałoby się wyżywić 8 mld ludzi, gdyby mniejszą część upraw przeznaczać na paszę do przemysłowej hodowli zwierząt."
    Oczywiście, że tak. I w dodatku przy mniejszym areale upraw i stosując bardzie zrównoważone metody.
    Ale, powtórzę się:
    powiedz to Polakom (1,5kg/tyg.) czy Amerykanom (prawie 2 kg/tyg. licząc z noworodkami i starcami) albo spróbuj im ograniczyć dostęp do taniego mięsa, życzę powodzenia, ale coś czuję, że mogłaby polać się krew...
    Większość masowych protestów i strajków w PRLu zaczynała się od podwyżek cen żywności (a mięsa w szczególności) i to był główny ich zapalnik i paliwo.
    Ulubiony sposób spędzania czasu wolnego przez Polaków? Grill i mięsko (i piwo). Amerykanów (barbecue) zresztą nie inaczej.
    A i w krajach rozwijających się wręcz marzą o takim modelu konsumpcji jak w USA czy UE, zabronić im tego?
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    @Fobos "Uprawami monokulturowymi w takich krajach jak Indonezja trudnią się przede wszystkim wielkie międzynarodowe koncerny, a nie lokalni przedsiębiorcy."
    Zapewne i jedni, i drudzy,
    za wiedzą i przyzwoleniem rządu Indonezji (4 kraj świata po wzgl. populacji, więc nie malutka republika bananowa, która można bezkarnie i do woli wykorzystywać).
    A oleju palmowego używają niestety wszyscy - znaleźć go można niemal w każdym przetworzonym produkcie żywnościowym i kosmetykach.
    Jest popyt, więc jest i podaż...
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    @DonDiaz
    „ spróbuj im ograniczyć dostęp do taniego mięsa, życzę powodzenia, ale coś czuję, że mogłaby polać się krew...”
    Nie lubię tego rodzaju manipulacji. Proszę powiedz mi po co produkuje się tofu i zwiększyło uprawy awokado?
    Ludzie ograniczający spożycie mięsa przerzucili się na coś innego. Czyżby produkty żywnościowe dla wegan były produkowane w fabrykach?
    już oceniałe(a)ś
    5
    3
    @roggi
    Manipulacji? Naprawdę uważasz, że tofu, a już szczególnie awokado będzie stanowić w naszym kręgu kulturowym jakąkolwiek alternatywę dla mięsa? Jaka to skala spożycia, promile?
    A co do szkodliwości dla środowiska - poczytaj sobie o uprawach i handlu awokado, jest wiele publikacji na ten temat. Nie wspominając o transporcie lotniczym przez pół świata. Przy wszystkich zastrzeżeniach dot. przemysłowej hodowli zwierząt (całkowicie słusznych, sam na ten temat niejednokrotnie temat pisałem) jest to jednak działalność lokalna.
    I na koniec - sam jem naprawdę bardzo mało mięsa i nie potrzebuję zamienników w postaci tofu czy awokado, ale spróbuj zaproponować to większości Polaków. 75 kg średnio rocznie na osobę - to oficjalne dane, nie wymyśliłem sobie tego.
    już oceniałe(a)ś
    6
    2
    @DonDiaz "powiedz to Polakom (1,5kg/tyg.) czy Amerykanom (prawie 2 kg/tyg..."
    Korekta, wychodzi na to, że nie potrafię już dzielić :-)
    USA - 125 kg rocznie czyli nie "prawie 2 kg", a 2,5 kg/ tyg. A więc jeszcze lepiej...
    już oceniałe(a)ś
    4
    1
    @DonDiaz
    Ja to wiem. I dlatego nic z redukcji produkcji mięsnej nie wyjdzie, ale nie jest tak, że przy zmianie modelu rolnictwa na mniej przemysłowy ludzkości zagrażałaby zagłada z powodu głodu.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @DonDiaz
    Masowa uprawa awokado czy soi (na tofu) to też monokultury. Nie jest to żadna alternatywa dla przemysłowej hodowli zwierząt.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    @Fobos
    Teoretycznie nie, ale nie da się tego zrobić metodami administracyjnymi. Zresztą nie mówimy przecież o zagładzie. Ci co mają kasę nie ograniczą się i zapłacą za mięso więcej (ile będzie trzeba), a wtedy (przy mniej wydajnym modelu) dla tych biedniejszych już zabraknie (bo poszło na paszę).
    Zawsze tak było, powiedzenie "zanim gruby schudnie, chudy umrze z głodu" nie wzięło się znikąd. Ale to i tak czyste teoretyzowanie i całkowita utopia.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @Fobos "Masowa uprawa awokado czy soi (na tofu) to też monokultury. Nie jest to żadna alternatywa dla przemysłowej hodowli zwierząt."
    Ja to wiem :-) To chyba do @roggi?
    I o ile (czysto teoretycznie) strączki jak np. soja mogłyby zastąpić mięso jako źródło białka (a nawet zmniejszyć areał koniecznych upraw), o tyle awokado w tej roli to czysta fikcja, bynajmniej nie naukowa.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @DonDiaz
    ależ nie umisz czytać ze zrozumieniem (plaga współczesnego świata)
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @kocur
    A ty już "umisz"? Jeśli tak, to dobrze.
    Ale sądząc zarówno po długości komentarza, jak i bogactwie argumentacji, czeka cię jeszcze nauka pisania.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @Fobos "Dałoby się wyżywić 8 mld ludzi, gdyby mniejszą część upraw przeznaczać na paszę do przemysłowej hodowli zwierząt."

    "Lepiej być młodym, pięknym, zdrowym i bogatym niż starym, chorym i biednym".
    "Dałoby się radykalnie obniżyć zużycie (i wydobycie) ropy naftowej gdyby ludzie w miastach zaczęli masowo podróżować komunikacją publiczną i na rowerach zamiast samochodami".
    "Lepiej byłoby dla przyrody i ludzkości gdyby było nas 1 mld zamiast ośmiu".
    Etc. etc.
    Konstatacje słuszne i prawdziwe, tylko rzeczywistość nic a nic się od tego nie zmienia - ludzie nie chcą masowo przesiadać się na rowery czy rezygnować z mięsa.
    No i nie młodnieją :-)
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @Fobos
    Zdecydowana większość uprawy soi i awokado to nie pożywienie dla wegan, tylko pasza dla zwierząt (soja) i dodatek do żeberek z grilla na Super Bowl (awokado) i innych imprezach mięsożerców. Ponadto 1kg wołowiny to 15000 litrów wody (w tym woda do produkcji paszy), wieprzowiny to 6.000, a drobiu to 4300l, podczas gdy 1kg soi to 2000l (a 1kg soi to ok. 0,9kg tofu), zaś kilogram awokado to niecałe 240l wody. Jeśliby zmniejszyć pogłowie zwierząt, czemu mogłyby sprzyjać wzrastające ceny mięsa, uwzględniające koszty środowiskowe, to spadłby zarówno popyt na soję, jak i na awokado. :P I większe byłyby szanse na przekształcenie upraw monokulturowych w bioróżnorodne. Ponadto rezygnacja z wysokomięsnej diety sprzyja większemu zróżnicowaniu źródeł pożywienia, zwiększeniu udziału różnych roślin, w tym strączkowych, a nie tylko soi w diecie, a tym samym sprzyja zdrowiu - poprawiając stan jelit (ponad 30 gatunków roślin tygodniowo znacząco poprawia zdrowie jelit) i układu sercowo-naczyniowego. Same zalety - nie tylko dla Ziemi i gleby.
    już oceniałe(a)ś
    2
    1
    @DonDiaz
    Cóż, istnieją z grubsza dwa pomysły na rozwiązanie: albo się ograniczymy w konsumpcji, albo się ograniczymy w liczebności i dzięki temu będziemy mogli konsumować tyle samo, albo i więcej.
    Jednak szkody środowiskowe idące za konsumpcją nie zależą tylko od jej wielkości, ale także od tego, jak podchodzimy do produkcji.
    Nie możemy dzisiejszej sytuacji porównywać do tej sprzed kilkudziesięciu lat, kiedy pola naszych dziadków orały pługi ciągnięte przez konie. Mamy dziś do dyspozycji inną wiedzę i inne środki.
    Metaanalizy pokazują, że wydajność rolnictwa ekologicznego, przy stosowaniu odpowiednich technik agrarnych, może wynosić 75-80% w porównaniu do rolnictwa konwencjonalnego (są to wartości średnie i mogą się różnić w zależności od regionu i rodzaju upraw). Zmniejszenie marnotrawstwa żywności i zmiana diety na bardziej zrównoważoną (mniej mięsa, więcej roślin) mogą zrekompensować niższą wydajność rolnictwa ekologicznego. Niektóre badania wskazują, że globalne przejście na rolnictwo ekologiczne mogłoby wyżywić całą populację, pod warunkiem, że nastąpiłaby jednoczesna zmiana nawyków konsumpcyjnych oraz poprawa efektywności systemów żywnościowych.
    Czyli w niewielkim stopniu obniżając wydajność, mamy mniejszą degradację gleby, zmniejszenie emisję gazów cieplarnianych i wzrost bioróżnorodności.

    Wyżywienie ludzkości bez sztucznych nawozów i środków chemicznych jest MOŻLIWE, ale musielibyśmy tego po prostu chcieć. Na razie w większości nie chcemy. Większości ludzi to nie obchodzi, więc trwamy w wersji rolnictwa, którą forsują rolnicy. Sądzę, że głównie z niewiedzy. Mieszkam na wsi, kilka lat temu teren dotychczas przeze mnie użytkowany został podzielony na niewielkie działki, na których sąsiedzi uprawiają warzywa i owoce na własny użytek. Początkowo uprawy wyglądały bardzo dobrze. Dziś teren obniżył się o 30cm i jest suchym klepiskiem z marnymi roślinami. Usunięcie kilkudziesięcioletnich drzew owocowych, palenie "chwastów" i gałęzi zamiast kompostowania, sztuczne nawozy zamiast kompostu i nawozów naturalnych, odkryta goła ziemia zamiast ściółkowania, roundup zamiast koszenia pasa, gdzie rosną nowe drzewka owocowe, chemiczne opryski własnych warzyw (i pomidory posadzone obok ziemniaków - a więc transmisja patogenów). To miejscowi z dziada pradziada, robią tak "bo tak się robi", to ich warzywa na własny stół. Na wsiach naprawdę nie ma wiedzy o konsekwencjach takich metod. A my nie naciskamy za bardzo na zmiany, bo nas to średnio obchodzi. Za to jak bardzo rolnicy są zdeterminowani w walce o utrzymanie status quo, mieliśmy niedawno okazję obserwować na własne oczy, kiedy nam blokowali drogi i zanieczyszczali ulice.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @__sparrow__
    Aby nie ciągnąć już wątku - wszystko co napisałeś to generalnie prawda. Natomiast wielu (większość?) komentujących nie uwzględnia ludzkiego czynnika i realnej, rzeczywistej mentalności (na co starałem się kilkukrotnie i bezskutecznie zwrócić uwagę). A w zamian pojawia się myślenie magiczne i życzeniowe; "wystarczy, że", "trzeba", "należy" etc. kompletnie oderwane od realiów. Albo z entuzjazmem popiera "koniec ludzkości" w ogóle nie zdając sobie sprawy jak by to mogło wyglądać i nie odnosząc tego do siebie.
    "Zmniejszenie marnotrawstwa żywności i zmiana diety na bardziej zrównoważoną (mniej mięsa, więcej roślin) mogą zrekompensować niższą wydajność rolnictwa ekologicznego." Tak, mogą...
    Taki charakterystyczny obrazek - zwróciłeś może uwagę jak w marketach ludzie kupują np. banany? Wybierają zawsze świeżą kiść, odrywają 1-2szt., których nikt już potem nie tknie - do śmieci. Żonglerka i przerzucanie świeżymi warzywami i owocami, które potem błyskawicznie się psują. A wcześniej dziesiątki i setki ludzi pracowały po to, by się w tym markecie znalazły. Można by tak bez końca...
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @__sparrow__
    Aha, i deklaratywnie, generalnie większość są "za" dopóki nie przyjdzie stanąć przy kasie i zapłacić. To nie przypadek, że największe "zejście" mają produkty tanie lub wręcz najtańsze, nie ma przecież przymusu.
    Ale otwarcie nikt się do tego nie przyzna, a jeśli o tym napisać wprost, lawina minusów gwarantowana. Deklaratywnie to oczywiście: "mniej, ale lepiej", większość z upodobaniem pielęgnuje swój wyobrażony, wyidealizowany wizerunek. Taka hipokryzja, choć często nieuświadomiona.
    Oczywiście nie wszyscy, ale tych świadomych i uczciwych wobec siebie nie ma aż tak wielu.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @__sparrow__ "Cóż, istnieją z grubsza dwa pomysły na rozwiązanie: albo się ograniczymy w konsumpcji, albo się ograniczymy w liczebności."
    Biorąc pod uwagę,
    że po raz pierwszy w historii większy odsetek ludzkości zmaga się z nadwagą niż niedożywieniem, a głód praktycznie nie istnieje (poza państwami upadłymi) to realizujemy trzeci scenariusz (eksploatując i niszcząc środowisko) więc na intencjonalną realizację powyższych pomysłów się nie zanosi.
    Owszem, zmniejszanie globalnej populacji wg prognoz zacznie się w drugiej połowie wieku, gdy samoistne procesy obserwowane w krajach rozwiniętych obejmą większość globu.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Artykuł konkretny a czepianie się słówek pomijam milczeniem. Jestem pszczelarzem i z roku na rok widzę co się dzieje z moimi pszczołami. Od miesiąca praktycznie nie przynoszą pyłku do uli bo nie mają skąd. Zboża rzepak skoszone a na polach podorywki. I jak słyszę i celowo tu użyję obraźliwego określenia ,polskie chłopki, protestują przeciwko zielonemu ładowi to przypominają mi się słowa jednego z moich znajomych w kontekście do ich protestów - że kiedyś gospodarstwo rolne przejmował najgłupszy z rodziny. I chyba coś w tym jest że 90% to właśnie ci a pozostałe 10% to ci światli.
    już oceniałe(a)ś
    21
    2
    Gdyby w USA ograniczyli konsumpcję mięsa do poziomu Europy Zachodniej, to już by wpłynęło pozytywnie na sytuację. Komentarze o tym, że problemem jest liczba ludności Azji i Afryki nie mają potwierdzenia w liczbach. Zachód konsumuje więcej mięsa niż reszta świata razem wzięta, a większość upraw jest przeznaczona na pasze dla masowych hodowli bydła na to mięso.
    @axoloek "Gdyby w USA ograniczyli konsumpcję mięsa..."
    Ale nie ograniczą, zmusisz ich do tego?
    Można polemizować z faktami, ale rzeczywistość się od tego nie zmieni.
    I tak, to prawda, że Trzeci Świat konsumuje (i marnuje) średnio na głowę wielokrotnie mniej, ale aspirują do naszego modelu konsumpcji (trudno przecież im tego zabronić) i jeśli tylko będą w stanie, to będą go powielać, niestety.
    już oceniałe(a)ś
    6
    0
    Wyslijcie ten tekst Andrzejowi Dudzie.W ciagu ostatnich 20 lat ilosc stosowanych pestycydow w Polsce sie potroila.Dwa lata temu ich pozostalosci wykryto podczas badan az w 59 procentach wszystkich probek zywnosciw .Najwiecej chemii
    bylo w owocach.I trudno sie dziwic skoro polscy sadownicy wypryskuja na 1 ha az 10 kg substancji czynnych.Najwazniejszy jest zysk,zdrowie producentow niewiele obchodzi.I tak jest na calym swiecie.
    @agaters1
    Dodatkowo konsumenta obchodzi głównie cena. Woli kupować byle co w markecie, byle było tanio. Jasne, że istnieją też osoby ubogie, ale większość z nas nie przymiera głodem, a jednak nie byłaby gotowa zagłosować za lepszej jakości żywnością własnymi portfelami.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Tak ważny temat i bez jakiegokolwiek komentarza?
    już oceniałe(a)ś
    15
    5
    W Europie jesteśmy eko:
    - wycinamy lasy, żeby dodać biokomponent do węgla w elektrowniach
    - uprawiamy dodatkówe powierzchnię pół (które można byłoby zalesić) żeby dodać biokomponentów do benzyny
    - zachęcamy do dojeżdżania rowerami, napędzanymi ludzkimi mięśniami - czyli żywnością z intensywnej hodowli.
    No, zaprawdę powiadam Wam, jesteśmy ekologiczni w tej Europie.
    @IYTIYTYT
    Akurat dojeżdżanie rowerem jest kilkadziesiąt razy bardziej efektywne energetyczne od dojeżdżania samochodem. Nawet jeśli do wyprodukowania jednej kalorii jedzenia rowerzysty potrzeba kilku kalorii w paliwach kopalnych zużywanych w produkcji żywności, to i tak ten sposób przemieszczania pozostaje o rząd wielkości efektywniejszy od poruszania się samochodem.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @bushman14
    Niestety, ale nie są to ŕóżnice typu rząd wielkości.
    Jeśli liczymy emisje CO2 na km, to rożnica pomiedzy rowerem a samochodem jest na poziomie od zera do ok. 50%. Zależy to głównie od udziału mięsa w diecie i źródeł prądu wykorzystwanego do produkcji energii. W Polsce przy mięsnej diecie i prądzie pochodzącym z węgla kamiennego dojazd rowerem jest mniej ekologiczny niż małym samochodem zasilanym LPG.
    już oceniałe(a)ś
    1
    4
    @IYTIYTYT
    Licząc że na każdą kalorię jedzenia, trzeba zużyć 6 kalorii paliw kopalnych, przeciętny ślad węglowy jazdy rowerem to 30g/km. Który mały samochód zasilany LPG może się z tym mierzyć?
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    @IYTIYTYT
    Podaj źródła swoich rewelacji (inne niż IDzD).
    Bo np. tu twierdza coś innego - ourworldindata.org/travel-carbon-footprint
    "the carbon footprint of cycling one kilometer is usually in the range of 16 to 50 grams CO2eq per km depending on how efficiently you cycle and what you eat"
    dla porównania petrol/diesel car 170 g
    Czyli, owszem, różnica rzędu wielkości (10x), a najgorszym przypadku rower jest nadal 3x lepszy od auta
    już oceniałe(a)ś
    0
    0