Jadę w kierunku Zatora. Siedzę jak na szpilkach, nie słyszeliśmy się od wypadku, na razie tylko do siebie pisaliśmy. Boję się tego spotkania.
Kiedy nawigacja pokazuje ostatnie kilometry, dojeżdżam do szczytu wzniesienia, za którym rozpościera się surrealistyczny widok. Na tle beskidzkich grzbietów wyrastają monumentalne i zaskakujące konstrukcje. Kojarzą mi się z opuszczonym przez obcych kosmodromem. Wsiedli w swoje pojazdy i odlecieli. Nie wiadomo dokąd. Ale wrócą i to jest nieco złowieszcze. Gdy ta opowieść ujrzy światło dzienne, Energylandia będzie już po wielkim wiosennym otwarciu, znów zapanuje tu tłok, zgiełk, korki i wściekłe poszukiwanie atrakcji i adrenaliny.
Wszystkie komentarze
Czy cokolwiek zależało od niej?
Tak! Ma wolę walki o siebie bo jest sportowcem wyczynowym. Wielu ludzi po urazach nie chce ćwiczyć z rehabilitantach lub ćwiczy za mało bo nie widzą przed sobą celu. Rita cel ma - chce się ścigać na igrzyskach paraolimpijskich
Tys prowda.