Hen, na stepie, na ponurym stepie,
Pod brzemieniem szarych chmur jesiennych,
Kędy z wichrem hula zła „taska",
Kędy płynie mać szeroko Wołga,
A myśl nudą po ziemi się czołga,
Pośród dni rozpacznie bezpromiennych,
Hen, na wielkim prawosławnym stepie
Wstało słońce jak krwawiące ślepie,
Wstało łuną niszczejącej pożogi
I wstał Szatan szkarłatny, złowrogi,
Z krzykiem „swaboda".
I spieniła się wołżańska woda,
Uderzyła w brzegi dziką mocą,
Śmiechem zawył wicher nad północą
I podniosły się z pomrukiem gniewu
Wszystkie komentarze