Rok temu. 5 marca, sobota. Na facebookowej grupie ludzi pomagających napływającym uchodźcom z Ukrainy treść wypluta przez translator Google’a brzmi: „Kobieta, jej wredna matka i kot. Miesiąc. Warszawa lub Gdańsk".
Wieczorem piszę mail do Pisarza:
„Zabieram matkę, córkę (dorosłą) i kota. Gotuję rosół i czekam na nie. To wszystko jest jakoś niemożliwe".
Odpisuje:
„Wiozłem dzisiaj do Polski starsze kobiety i dzieci. Nie widziały właściwie, gdzie są. Nikt na nie nie czekał. Też wszystko musiało być dla nich nierealne. Zawiozłem je do punktu recepcyjnego i się nimi dobrze zajęli. Szefowa bardzo matczyna. Od 6 rano dziś jeździłem. W nierealnym. Szary wąż ludzi wśród szarych pół. Dym z ogniska i woń gotowanej kiełbasy. Nasze samochody pełne dobra wszelakiego, które przecież od razu zatonęło w oceanie nierealności. I taka niby cisza, niby pomruk nad noga za nogą tłumem...
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Świetnie piszesz. Zmień nick na
fajnyszatan. Pozdrawiam
Polska powinna przejść na szwedzki system socjaldemokratyczny,
żeby każdy gość w naszym kraju znalazł mieszkanie za 700 złotych
( Niemcy zaraz po wojnie zbudowali mieszkania na wynajem dla każdego )
bezplatna opiekę medyczna i wstęp na uczelnie wyższe dla dzieci
oraz prace za 7 tysięcy miesięcznie.
Ukraina przez następne lata wojny zostanie tak mocno zniszczona,
ze wielu uchodźców zdecyduje się osiedlić u nas.
Znakomity pomysł.
A ponieważ to obciążenie dla polskiego budżetu spowodowane przez Putina to on musi zapłacić rachunek. Ma z czego, to nie będzie więcej jak 20 miliardów dolarów.
też ciekawe dzieje i pewnie dramatyczne. Opisz to dla własnych dzieci i wnuków, koniecznie!
Wręcz przeciwnie, z tekstu wynika, że to głębokie homosovietikusy z Europą mający niewiele wspólnego, a ruski zachowywałyby się identycznie jak oni.
Cywilizacyjnie nie są częścią kultury zachodniej, ale wschodniej - twoja prywatna opinia nie zmieni ponad tysiącletniej tradycji.
Cywilizacyjnie to kształtowali kulturę wschodu (również Rosji) na modłę zachodnią.
I są bliższi nam niż Rosji. I tak od tysiąca lat
Nie ma czegos takiego jak kultura wschodnia i zachodnia.
Chyba ze mówimy o Europie i Chinach.
Nie masz racji.Rosja bez Ukraińców nie przetrwa.niema racji bytu.
I to jest kolejny powód, dla którego Ukraina musi być całkowicie niezależna od Rosji.
"Pytałaś, czym się różni Europa Wschodnia od Zachodniej. Ludźmi. Nie są samolubni, pozamykani, nie oszukują cię i rozmawiają szczerze o emocjach."
Niestety bardzo celne podsumowanie.
Ludzie są wszędzie różni, prawdomówni szczerzy i fałszywi. Ja zaobserwowałem że jaki jesteś sam tak postrzegasz otoczenie.
Mam podobną obserwację: oczekujesz od otoczenia, że będzie takie jak ty. Co prowadzi do bolesnego dysonansu jeśli ktoś jest osobą otwarta i ufną.
Ale z drugiej strony ludzie w Europie Zachodniej są bardziej - wybacz kolokwializm - wyluzowani. Nie ma tego parcia na to, by komukolwiek cokolwiek udowadniać. Dla Polaków każdy dzień musi być walką, starciem, ograniem innych, zajęciem lepszej pozycji. Mało kto potrafi zwyczajnie...żyć.
Ludzie tu (w moim przypadku Francja) są bardziej wyluzowani bo ich byt nie jest wciąż zagrożony. Polacy w Polsce są przestresowani z dobrego powodu - bo nie starcza do pierwszego, a jak starcza, to za mało zostaje - i tak bez końca. Większość ludzi na Zachodzie nie rozumie tej obawy.
Linia podziału między Europą Wschodnią i Zachodnią przebiega wzdłuż linii Wisły?...
idąc ulicą Sztokholmie ludzie nieznajomi uśmiechają się do ciebie i cię pozdrawiają. Wyobrażasz sobie taka sytuację u nas? Pewnie by cię ktoś pobił albo zwyzywał.
mylisz się kolego ta linia jest u każdego człowieka w głowie.
a po za tym co za bzdury i Kraków i Warszawa leżą po dwóch stronach Wisły.
To się w PL zaczyna. Ludzie zaczynają być życzliwi i sympatyczni.
Nie, nie przebiega wzdluz linii Wisły.
To prawda. Chociaż ostatnie 8 lat nie pomogło.
A może jest wprost przeciwnie? Od długiego czasu uważałem, że Kaczyński zabił młode społeczeństwo obywatelskie w Polsce. Ale z drugiej strony opór samorządów i piękna reakcja mas ludzi na uchodźców z Ukrainy (szkoda, że tylko tych) daje nadzieję na przyszłość.
Nie uważam bynajmniej opowiadania o swoich emocjach i uzewnętrznianie się przy współpracownikach za zaletę. Byłbym szczerze skrępowany, gdyby w pracy ktoś próbował przy mnie dzielić się intymnymi szczegółami ze swojego życia. Nie jestem nimi zainteresowany i nie zamierzam też innym się ze swoim życiem narzucać. Rozmowy o emocjach, nadziejach, lękach, aspiracjach czy planach to tematy zarezerwowane dla osób najbliższych, a nie wszystkich, których imiona poznałem.
Jako introwertyk nie czułbym się komfortowo w takiej sytuacji i sam bym tak nie postąpił. Ale rozumialbym czyjąś potrzebę wyrażenia uczuć. Wysłuchanie i wykazanie zrozumienia nie jest wielkim wysiłkiem.
Nie , między Września a Koninem.
Wydaje mi się, że rozmiar tego wysiłku to cecha osobnicza słuchającego. Dla jednych może to być niewielki wysiłek, dla innych całkiem spory. Nie rozchodzi się tu jednakże o to, czy to duży, czy mały wysiłek, bo może w ogóle nie być to żaden wysiłek. Po prostu nie mamy obowiązku przyjmowania cudzych emocji i historii, jeżeli nie mamy na to ochoty. Jedyne co nas obowiązuje w stosunkach międzyludzkich to grzeczność. Nie obowiązuje nas za to bycie śmietnikiem na cudze problemy.
Chyba nikt tego nie oczekuje, ani praca w zachodnich firmach nie wygląda tak, ze pol dnia słuchasz zwierzeń współpracowników. Po prostu, jeżeli komuś się jakaś emocja uleje i zostanie zapytany co się stało, to odpowiada szczerze zamiast wymyślać jakieś piramidalne kłamstwa czy wymówki. Gdy przychodzisz do pracy z rozwaloną nogą, to zapytany mówisz wprost, ze przewróciłeś się na rowerze, a nie wymyślasz, ze rzuciłeś się pod koła samochodu ratować dziecko. Uprzejmość i empatia wymagają, żeby się zapytać co się stało i ewentualnie czy możesz pomoc. Nikt nie oczekuje, ze bedziesz robił za terapeutę czy lekarza.
Ja tez.Pozdrawiam
Nie kłam. Nie było Elviry, chociaż być może była Elwira!
Pewnie do zachodniej ale gdyby została tu dłużej...