Zadajemy sobie pytanie, kim jesteśmy, skąd jesteśmy i czym jesteśmy. Poszukiwanie tożsamości jest ważne, wręcz fascynujące, ale bywa też groźne. Bywa bowiem tak, że precyzując własną tożsamość, zamykamy się na świat – dochodzimy do wniosku, że naszą tożsamość wyznacza przynależność do jakiejś grupy, i skupiamy się na tym w nas, co nas z nią łączy, ignorując skwapliwie całą resztę.
A tak naprawdę jesteśmy niewiarygodnie skomplikowani. Skupiając się na cząstce naszej tożsamości w poczuciu, że tylko ona się liczy, nie zrozumiemy, kim naprawdę jesteśmy. Dla mnie, Żyda, jest oczywiste, że historia i kultura żydowska są ważnym składnikiem mojej tożsamości. Ale to o wiele za mało, żeby zrozumieć, kim naprawdę jestem. Składam się z wielu elementów rodem z całego świata.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Poprawka: Wiersz Angelou ma tytuł "Human Family".
I rzeczywiscie hebrajskie pismo kwadratowe zostalo przejete od Aramejczyków, zas tzw. paleohebrajskie - porzucone.
Niechec ortodoksów do aramejskiego zostala w sposób jasny udowodniona juz dawno przez któregos rabina kt stwierdzil ze nie ma co sie modlic po aramejsku bo anioly aramejskiego nie znaja, wiec modlitw w tym jezyku bogu nie przekaza.
Ale Kaddish (modlitwa ogrzebowa) po aramejsku w uzyciu pozostal do dzis.
Może mam to co katolicy (myślą, że wszyscy jak oni drżą w strachu przed Mizmu i cały czas szukają na to potwierdzenia u innych ludzi), i kiedy jakiś w sumie kumaty filozof, intelektualista, czy nawet (a może przede wszystkim) polityk publicznie rozwodzi się o swojej niepohamowanej miłości do piłki nożnej, to zawsze mam nieodparte wrażenie, że to fałsz mający na celu podlizanie się tłuszczy, a już napewno jakiś konformizm.
Niech sobie oglądają tę absurdalną, skorumpowaną i udawaną piłkę kopaną (żeby jeszcze dla zdrowia w nią grali), ale ową patetyczną "miłość do futbolu" można sobie darować.
Na pewno.
"Mzimu" chciałeś powiedzieć?
miau
Czyli masz wąskie horyzonty i jeszcze się tym chwalisz. Hmm... można i tak. A ja jestem typem wykształciucha i piłkę nożną uwielbiam. Cieszy mnie, że Harari też.
Być może masz rację, że to tylko moje wąskie horyzonty i problemu w ogóle nie ma.
A może z piłką kopaną było tak jak z katolicyzmem.
Elity myslały, że "ciemny lud" bardzo "kocha futbol" (kocha papieża i katoideologię), więc elity zaczęły się ścigać w deklaracjach miłości do futbolu (i katoideolo) i zaczęły przeznaczać na futbol (i katokościół) miliardy publicznych pieniędzy (pieniędzy, ziemi i majątków).
Po kilku dekadach takiej polityki mamy stadiony i marsz prawocowych kiboli 11 listopada co roku w Warszawie no i mamy ideologię katolicką jako ideologię państwa i katolicki reżim przy korycie.
Ja wiem, że nasza ćwierćinteligencja nie widzi procesu przyczynowo-skutkowego, nie bierze żadnej odpowiedzialności za to, co się dzieje, sama wierzy w katolickie "prawo naturalne" i "kocha futbol".
Mam być może wąskie horyzonty, ale ja uważam, że dzisiejsza rzeczywistość "to nie kryzys, to rezultat".
Czy też nie?
Lubić czy nie lubić każdy sobie niech wybiera.
Ale kochać narty to już nartofilia, czyli już brzmi jak jednostka chorobowa.
Dobra, bez zbędnych intelektualnych szarż. Futbol jest najbardziej inkluzywną grą na świecie. Nie musisz być wysoki (siatkówka, koszykówka), nie musisz mieć kupy kasy na treningi (tenis), nie musisz być atletyczny (futbol amerykański), w piłce nożnej znajdzie się miejsce dla każdego. To dla milionów ludzi jedyny sposób, żeby wyrwać się z biedy, gdy alternatywą jest tylko świat przestępczy. To jedyny sport, w którym możesz być 15 razy gorszy, a i tak wygrać jedną bramką strzeloną przypadkowo w 90 minucie. Wysoko premiowane punktowo gry tego nie dają, bo ciężko być znacznie gorszym i wygrać mecz, gdzie punktacja oscyluje wokół 100 punktów (vide koszykówka). To naprawdę piękny sport, choć rozumiem, że nie każdemu jest dane to dostrzec.
Ależ grajcie sobie w ten cały futbol ile wam się podoba, na zdrowie.
Nic mi do tego (nie pozwalajcie tylko dzieciom na "główkowanie" bo to niezdrowe i prowadzi do mikrouszkodzeń mózgu).
Jednak kiedy futbol zaczyna być religią i to religią państwową, czyli polityczną no to mamy... religię ze wszystkimi jej konsekwencjami.
Chyba piszę proste rzeczeczy i do ogarnięcia dla cream of the cream "liberalniej" polskiej inteligencji: subskrybentów Gazety Wyborczej?
Jesteś alkoholikiem.
międzynarodowym ;)
Pijakiem tylko
To wtedy, gdy walę lufę przed egzukcją karnego.
Egzekucją