W rodzinnym archiwum jest zdjęcie. Fotograf uwiecznił wyjątkową chwilę. Kilka stołów, na nich jesiotr, wokół zgromadziła się rodzina restauratorów. Druga od prawej, w pierwszym rzędzie, właścicielka lokalu „Zacisze" Marianna Marciniak. Obok niej mój przyszły ojciec Kazimierz.
Był rok 1922, a w roli głównej wystąpiła ryba złowiona w Wiśle i przetransportowana wozem drabiniastym do restauracji.
Jesiotr, jak informują naukowe opracowania, osiąga długość do 10 metrów, wagę do 200 kg. Jego naturalnym środowiskiem są syberyjskie rzeki, a wywodzi się z ery mezozoicznej, kiedy na świecie grasowały dinozaury. Co jakiś czas na przestrzeni wieków wędrował na tarło w górę rzek, czasem docierał nawet do Wisły. Ten konkretny zaplątał się w sieci rybaków i tak znalazł się w menu restauracji Marianny Marciniak.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Gdyby miał wrócić to obecne społeczeństwo nie wie do czego miałby wracać bo ani oni ani ich rodzice w tym nie uczestniczyli i nie żyją już Ci którzy mieliby przywracać.
"Władze komunistyczne zgnębiły dobrze prosperujący biznes".
Władze komunistyczne że szczególną zaciekłością niszczyły wszystko co"prosperowało".
Tą linię psychopatów kontynuuje dzisiejsza władza.Nie wiadomo dlaczego jednostki mierne,z gminu,z dołów społecznych do takiej niszczycielskiego szału doprowadza czyjś sukces?
Panu Autorowi serdeczne dzięki za artykuł i aby żył w zdrowiu tak długo jak będzie sobie życzył.
To jednak nie jest reportaż. Jeśli już to wspomnienie.
Dokładnie o tym, co raczyłeś zauważyć - o babci, fabryce fajansu, zachwycie przyrodą i jeszcze paru innych rzeczach, które wspomina człowiek, przywołując we wspomnieniach swoje ukochane miasto. We wspomnieniach tak właśnie bywa.
Z tekstu wynika wprost, że z Włocławka, ajatollahu ortografii, piszącym "ajatollah" przez "ch" i reportaż przez "rz".
Brawo! Tak trzeba traktowac chamskich kretynow jak MM.