Vocoder i Synclavier w uszach ortodoksów muszą budzić sprzeciw, ale nawet Beethoven doceniłby melodyjność cyfrowego Neila Younga.

Dobra wiadomość na 2022: Neil Young ma się dobrze, wypuszcza świetne płyty, co więcej – nie wszystkie mają postać pszczół zamkniętych w bursztynie pół wieku temu. „Barn" zasłużenie zbiera czołobitne recenzje pochwalne.

41. album 76-latka powstał w tytułowej stodole w Górach Skalistych z udziałem muzyków, a firmuje go słynny zespół Crazy Horse. Może to wyglądać na próbę wysysania szpiku ze starej kości – podobnie jak taśmowe wydawanie płyt, których opublikowania Young z różnych powodów zaniechał w latach 70. czy 80. – ale nie w przypadku tego faceta.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Kiedy Neill Young przyjedzie na koncert do polski ?
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Publicysta, ktory zastanawia sie czy wydanie kolejnej plyty przez wybitnego artyste nie jest '''proba wysysania szpiku ze starych kosci'', jest pospolitym chamem. Nawet gdy natychmiast temu zaprzecza. Jest obrzydkliwym gnojem. A Gazeta nie powinna pozwalac na takie ekscesy ''krasomostwa''.
    @Helena Szmuness
    Dzięki za zwrócenie uwagi.

    PS. Jest wysoce prawdopodobne, że p. Jackowi, pomyliło się prostactwo z rock'n'rolowymi klimatami.
    już oceniałe(a)ś
    0
    1