W połowie lat 80. niemal obsesyjnie zbierałem znaczki. Z cierpliwością średniowiecznego skryby układałem je w klaserze za folią, która rwała się non stop, kancerując piękne serie z radzieckimi sputnikami. Kolorowe obrazki pod lupą odkrywały przede mną rzeczywistość, która dalece nie uzgadniała się z doświadczeniem mieszkańca ziemi – tej ziemi, o której tyle bajał papież. W telewizorze marki Rubin co niedziela emitowano odwieszony „Teleranek", w którym prezenter Broś – późniejsza ofiara choroby alkoholowej – zabawiał takich jak ja, zbieraczy ruskich znaczków. W poniedziałek, jeszcze przed pierwszym szkolnym dzwonkiem, kolekcjonerzy znaczków ustawiali się pod „Domem Chleba" w kolejce po swój bochen, a ich starsze rodzeństwo już od piątej nad ranem sterczało pod farą, gdzie wydawano zagraniczne dary w postaci bel holenderskiego pomarańczowego sera. Do dziś malarstwo Holendrów kojarzy mi się z imperializmem i charytatywnością na odczepkę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
A ja w tej twarzy widzę rysy Chrystusa! On żyje ciągle wśród nas, z reklamami, i nie przejmuje się RODO!
To zdjęcie wyzwala we mnie ogromny smutek i świadomość, do czego są ludzie zdolni, kiedy są napuszczani, indoktrynowani, hodowani w metodycznej nienawiści od kołyski. Mordercze dziecko z kijem jest równie tragiczne, jak ta kobieta. Dwie tragiczne ofiary po obu stronach barykady.
A prawdziwi sprawcy?
"Człowiek nigdy z taką radością i gorliwością nie czyni zła, kiedy czyni go z pobudek religijnych"
Chodzi o przestrogę, a szacunek ?? Dla sprzeciwiających się temu!
100 tyś. ludzi na marszu "niepodległości" pod patronatem brunatnych osiłków i "polskiego" rządu, nie napawa optymizmem.To wszystko w każdej chwili może powrócić.
Przepraszam za minus, za wielki paluch. Oczyeiscie plus.
wyznawcy tegoż chytrusa to uczynili, dla ofiar to porównanie byłoby obrazą
nie, to "dziecko" nie jest ofiarą
Czytałam swego czasu świetny artykuł nt. ochrony dóbr ofiar Shoah. Nikt nie dba o ich dobra, a poblikacje "okraszane" są obrazami ciał nagich, zmaltretowanych, udręczonych :( Zdjęcia częstokroć nie mają nic wspólnego z treścią artykułów (nie te osoby, nie to miejsce, nie ten czas...). Serce pęka!
Tu miał być Lem.
Ale Lema nie ma :(
nic to nie da, w tym tekscie fabuly nie ma
książka pani Gajewskiej to doktorat obroniony na UAM, dostępny w uczelnianym repozytorium online - mam też papier, ale bardzo polecam tę lekturę, bo czyta się, jak na pracę naukową, niczym doskonały kryminał pamięci