Z Anną Lembke, amerykańską psychiatrą z Uniwersytetu Stanfordzkiego, autorką książki „Dopamine Nation. Finding Balance in the Age of Indulgence", rozmawia Agnieszka Jucewicz
– Ich doświadczenie może nam pomóc odnaleźć się w świecie, w którym właściwie każdy jest podatny na nałóg.
Dwadzieścia czy trzydzieści lat temu pacjenci zgłaszali się głównie z uzależnieniem od alkoholu, narkotyków czy innych substancji psychoaktywnych. Dziś są uzależnieni również od: leków przeciwbólowych, na uspokojenie, nasennych, zakupów, seksu, pornografii online, mediów społecznościowych, gier wideo, hazardu w internecie, a nawet wiadomości.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Zdarza mi się sięgać po książki historyczne i gdy czytam z czym ludzie zmagali się 50, a już nie wspomnę - 80 lat temu (wojna) to problem z uzależnieniem od przeglądania zdjęć kotków, dzidziusiów i wypacykowanych panienek w necie przestaje wymagać jakiejkolwiek analizy.
Ciekawe co piszesz.
Ja to widzę inaczej.
Od 25 lat trzeźwieję.
nie jest mu za dobrze. Po prostu zyjemy w takich czasach a nie innych. 100 lat temu prawie wszyscy mieli doswiadczenie glodu i wojny. I co z tego? Czy to znaczy, ze to bylo normalne? Nie. Tak rozwija sie cywilizacja. Inne potrzeby, inne uzaleznienia. Nie ma co filozofowac.
Praca nad samym sobą vide walka z uzależnieniami to najtrudniejsza praca z życiu. Paradoksalnie wojna, wojaczka, doświadczenie traum z nią związanych może być drogą do wyzwolenia z poprzednich nałogów
Raczej do przerzucenia ich na kolejne pokolenia. Zdemolowani psychicznie ludzie nie wychowają stabilnych emocjonalnie i dojrzałych dzieci/ wnuków.
Roman Dmowski miał mało sympatyczne poglądy, ale przedstawił piekielnie złośliwą i celną krytykę staroszlacheckich przywilejów. One musiały zdegenerować szlachtę, bo sprawiły że indywidualne prawa i zasługi były zupełnie niezależne od indywidualnych osiągnięć i przymiotów. Szlachcic mógł być mądry albo głupi, pracowity albo leniwy, odważny albo biedny, czytać książki albo gardzić słowem pisanym - to nie miało żadnego znaczenia, zawsze był szlachcicem i mu się należało.
Albo inne porównanie. Ktoś może mieć problem z sensem życia, ale jak go mocno boli ząb to nagle znikają wszystkie metafizyczne niepokoje. Tak samo dawniej ludzie mogli mieć podobne rozterki co i dzisiaj, ale proste bodźce biologiczne: głód, wojna, niepewność jutra - powodowały że nie miał czasu się nimi przejmować. Jak w klasycznym dowcipie o kozie i rabinie.
Mam tak samo
Ja bym miał endorfiny, że nie siedzę w tym grajdole.
Chyba Lenin skwitował to słowami:
człowiek głodny myśli tylko o napełnieniu brzucha,
ale jak już się naje to wtedy zaczynają mu chodzić głupoty po głowie.
A jak to się czyta w zestawieniu z artykułami gloryfikujacymi sex biznes, pod pretekstem zwalczania stygmatyzacji pracowników seksualnych wychwala się filmy porno, prostytucję i serwisy online z materiałami porno. To wysokie obcasy powtarzają bezmyślne slogany sex work is work bez zastanowienia jaki ta mieszanka mediów społecznościowych i sex biznesu ma wpływ na ludzi
Nikt ludzi nie zmusza.