Jest jesień i, ach, tak boleśnie jest pięknie. Jesień przecież, podobnie jak orgazm, jest małą śmiercią. Piękną śmiercią. Mój Boże, ty, któryś zniszczył Sodomę i Gomorę jak ci stworzeni na twoje podobieństwo zniszczyli Hiroszimę, Nagasaki, Drezno czy Warszawę, ty, któryś na wszystkim, co żyje, dokonał masowego mordu Potopem – masz gust w oprawie tego corocznego zabijania. Trzeba przyznać. Jesteś jak morderca esteta. Jak Hannibal Lecter.
Tak. Świat, jak co roku jesienią, zaczyna umierać i zdaje się z tego powodu pląsać z radości. Rozumiem tę radość, nic nie przynosi takiej ulgi, jak długo wyczekiwany koniec. Jak słowa księdza mówiącego: „Idźcie, ofiara spełniona", po których ludzie wzdychają z wdzięcznością: „Bogu niech będą dzięki".
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze