Zwierzęta mieszkają razem z nami w budynkach, chociaż często o tym nie wiemy. To mogą być na przykład bardzo niepozorne nisze pod parapetami, niewidoczne z ulicy miejsca za rynnami czy wąskie otwory w stropodachu.

Typowe czteropiętrowe bloczki z lat 60., czyli małe okna i ciemna kuchnia. Jedni powiedzieliby, że przytulnie, inni, że ciasno. Za to podwórko zaprojektowane rozrzutnie. Prawdziwie po królewsku jak na obecne standardy urbanistyczne, no, rozmach. Duży trawnik, zadbany żywopłot, wyniosłe topole, fosforyzujące forsycje i dolatujący skądś zapach kwiatów mirabelki. Wszystko to w jakiejś ludzkiej skali, z poszanowaniem dla potrzeby zawieszenia oka na czymś innym niż beton czy cudze okna. Przyroda lubi takie podwórka, w przeciwieństwie do nowych osiedli, które przypominają przemysłowe fermy dla ludzi wciśnięte w małe, ogrodzone działki.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Ciekawy i potrzebny artykuł, dziękuję. Wskazuje też ważny trop - mieszkańcy, jeśli tylko zechcą, mają niebagatelny wpływ na ochronę przyrody w mieście. Oby zawsze pozytywny.
    @_sparrow_
    Przyroda do miasta na się tak jak woda do pustyni.
    Zmienisz zdanie kiedy z nieszczelnego dachu będzie się lała woda na środek Twojego pokoju a ornitolog wstrzyma prace inwestora mającego naprawić dach nad Twoją głową na sześć miesięcy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    6
    Od wielu tygodni obserwuję i nasłuchuję ptaków, w centrum miasta wielkiego, ale w blokowisku z wielkiej plyty, która wypełniona jest "z rozmachem" właśnie drzewami i skwerami gnieździ się ich sporo - w zasięgu wzroku z 3, piętra mam gniazdo wrony, gołębia (grzywacza chyba) i to zupełna nowość w tym roku - pary kwiczołów. A po drugiej stronie spółdzielnia powiesziła parę lat temu budki lęgowe i faktycznie, na początku były raczej puste, lecz teraz widzę tam wróble :) cudowna pora roku do obserwacji nawet w mieście:) Artykuł Pana Łubieńskiego to zawsze przyjemnosć.
    @natassja
    Zupełnie jak byś opisała moje osiedle i ptasie sytuacje, które obserwuję. Nawet kwiczoły się zgadzają!
    Tylko na innym piętrze mieszkam : )
    już oceniałe(a)ś
    8
    0
    Co do sikorek to dobry przykład jest u mnie na balkonie - założyłem siatkę na gołębie, ale sikorki spokojnie się przeciskają:) Mi to oczywiście nie przeszkadza, więc podwójna korzyść
    już oceniałe(a)ś
    21
    0
    Jak wpadam do znajomych na Ursynów wciąż nie mogę się nazachwycać jak świetnie rozplanowane jest to osiedle. Wiadomo, bloki, modernistyczne "maszyny do mieszkania" ale między nimi piękne nieogłowione drzewa, różne zakamarki, żywopłoty. Na nowym osiedlu powstałym na zadupiu u innych znajomych czuję się jak w jakiejś ponurej utopii - okno w okno z sąsiednim blokiem, zero drzew tylko jakieś okropne tuje.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    Również sójki były 25 lat temu nieobecne w miastach. Teraz na moim osiedlu wyparły wrony i są liczniejsze od srok.
    @correctnumber
    A ja wczoraj wychodząc z klatki (blok z wielkiej płyty) dostrzegłem z rana na drzewie zaraz pod blokiem 2 dzięcioły. W centrum wielkopłytowego blokowiska. Szczęka opadła.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    W najbardziej typowym przedwojennym podwórku studni o wymiarach między 8x8 a max 15x20 metrów nie ma grama zieleni, panuje półmrok, wilgoć i związany z tymi warunkami specyficzny zapach.
    Ptaki nie wlatują bo na dole czyhają koty a lot w pionie to nie dla nich.
    @felicjan takie podwórka są tylko w centrach dużych miast. Stare kamienice w większości ciągi budynków.
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    to zupełnie jak jacek kurski - 2.5 cm nie stanowi wyzywania - przeciśnie się
    już oceniałe(a)ś
    11
    4
    Świetny artykuł.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0