No i jedziemy do Murzasichla. Podjeżdżam pod warsztat kumpla Andrzeja, klucz pod palmą leży, wszystko, jak miało być. Wjeżdżamy beemką do garażu, dwa auta już tam stoją, jakiś opel na kanale i punciak, którym mamy wrócić.
W pakamerze wisi kalendarz z gołą babą. Na biurku kasa fiskalna, ale zakurzona, widać, że dawno nieużywana. Fotel na kółkach, no i sofa wygodna typu wypoczynek.
Dzwonię do Elki na stacjonarny, jeszcze są w domu.
– Elka, jest sprawa. Poród trzeba odebrać.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie płać. Ja wydaję na pren. Wyb. max. 1 zł.
i, że czytasz :)
Nadal religianckie zniewolenie umysłów. Podobnie jak Maryjka z tęczą. Równy sens ma pisanie o Zeusie i Herze.
...