W listopadzie 1993 roku patrzyłam w okno, przyglądając się ogniskom płonącym na dzikich działkach w oddali. Dowiedziałam się z telewizji, że ukraińska sekta Białe Bractwo zapowiedziała koniec świata i z całym typowym dla dziecięcej wyobraźni zaangażowaniem brałam ogniska za znak niechybnej apokalipsy, sądząc, że zaraz płomienie rozprzestrzenią się na całą Ziemię. Byłam nieco rozczarowana, choć całe wydarzenie miało pouczający wymiar: pokazało mi, że nie należy brać takich zapowiedzi zbyt serio.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Racja:)) Bez niczego nie ma nic:))
To z Cholonka :)
No ale to niemożliwe, Pani Olga pisze o czasach duchologii z perspektywy dziecka ale jednak świadka wydarzeń i odbiorcy klimatu (plus oczywiście wyborna kwerenda). Sama kwerenda to za mało. Książki Pani Olgi o PRL zatem raczej nie przeczytamy ("Wyroby" to jednak trochę o czym innym, nie o epoce). Miło czytać, gdy pisze o współczesności. Ja wiem że to trywialne teraz, ale może coś dłuższego o czasie pandemii Pani machnie? Czytałbym :-)
korekta: nie 15 lat TEMU, tylko 15 lat WCZEŚNIEJ :-)
za zniszczenie ich kraju przy pomocy opium.