"Zaginiony Amerykanin" był westernem ukazującym Indian Nawahów jako nienawidzących białych osadników, ujarzmionych ostatecznie w czasie pierwszej wojny światowej.
Bizony miał stanowić uzupełnienie opowieści o Indianach, a ich obecność reżyser uważał początkowo za niezbędną. Stąd decyzja o sprowadzeniu zwierząt na plan na leżącej u brzegów Kalifornii wyspie Santa Catalina. Zamknięty teren wyspy miał sprawić, że bizony uda się ujarzmić i nie czmychną sprzed oczu filmowców.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Polityczna nerwica natręctw?
Znów nieudolne tłumaczenie cudzego tekstu bez podania źródła?
Nie zaczęła wymierać, tylko przodkowie Indian ją wytłukli.
ciekawe... oni też czynili sobie ziemię poddaną?
Nasi antenaci mordowali megafaunę wszędzie tam gdzie udało się im dostać. Skąd te minusy?
Bo nie ma na to żadnych dowodów. Nie jest łatwo za pomocą kościanych grotów wybić megafaunę. To był okres wielkich zmian klimatycznych. Ludzie wtedy przeżyli „szyjkę butelki” (30k lat temu) kiedy zostało ich może kilka tys.
bo to fejk - ówczwśni ludzie byli tylko jednymi z wielu drapieżników, wyróżniało ich używanie narzędzi, ale nie byli ani jedynymi polującymi z planem i we współpracy, ani nie byli najskuteczniejsi, tak samo umierali od kontuzji po polowaniach i chorób czy pasożytów, już nawet pomijając wszelkie badania archeologiczne, to gdyby homo jakiegokolwiek rodzaju odpowadał za wyginięcie megafauny, to w Afryce i Indiach nie przetrwałyby słonie, bawoły itd, bo niby dla czego ?Eksplozja demograficzna rodazju ludzkiego to dopiero rewolucja rolnicza, a wtedy mamuty były już legendą........
... bo bizony wyrżnął 'cywilizowany', biały człowiek w XiX wieku.
Istotnie, budowa kolei transamerykanskiej wymagala wielu robotnikow, glownie Chinczykow i wlasnie oni zjedli bizony.
może warto przeczytać ten artykuł jeszcze raz?