Konflikty o pracę dotyczą płac, które powinny gwarantować życie na przyzwoitym poziomie. A co z przekonaniem, że robię coś pożytecznego, wytwarzam potrzebne dobra, troszczę się o innych?

"Pracowałem jako strażnik zatrudniany przez globalną firmę ochroniarską w muzeum, w którym jedna z sal wystawowych pozostawała nieużywana. Moim zadaniem było strzec pomieszczenia, pilnować, by nikt z odwiedzających nie dotykał... cóż, niczego i żeby nikt nie podłożył ognia. Aby utrzymywać uwagę nierozproszoną, zabroniono mi korzystania z wszelkich form stymulacji, jak książki, telefony i tak dalej. Nikt tam nie zaglądał, siedziałem tylko i zaplatałem palce przez siedem i pół godziny, czekając na dźwięk alarmu przeciwpożarowego. Jeżeliby się rozległ, miałem w spokoju wstać i opuścić salę. To wszystko”.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Pracę ściemę uprawia obecny rząd i członkowie rad nadzorczych. O narciarzu Adrianie okazjonalnie podpisującym coś tam coś tam nie wspominając.
    już oceniałe(a)ś
    70
    3
    Ile złotówek niszczy jedna Banasia czy jakiegoś dupka prezesa spółki skarbu państwa ?
    już oceniałe(a)ś
    28
    0
    Dziękuje za artykuł.
    Kryzys klimatyczny będzie miał wpływ na nasze życie także w aspekcie pracy - zgadzam sie w 100%.
    już oceniałe(a)ś
    31
    3
    Skaracanie czasu pracy(do na początek np. 6 godzin) jest jakimś tam wstępnym rozwiązaniem.
    już oceniałe(a)ś
    26
    0
    Wielka Prawda o naszym Świecie i systemie wartości. Wiedza nie jest w cenie. Zwłaszcza w Polsce. W cenie jest umiejętność wyzysku podwładnych. Project Manager z MBA nie mający pojęcia o tym, czym zarządza, ma dwa razy taką gażę jak Fachowiec w rzeczywistości tworzący wartość dodaną wytwarzaną przez Firmę. Co wiecej, Fachowiec ma "sufit awansu", który go blokuje, bo powyżej nie liczy się wiedza o technologii, projektowaniu, kalkulacji cen itd itp - liczy się tylko "zarządzanie", czyli sprawna obsługa Excela, żeby stworzyć tabelki i wykresy, oraz Power Pointa, żeby to ładnie i przekonująco przedstawić Decydentom stojącym jeszcze wyżej na drabinie społecznej (Prezesom, Członkom Rady Nadzorczej).

    Wiedza jest w pogardzie. Zwłaszcza od czasu, jak Ludwik Dorn (wówczas "Trzeci BLlźniak" w PiS) wymyślił, a właścieie wyciągnął z lamusa, bo to pomysł bolszewicki, pojęcie WYKSZTAŁCIUCHA.

    Co więcej, ludzi wykształconych jest mało, a po deformie edukacji PiS będzie jeszcze mniej, więc w systemie DEMOKRATYCZNYM oni się nie liczą. Liczy się niewykształcony tłum, podatny na demagogię i głosujący masowo na tych, którzy nim sterują.
    @Misieq
    Jako szeregowy pracownik mam przynajmniej tę satysfakcję, że to ja zarabiam pieniądze dla firmy. Mój manager który zarabia 2x tyle co ja, nie zarabia dla firmy ani centa. Znam się na swojej pracy, wiem co i jak mam robić, manager potrzebny jest mi 2x do roku żeby podpisać mi wniosek urlopowy. Siedzi cały dzień przed kompem i tworzy te swoje raporty i wykresy, a najczęściej tylko udaje że coś robi.
    już oceniałe(a)ś
    7
    1
    @Misieq
    Słuszna uwaga.
    Inną sprawa, że nikt Polakom nie powierza zadań wymagających wysokich kwalifikacji. Polska jest o poziom wyżej od Indii. Wykształcenie i wiedza byłyby jedynie źródłem frustracji.
    To się do zdobycia władzy przez Kaczyńskiego powoli zmieniało, teraz wróciło do "normy".
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @mprzb
    Jeżeli chodzi o międzynarodowe korporacje, Polska jest o poziom NIŻEJ od Indii. Hindusi zlecają nam zadania, nie odwrotnie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @magnum_force
    Jako szeregowy pracownik mam przynajmniej tę satysfakcję, że to ja zarabiam pieniądze dla firmy. Mój manager który zarabia 2x tyle co ja, nie zarabia dla firmy ani centa. Znam się na swojej pracy, wiem co i jak mam robić, manager potrzebny jest mi 2x do roku żeby podpisać mi wniosek urlopowy. Siedzi cały dzień przed kompem i tworzy te swoje raporty i wykresy, a najczęściej tylko udaje że coś robi.

    Jain, jak powiadają Niemce.
    Manager jest potrzebny, i to nie tylko do podpisywania urlopu. Zarządzać ktoś MUSI. Choćby i urlopami w dziale. Potrafię docenić osobę zarządzającą zepołem, bo ja, jako "fachowiec" nie mam na to najmniejszej ochoty. Nie lubię opie...ć, zaganiać do pracy, "delegować" zadań analizując, czy dany podwładny da radę je wykonać. Naprawdę szkoda inżyniera z 40 latami praktyki na nie byle jakich projektach worldwide i znajomością paru języków na takie rzeczy. Zwłaszcza, jak tego nie lubi. Mnie razi w Polsce standard, że "manager" MUSI zarabiać zdecydowanie lepiej od "podwładnego". U nast STANOWISKO, a nie rzeczywista użyteczność dla firmy stanowią o pozycji zawodowej, czyli także finansowej. Tyle o budownictwie i inwestycjach.

    Podobny nonsens to robienie wybitnych chirurgów ordynatorami, żeby im zapłacić więcej. Przecież taki lekarz nie powinien w ogóle zawracać sobie głowy ustawianiem grafiku dyżurów i analizować wydatków. Od tego powinien być manager, dobrze by było, żeby miał jakąś wiedzę o medycynie, ale lepiej, żeby trzymał się z dala od skalpela. Na szczęście (podobno) to się zmienia. Ale bardzo, bardzo powoli.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    Fajny artykuł, dziękuję :)
    już oceniałe(a)ś
    16
    0
    Pracuje w srodowisku medycznym. Jedynym sensem mojej pracy sa dyzury - gdy wyzej postawieni wychodza do domu moge wreszcie przestac ciagle siedziec i przekladac papiery z miejsca na miejsce oraz latac po oddziale (nie daj boze usiade i kawy sobie zrobie - len j*****ny znowu siedzi ze pozwole sobie cytatem zarzucic). Na dyzurze zas kazda potrzeba rodzi prace, kazda praca rodzi okreslony skutek i sukces lub dalsze posuniecia z okreslonymi skutkami - widze ze to co robie ma okreslony sens i wymierne wyniki. Gdy nie ma potrzeby - czytam ksiazki, ogladam tv, przegladam internet, robie co mi sie podoba a co moge robic w dyzurce. To wlasnie jest praca dajaca satysfakcje i sens.
    już oceniałe(a)ś
    14
    0
    Fascynujący artykuł. Jedyny problem, że napisany cholernie ciężkim, chropowatym stylem (częściowo to wina kiepskich tłumaczeń z angielskiego, które widać we fragmentach tekstu), tak że musiałem niektóre zdania czytać kilkakrotnie, żeby zrozumieć. Zastanawiam się więc, jaka część tekstu nieoznaczonego jako cytat to także tłumaczenia z angielskiego...
    Tak czy inaczej, dziękuję.
    już oceniałe(a)ś
    16
    4