"Pracowałem jako strażnik zatrudniany przez globalną firmę ochroniarską w muzeum, w którym jedna z sal wystawowych pozostawała nieużywana. Moim zadaniem było strzec pomieszczenia, pilnować, by nikt z odwiedzających nie dotykał... cóż, niczego i żeby nikt nie podłożył ognia. Aby utrzymywać uwagę nierozproszoną, zabroniono mi korzystania z wszelkich form stymulacji, jak książki, telefony i tak dalej. Nikt tam nie zaglądał, siedziałem tylko i zaplatałem palce przez siedem i pół godziny, czekając na dźwięk alarmu przeciwpożarowego. Jeżeliby się rozległ, miałem w spokoju wstać i opuścić salę. To wszystko”.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Kryzys klimatyczny będzie miał wpływ na nasze życie także w aspekcie pracy - zgadzam sie w 100%.
Wiedza jest w pogardzie. Zwłaszcza od czasu, jak Ludwik Dorn (wówczas "Trzeci BLlźniak" w PiS) wymyślił, a właścieie wyciągnął z lamusa, bo to pomysł bolszewicki, pojęcie WYKSZTAŁCIUCHA.
Co więcej, ludzi wykształconych jest mało, a po deformie edukacji PiS będzie jeszcze mniej, więc w systemie DEMOKRATYCZNYM oni się nie liczą. Liczy się niewykształcony tłum, podatny na demagogię i głosujący masowo na tych, którzy nim sterują.
Jako szeregowy pracownik mam przynajmniej tę satysfakcję, że to ja zarabiam pieniądze dla firmy. Mój manager który zarabia 2x tyle co ja, nie zarabia dla firmy ani centa. Znam się na swojej pracy, wiem co i jak mam robić, manager potrzebny jest mi 2x do roku żeby podpisać mi wniosek urlopowy. Siedzi cały dzień przed kompem i tworzy te swoje raporty i wykresy, a najczęściej tylko udaje że coś robi.
Słuszna uwaga.
Inną sprawa, że nikt Polakom nie powierza zadań wymagających wysokich kwalifikacji. Polska jest o poziom wyżej od Indii. Wykształcenie i wiedza byłyby jedynie źródłem frustracji.
To się do zdobycia władzy przez Kaczyńskiego powoli zmieniało, teraz wróciło do "normy".
Jeżeli chodzi o międzynarodowe korporacje, Polska jest o poziom NIŻEJ od Indii. Hindusi zlecają nam zadania, nie odwrotnie.
Jako szeregowy pracownik mam przynajmniej tę satysfakcję, że to ja zarabiam pieniądze dla firmy. Mój manager który zarabia 2x tyle co ja, nie zarabia dla firmy ani centa. Znam się na swojej pracy, wiem co i jak mam robić, manager potrzebny jest mi 2x do roku żeby podpisać mi wniosek urlopowy. Siedzi cały dzień przed kompem i tworzy te swoje raporty i wykresy, a najczęściej tylko udaje że coś robi.
Jain, jak powiadają Niemce.
Manager jest potrzebny, i to nie tylko do podpisywania urlopu. Zarządzać ktoś MUSI. Choćby i urlopami w dziale. Potrafię docenić osobę zarządzającą zepołem, bo ja, jako "fachowiec" nie mam na to najmniejszej ochoty. Nie lubię opie...ć, zaganiać do pracy, "delegować" zadań analizując, czy dany podwładny da radę je wykonać. Naprawdę szkoda inżyniera z 40 latami praktyki na nie byle jakich projektach worldwide i znajomością paru języków na takie rzeczy. Zwłaszcza, jak tego nie lubi. Mnie razi w Polsce standard, że "manager" MUSI zarabiać zdecydowanie lepiej od "podwładnego". U nast STANOWISKO, a nie rzeczywista użyteczność dla firmy stanowią o pozycji zawodowej, czyli także finansowej. Tyle o budownictwie i inwestycjach.
Podobny nonsens to robienie wybitnych chirurgów ordynatorami, żeby im zapłacić więcej. Przecież taki lekarz nie powinien w ogóle zawracać sobie głowy ustawianiem grafiku dyżurów i analizować wydatków. Od tego powinien być manager, dobrze by było, żeby miał jakąś wiedzę o medycynie, ale lepiej, żeby trzymał się z dala od skalpela. Na szczęście (podobno) to się zmienia. Ale bardzo, bardzo powoli.
Tak czy inaczej, dziękuję.