Zasłynął w ogóle jako „otwieracz” naszego Kościoła katolickiego na prawosławie, ale szczególnie na wiele wcześniejszą na chrześcijańskim Wschodzie nadzieję powszechnego zbawienia. Nie pewność, że piekła nie ma dla nikogo, ale nadzieję niezłomną. Co różnym tradycjonalistom w głowie się nie mieści, ale już też papież Polak nie był od niej daleki.
Hryniewicz pocieszał nas w ten sposób usilnie w książkach co najmniej dziesięciu. Nie wszyscy wiedzą jednak, bo to publikacja późniejsza i jednorazowa, że w tomie VII Biblioteki „Tygodnika Powszechnego” ukazało się niewielkie studium mojego przyjaciela pod tytułem „Blask miłosierdzia”. Autor wsparł tutaj papieża Franciszka, równie odważnego jak on rzecznika kościelnych nowości, który zmącił był tradycyjny obraz Boga bezlitosnego w istocie. Chodzi o miłosierdzie osobliwie dla tzw. rozwodników. Według Hryniewicza każde faktyczne przypisywanie Bogu braku miłosierdzia jest herezją najstraszliwszą!
Wszystkie komentarze
to zalosne. ale, co te celibanty maja robic. Jak ograniczono ich pedo aktywności to przerzucają sie na głupoty ze swoimi swietosciami, bożkami itp bzdurom.
W ZOO !!!
to widać że prawie wszyscy są niedorobieni.