*Tekst archiwalny, który ukazał się w 25. rocznicę powstania "Gazety Wyborczej"
1988, kolejny posępny polski rok. Ledwo majaczy w pamięci karnawał "Solidarności", skutecznie przyduszony przez czerwonych stanem wojennym, a potem powolnym rujnowaniem kraju.
Polska tonie w długach. Kolejki po kartkowy cukier, mąkę, benzynę. Po mięso nie ma co stać - i tak go nie ma, mimo że na kartki.
Komuniści próbują zrywami reformować gospodarkę. Wychodzi im jak zawsze, czyli figa z makiem. W lutym '88 drastycznie podnoszą ceny. W maju stoczniowcy z Gdańska i hutnicy z Nowej Huty ogłaszają strajk. Zomowcy pacyfikują Hutę, strajk w stoczni kończy się przemarszem ulicami Gdańska, ale kolejne protesty wybuchają latem. Rządzący już wiedzą: muszą dogadać się z opozycją.
Wszystkie komentarze
Nie jestem wielbicielem czy fanem, ale w jakiś sposób GW jest już wpisana w moje cywilizacyjne DNA.
Dziękuję za to co było. Życzę by było lepiej. Nie tylko w życiu, ale i w poziomie tekstów.
Miałem przyjemność raz być w tych początkowych czasach w siedzibie Gazety Wyborczej, czyli w tym żłobku. Tym mocniej przeżywam te wspomnienia.
Dużo dobrych myśli wysyłam.
Najbardziej od zdrowych zmysłów.