Dziesięć lat temu Kaczyński traktował go jak syna. Dziś o uczuciach nie ma mowy. Zbigniewa Ziobrę łączy z prezesem jakiś tajemniczy kontrakt, którego szczegółów nikt nie zna.

Ledwo w 2005 r. został ministrem, wbrew prawu przyniósł prezesowi PiS akta śledztwa z nazwiskami polityków. - Jak dziecko, które złapało pięknego motyla i natychmiast pobiegło się nim pochwalić ojcu - mówił karnista, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego Zbigniew Hołda. Ziobro był wtedy zwany "delfinem". Prezes traktował go jak syna, on Kaczyńskiego jak najwyższy autorytet.

Dziś o takich uczuciach nie ma mowy. - Kaczyński podniósł go z niebytu, Kaczyński może go tam jednym ruchem zepchnąć - mówi polityk związany kiedyś z PiS.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Jaki kontrakt? To zwykły makiawelizm. Facet odwali brudną robotę a potem zawiśnie.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Zawsze wyplywa jak wiadomo co.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Bardzo dobry, wartościowy tekst. Tak trzymać. Naświetlać całą perspektywę. Brawo.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    On i jemu podobni służą prezesowi za bufory na których po pewnym czasie zwali "winę" i usunie z rządu za "niedoskonałe" dzialania prawne w "służbie" dla społeczeństwa.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0