Gdyby 20 lat temu, kiedy wyruszałem na biegun, ktoś powiedział mi, że za 20 lat ruszę na wyprawę do Santiago de Compostela, to bym się roześmiał. Kiedyś najważniejsze były dla mnie wyczyny sportowe, ekstremalne wyprawy. Przeszedłem daleką drogę - powiedział Marek Kamiński, który w najbliższy poniedziałek rozpoczyna trzymiesięczną samotną pieszą wędrówkę. - Celem jest droga, spotkania z ludźmi. To też droga do Boga.

DOMINIK SZCZEPAŃSKI: Gdzie pan znowu idzie?

MAREK KAMIŃSKI: W dzieciństwie przeczytałem książkę o Fridtjofie Nansenie, norweskim oceanografie i badaczu polarnym. Nazwał swój statek "Fram", czyli "Naprzód". I ja się staram iść naprzód, ale też chcę, żeby ta moja droga coś oznaczała.

Tym razem to będzie dziwna podróż, bo moje wszystkie poprzednie wyprawy miał cel geograficzny, materialny - biegun północny, przepłynięcie Wisły, pustynia, Atlantyk. A teraz cel jest podwójny. Wyruszę z grobu Immanuela Kanta, z Kaliningradu, czyli dawnego Królewca. Chcę dojść do Santiago de Compostela, katedry, grobu świętego Jakuba. Ponad 4 tys. km, sześć krajów: Rosja, Polska, Niemcy, Belgia, Francja i Hiszpania. Więc niby to punkty na mapie, ale ważniejsza jest dla mnie symbolika tych miejsc i drogi pomiędzy nimi. To podróż od bieguna rozumu do bieguna wiary.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    powodzenia Panie Marku. bardzo zazdroszczę i podziwiam.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    totalny egomaniak
    już oceniałe(a)ś
    4
    3
    Demencja starcza.
    już oceniałe(a)ś
    1
    2
    a niektórzy z wiekiem madrzeją
    już oceniałe(a)ś
    8
    9
    No cóż.. każdy może zdziwaczeć niestety..
    już oceniałe(a)ś
    7
    9