W knajpce koło Union Station dwaj mężczyźni spletli dłonie, opierając łokcie o bar. Pasowali do siebie jak ulał - Amerykanin i Rosjanin, kongresmen z Kalifornii i zastępca mera Sankt Petersburga. Były lata 90., niedługo po upadku Związku Radzieckiego. Dana Rohrabacher zerka przez stół na drobnego Rosjanina z rzadkimi blond włosami i niebieskimi oczami skrytymi pod opadającymi powiekami. Mężczyzna zachowuje chłodny spokój. Tego dnia wraz z dwoma kolegami rozegrali rekreacyjny mecz futbolu z Rohrabacherem i grupką konserwatywnych polityków. Rosjanie spisali się nieźle.
Wszystkie komentarze