Jak kongresmen Dana Rohrabacher zakochał się w rosyjskim prezydencie

W knajpce koło Union Station dwaj mężczyźni spletli dłonie, opierając łokcie o bar. Pasowali do siebie jak ulał - Amerykanin i Rosjanin, kongresmen z Kalifornii i zastępca mera Sankt Petersburga. Były lata 90., niedługo po upadku Związku Radzieckiego. Dana Rohrabacher zerka przez stół na drobnego Rosjanina z rzadkimi blond włosami i niebieskimi oczami skrytymi pod opadającymi powiekami. Mężczyzna zachowuje chłodny spokój. Tego dnia wraz z dwoma kolegami rozegrali rekreacyjny mecz futbolu z Rohrabacherem i grupką konserwatywnych polityków. Rosjanie spisali się nieźle.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze
    Taki tekst nie miałby szans powstać w Polsce. Z powodów ekonomicznych. Jego napisanie pochłonęło bardzo dużo czasu i wymagało rzetelnych przygotowań, a autor został sowicie wynagrodzony. U nas agreguje się treści bez analizy, czasem na jednej stronie leady sobie przeczą. Dziennikarzy stać na krótkie opinie (opinia nie wymaga przygotowań) lub streszczają innych. Ale uwaga - to nie oni są winni. Odpowiedzialni są czytelnicy w Polsce, którzy akceptują niską jakość. Oby było łatwo: krótko, potwierdzało to, co już sądzi się, że wie, ewentualnie może szokować. Dlatego długie i rzetelne artykuły tak bardzo zaskakują w Polsce.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    ""Jutrzenka w Moskwie" - czy to nie dobry slogan reklamowy Putina?" Może jeszcze musical "Springtime for Putin"? - TomiK
    już oceniałe(a)ś
    1
    0