Był brzydkim kaczątkiem, dziewczynką z zapałkami, umarłym dzieckiem, choinką. Był tymi, o których pisał. Miał nadzwyczajną umiejętność mówienia od środka każdej postaci, którą powołał na bohatera baśni: z wnętrza ludzi, zwierząt, przedmiotów. Jego moc była tu czarnoksięska. Z "Dziennikami 1825-1875", w znakomitym wyborze i tłumaczeniu Bogusławy Sochańskiej, dostajemy wyobrażenie, jak wielka jest cena empatii.
Dom czarnoksiężnika: to pierwsze wrażenie kogoś, kto wchodzi do Muzeum Hansa Christiana Andersena w Odense, na duńskiej wyspie Fionia, gdzie urodził się w 1805 roku. Portrety człowieka w cylindrze i pelerynie. Albo we fraku i aksamitce wokół kołnierzyka, jak gdyby grał w starym filmie.
Wszystkie komentarze