Nie jestem w stanie wziąć do ręki aparatu. Fotografuję normalną kobietę, a widzę nagą Żydówkę z obozu - opowiadał Wilhelm Brasse Irkowi Dobrowolskiemu, reżyserowi niezwykłego filmu "Portrecista". W najbliższy wtorek film z "Gazetą Wyborczą"

Autorka jest dziennikarką "Gazety Wyborczej". Napisała m.in. "Farby wodne", a ostatnio wydała "Pierony" (z Dariuszem Kortką)

Z wojny do rodzinnego domu w Żywcu Wilhelm Brasse dotarł 9 lipca 1946 roku. Wkrótce się ożenił z piękną Stanisławą. Myślał o powrocie do fachu fotografa, więc od żołnierzy radzieckich kupił niezły aparat Kodak Retina, ale nic z tego nie wyszło. Pojawił się inny pomysł - produkcja z papieru i żelatyny sztucznych osłonek do kiełbas. Małżonkowie Brasse przez wiele lat dostarczali je masarniom. Dobry interes, pozwalał spokojnie wychowywać syna i córkę, podróżować z przyczepą kempingową po Europie Zachodniej, cieszyć się życiem towarzyskim. W samo południe kawiarnia, zawsze ten sam stolik. Wilhelm Brasse - pogodny, z przedwojenną kindersztubą - omawia sytuację polityczną z mieszczańską żywiecką śmietanką.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze