Po ataku na "Charlie Hebdo" Francja lęka się kolejnych zamachów. Ale groźniejsza dla niej może być spotęgowana islamofobia skierowana przeciw całej muzułmańskiej społeczności. Bo od tego, jak ułożą się stosunki z muzułmańskimi obywatelami Francji, zależą w dużej mierze losy tamtejszej demokracji. Dlatego tak ważne były manifestacje 11 stycznia.
W całym kraju maszerowało ok. 4 milionów osób i była to największa demonstracja w dziejach Republiki. Masowo wzięli w niej udział muzułmanie. Nie tylko czcili pamięć ofiar terrorystów islamskich: dziennikarzy "Charlie Hebdo", policjantów i klientów koszernego sklepu. Swą obecnością dowodzili też, że Republika Francuska jest ich ojczyzną, choć wielu uważa antymuzułmańskie karykatury "Charlie Hebdo" za obraźliwe.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze