By sformułować najważniejsze dla Europy przesłanie roku 1989, musimy wyrwać się z narodowo-heroicznej perspektywy. I nawiązać do obywatelskich emocji tamtego czasu

25 pięć lat temu doszło w Europie do serii rewolucji, które bez użycia gilotyny odmieniły życie milionów ludzi i stały się impulsem do dalszej integracji na kontynencie. W minionym roku w wielu krajach europejskich, także w Brukseli, świętowaliśmy okrągłą rocznicę tych wydarzeń.

Warto postawić pytanie, czy "pokojowe rewolucje" stały się już częścią świadomości zbiorowej w rozszerzonej Europie. Czy Unia Europejska - przeżywająca dziś różne kłopoty - nauczyła się czerpać z tamtych doświadczeń, czy wraca do roku 1989 nie w intencji wspominkowej, lecz po to, by lepiej zrozumieć aktualne problemy i znaleźć ich rozwiązania? Tak jak Zachód odwołuje się do dorobku rewolucji amerykańskiej czy francuskiej nie od święta, ale zawsze wtedy, gdy praktyka współczesna odbiega od podstawowych wartości wspólnoty.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze