O trzeciej w nocy z mgły wyłoniły się cztery helikoptery. Na linach zjechali komandosi uzbrojeni w karabinki szturmowe i noktowizory. Porozumiewali się bez słów.
Piloci opuścili dzioby helikopterów i popędzili nad otwarte morze. Gdyby ktoś je oświetlił, zobaczyłby flagę andriejewską wymalowaną obok czerwonej gwiazdy na burcie.
Wojna z Rosją od tygodni wisiała na włosku, jednak w porcie Batumi helikopterów nikt nie wypatrywał. Niebezpieczeństwa spodziewano się z zupełnie innego kierunku. 13 września 2015 r. czarnomorskie miasto spało.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze