"Economy, you fool" - wzywał Bill Clinton. Ale i tak lepiej zostało zapamiętane jego wyznanie, że się nie zaciągał: "I didn't inhale". Trawka wygrała z gospodarką

W każdym języku są takie frazy, które zapisują się w nim głębiej i pozostają na dłużej. Posługując się metaforyką aptekarską, można by je nazwać massa tabulettae : nie są bowiem żadną substancją czynną, nie niosą nowych, odkrywczych, istotnych treści, ale bez nich komunikacja rozsypałaby się w proch, jak apteczna pigułka bez środka nadającego jej masę i strukturę.

Frazy te zna dobrze klasyczna retoryka i nazywa je - stosunkowo od niedawna - toposami, czyli miejscami wspólnymi. To dobra nazwa, bo pozwalająca uświadomić sobie, że do komunikacji potrzebna jest płaszczyzna porozumienia. A płaszczyznę, jak wiemy z geometrii, wyznaczają punkty w przestrzeni. Punkty postrzegane i rozumiane jednakowo przez nadawcę i odbiorcę komunikacji. Innymi słowy, zanim zaczniemy kogoś do czegoś przekonywać, musimy ustalić kilka prawd, co do których my i nasz rozmówca mamy podobne zdanie czy odczucia. Dzięki temu powstaje pewien rodzaj wspólnoty, w której obrębie zajść może cud zwany komunikacją.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    A mi sie wydawalo ze haslem Clintona bylo: "It's the economy, stupid!" a nie "Economy, you fool". Jak cos takiego moglo sie zdarzyc w artykule o slawnych wypowiedziach?
    @komplexzbrojeniowy Ano tak, że w tym artykule dzieje się to co się zawsze dzieje w tym kraju gdy kroś gdzieś liznął ciut obcego języka: szpanuje na potege, a tak naprawdę guzik wie. Już samo pominięcie rodzajnika (the) dyskwalifikuje autora jako znawcę języka angielskiego. Po tym włąśnie najszybciej rozróżnia się kogoś kto zaledwie liznął od tego kto zna język. Ale co ja tam....
    już oceniałe(a)ś
    8
    3
    @komplexzbrojeniowy I to jest wszystko co zapamietales z tego artykulu?
    już oceniałe(a)ś
    2
    3
    @janekdokwadratu Ale mu dojebales! Ale z ciebie facet! No, prawie gosc! Takiego niedouczonego redaktorzyne to trzeba zarabac tasakiem, taki gimbus nie ma prawa zyc, powiesic go! On nie jest "znawca jezyka angielskiego"? "Zaledwie liznal" ten jezyk i smie przytaczac cytaty w tym jezyku? Co za bezczelny typ! Dobrze, ze mu wygarnales, niech pozna swoje miejsce w szeregu. PS. Z tym rodzajnikiem 'the', to opowiadaj takie kawalki przy wodce.
    już oceniałe(a)ś
    2
    2
    znowu autopromocja w Wyborczej. Napisał gimbus, podpisał Rusinek i jest tytuł na pierwszą stronę....
    @tirri No i? Chciales cos powiedziec?
    już oceniałe(a)ś
    2
    4
    Moje ulubione to "są plusy dodatnie i plusy ujemne" Wałęsy. Interpretuje jest tak, że w życiu dostajemy rzeczy, które chcemy i takie których nie chcemy.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Mimo całej sympatii i podziwu dla dokonań Michała Rusinka muszę jednak stwierdzić — amicus Plato, sed magis amica veritas – że z tą gospodarką przytrafił mu się lapsus (zrozumiały, mi też się już coś takiego się <w pośpiechu> zdarzało: przyswajasz zwrot po polsku a potem, zepchnąwszy oryginał gdzie w głębiny pamięci, zaczynasz „retranslację” zgodnie ze swoja „polskojęzyczną” intuicją). Wątpiących i nieprzekonanych można odesłać do np. tej strony: <a href="http://en.wikipedia.org/wiki/It%27s_the_economy,_stupid" target="_blank" rel="nofollow">en.wikipedia.org/wiki/It%27s_the_economy,_stupid</a>
    już oceniałe(a)ś
    2
    0