W każdym języku są takie frazy, które zapisują się w nim głębiej i pozostają na dłużej. Posługując się metaforyką aptekarską, można by je nazwać massa tabulettae : nie są bowiem żadną substancją czynną, nie niosą nowych, odkrywczych, istotnych treści, ale bez nich komunikacja rozsypałaby się w proch, jak apteczna pigułka bez środka nadającego jej masę i strukturę.
Frazy te zna dobrze klasyczna retoryka i nazywa je - stosunkowo od niedawna - toposami, czyli miejscami wspólnymi. To dobra nazwa, bo pozwalająca uświadomić sobie, że do komunikacji potrzebna jest płaszczyzna porozumienia. A płaszczyznę, jak wiemy z geometrii, wyznaczają punkty w przestrzeni. Punkty postrzegane i rozumiane jednakowo przez nadawcę i odbiorcę komunikacji. Innymi słowy, zanim zaczniemy kogoś do czegoś przekonywać, musimy ustalić kilka prawd, co do których my i nasz rozmówca mamy podobne zdanie czy odczucia. Dzięki temu powstaje pewien rodzaj wspólnoty, w której obrębie zajść może cud zwany komunikacją.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze