Oddzielona murem północna, turecka część Nikozji przypomina wschodni Berlin w wersji dla ubogich. Jeśli tak wygląda zwycięstwo, to nie daj Boże zobaczyć klęskę.

W znanej anegdocie policja usiłuje rozdzielić uczestników politycznej bójki na brukselskim Grande Place, rozkazując: „Flamandzi na lewo, Walonowie na prawo!". W końcu na środku placu zostaje tylko Goldberg z Rapaportem i pytają: „A my, Belgowie, gdzie?". W swej nowej książce dziennikarz TOK FM Thomas Orchowski, któremu zawdzięczamy już świetny reportaż z Turcji „Rzeź na Tarlabasi", pokazuje, że na Cyprze Cypryjczyków tylu, co w Belgii Belgów. Cypryjczykami są ci stosunkowo nieliczni Grecy i trochę liczniejsi Turcy, którzy mówią, że są greckimi lub tureckimi Cypryjczykami, a nie, jak często błędnie piszemy, cypryjskimi Grekami czy Turkami. Niewielu ich.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze