Po kilku miesiącach wiedzieli jedno: żeby zrealizować własne sny, trzeba się naharować dwa razy tyle co w korporacji

Dopiero w tym roku Andrzej (42 lata) uzyskał rysy twarzy. Wcześniej nosił maskę, a w zasadzie tłusty, zmięty, całkowicie pozbawiony wyrazu balon, którego jedynym żywym elementem były oczy. Podkrążone, zmęczone, ale wciąż nie do końca uśpione. Takie balony ma większość pracowników średniego szczebla w korporacji.

- Studiowałem archeologię śródziemnomorską i jeździłem na praktyki studenckie na Cypr, a w wakacje pracowałem przy winogronach. Pewnego dnia przyszedł do nas Polak. Opowiadał, że ciężko pracował w Kanadzie, kupił dom i jacht, a potem wynajął dom i ruszył w rejs w poszukiwaniu młodej kobiety, która chciałaby z nim pływać. Pomyślałem wtedy, że ja też tak chcę.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze