Żona jedzie na front po minuty szczęścia
Przed kolacją zawsze sięgam po dwie łyżki. Nasz pies już rok podskakuje z radości na każde skrzypnięcie drzwi. Nie wytrzymałam. Zbudziłam się rano i zrozumiałam, że muszę odzyskać męża, choć na minutę.
Najpierw był nocny pociąg, wysiadłam na stacji i nieobciążona dużym plecakiem, wdychałam ciężkie powietrze miasta położonego na tyłach frontu.
Obok dworca czekał na mnie samochód, z którego wyszła zaspana Ola. Niewysoka, pewna siebie, o zbyt dobrych oczach.
Jest szósta rano, przyjechała mnie odebrać, nakarmić, napoić kawą i pozwolić dospać. To ona zaplanowała moją trasę. Gdybym powiedziała, że muszę zstąpić po męża do biblijnego piekła, znalazłaby wyjście, to znaczy wejście.
Czytaj reportaż Wiry Kuryko, żony ukraińskiego żołnierza
***
Rewizja Błażeja Kmieciaka. Państwowa Komisja ds. Pedofilii bez szefa
Dla mnie fundamentalnym pytaniem jest, czy doszło kiedykolwiek do spotkania Karola Wojtyły ze skrzywdzonymi albo chociaż z ich rodzicami? Jeżeli nie, to jest to dla mnie niepojęte. Smutne.
Wie pan, że mówią o panu, że jest pan drugim Terlikowskim?
– Ja jestem pierwszym Kmieciakiem. Tomasza bardzo lubię i cenię, jesteśmy w stałym kontakcie. Mamy podobną drogę, bo razem pracowaliśmy kiedyś we „Frondzie". I mam świadomość, że i jego, i moje oceny wcześniejsze były po prostu błędne. Arbitralne ocenianie jest złe. Nie mam monopolu na wiedzę.
W swoim środowisku staje się pan postacią kontrowersyjną. Nasuwa się pytanie: czy pana dymisja nie ma z tym związku?
– Nie było telefonu z Watykanu, jeśli o to pani pyta.
A z Nowogrodzkiej?
– Na Nowogrodzkiej byłem tylko raz – z żoną, w Teatrze Roma. Nie, nie było żadnych nacisków. Nawet nie wiem dokładnie, gdzie jest siedziba PiS.
Państwowa Komisja ds. Pedofilii została powołana w określonej sytuacji politycznej. Tuż przed wyborami, po ukazaniu się głośnego filmu Sekielskich „Tylko nie mów nikomu". Czyta pan komentarze w mediach, więc na pewno wie pan, że nazywa się was atrapą, listkiem figowym.
– ...i że przewodniczącym został katotalib z Ordo Iuris. Tak, wiem.
Słuchałam kilku pana vlogów pod hasłem „bioetyka". To faktycznie jest raczej katoetyka.
– Mam tego świadomość. Tak, przyznaję, nastąpiła we mnie pewna zmiana.
***
Co mnie kręci w czytaniu? Mój przyjaciel z mafii
11-letnia Nina to wulkan energii. – Ja mam w klasie jednego kolegę, który więcej czyta, a tak to chłopcy nie za bardzo to lubią. Jeśli już czytają, to książki typu: jeden pobił drugiego.
Nina uwielbia czytać książki i oglądać filmy, szczególnie dramaty i horrory. Najbardziej Stephena Kinga. – Kocham, kocham, kocham. Obejrzałam trzy razy „To", opowieść o potworze, który przybiera najróżniejsze postacie. I tylko dzieci potrafią To dostrzec. Książkę zaczęłam, ale jest dość długa, ma ponad tysiąc stron. Lubię w książkach złe postaci. Może dlatego, że są wyraziste, przez co fajne?
Tosia ma 12 lat i czyta codziennie. Jej najcenniejszy skarb to powieść fantasy „Ogień i lód". Co najbardziej ją kręci w czytaniu?
– Wciągająca fabuła. I gdy polubię jakąś postać. Od razu wyobrażam sobie, że chciałabym ją spotkać albo nią być.
Lila i Zuzia mają 17 lat, chodzą do liceum.
– Gdy byłam młodsza i gdziekolwiek jechaliśmy z rodzicami, to zawsze leciał audiobook – wspomina Zuzia.
Lila: – U mnie w domu czytały mama i babcia, za to tata i dziadek już nie. Zresztą moja babcia uchodzi za najszybciej czytającą osobę w rodzinie. I to ona wprowadziła mnie w ten świat. Na początku szło mi opornie, bo jestem dyslektyczką, ale potem się rozkręciło.
Zuzia: – A pamiętasz, jak przeżywałaś, gdy Sherlock udawał swoją śmierć?
Lila: – Boże, aż się popłakałam, że Holmes nie żyje!
Czytaj reportaż Zuzanny Bukłahy
***
Zapraszam do obory. Mieszczucha przeprowadzka na wieś
Myliśmy się w misce. Na noc ubieraliśmy się na cebulę, bo temperatura spadała poniżej dziesięciu stopni.
Rodzina pukała się w czoło, ale postawiłam na swoim. Kupiłam dom i pięć hektarów ziemi. Nie miałam pieniędzy, pożyczyłam.
Czytaj reportaż Marcina Wójcika
***
5,5 roku Polska wierzyła chińskim dowodom
Dwa tysiące sześć dni i nocy. Dwa tysiące sześć porannych wezwań na apel, śniadań, spacerniaków, obiadów, kolacji i wieczorów, podczas których nie można nawet zająć głowy głupią rozmową o niczym, ponieważ nikt nie mówi w twoim języku. Możesz być tylko ze swoimi myślami, choć tego właśnie najbardziej chciałbyś uniknąć. Ile razy można analizować, dlaczego ja?
Liu Hung Tao, Tajwańczyk, trzymany był pięć i pół roku w polskim areszcie na warszawskiej Białołęce na podstawie nietrzymających się kupy zarzutów chińskiej prokuratury. – Ale polski sąd, nie zważając na to, dwa razy wydał wyrok zezwalający na moją ekstradycję do Chin, a areszt był przedłużany.
Po pięciu latach Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu nakazał Polsce uwolnić Tajwańczyka.
Czytaj reportaż Aleksandry Szyłło
***
Anna Goc. Najtrudniejsza chwila w pracy…
„Masz kogoś głuchego w rodzinie?" – pytali czasem głusi, gdy kilka lat temu zaczynałam zbierać materiał do „Głuszy". Gdy odpowiadałam, że nie, nie mam, niektórzy mówili, że rozmowa nie ma sensu. Inni oświadczali wprost: jesteś słyszącą dziennikarką, co możesz wiedzieć o głuchych?
W dużym stopniu mieli rację. Dzisiaj sama czuję ich frustrację. Na przykład wtedy, gdy program publicystyczny, w którym jest mowa o prawach głuchych, nie jest tłumaczony na polski język migowy, nie ma też napisów – a więc jest dla głuchych niedostępny.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze