Siechnice wiedzą, jak urządzać przestrzeń. Mogły sobie zafundować koszmar urbanisty, coś jak klon warszawskiej Białołęki, ale stało się inaczej

Kiedy stoisz nad Błękitną Laguną, a widzisz Szarą Retencję, to po raz kolejny chcesz zajrzeć do głów, w których lęgną się te wszystkie nazwy na wyrost. Liche brzózki, smutna wieżyczka ratownika, na widoku kominy elektrowni – jesienią Laguna w Siechnicach pod Wrocławiem jest bura, nie jak latem, gdy ludzie okupowali nowy pomost, ławki i boisko wywalczone kilka miesięcy wcześniej w konkursie.

Skromne kąpielisko w retencyjnym zbiorniku ma jednak szansę dorosnąć do szumnego miana, bo Siechnice wiedzą, jak urządzać przestrzeń. Mogły sobie zafundować koszmar urbanisty, coś jak klon warszawskiej Białołęki, ale stało się inaczej. Przez 10 lat w szczerym polu wyrosło centrum miasta: ratusz, miejski plac z targowiskiem, osie urbanistyczne. A bloki, choć deweloperskie, są poukładane pod miejskie dyktando.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Małgorzata Bujara poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze